"Świetne dane ze Stanów, ponownie zaskakują, tym razem indeks ISM dla usług, siły podaży na EUR/USD będą dzielić i rządzić!", "Podczas konferencji prasowej EBC Mario Draghi jasno wskazał południe." Oto dwa zdania z początku tygodnia, które szczególnie utkwiły mi w pamięci. Ponadto możliwość wprowadzenia QE przez EBC oraz wyjście z QE3 przez FED sprawiły, ze pesymizm na rynku eurodolara zaczął sięgać zenitu, każda analiza wskazuje Short-a, a rynkowe niedźwiedzie pewnie hasają po Wall Street, w tym czasie byki pozostają w drugim szeregu, w ciszy, braku rozgłosu, planują skok, kolejny skok, skok na 1.40.
Jestem młodym inwestorem, jednak dobrze zapamiętałem poprzednie wakacje, a zwłaszcza pewny wieczór, gdy w podobnych okolicznościach do dzisiejszych, Pan Ben Bernarke podczas konferencji prasowej ruszył notowaniami EUR/USD o 480 pipsów, z 1.27 na 1.32, podczas, gdy analitycy licytowali się jak głębokie będą spadki. Być może w myśl zasady "historia lubi się powtarzać" - będziemy świadkami podobnej historii podczas drugiej połowy trzeciego kwartału 2014r.
Poziom 1.3340 nie od dzisiaj i nie od wczoraj jest bardzo ważna areną pojedynków rynkowych rywali, nie raz już bronił rynek przed dalszymi spadkami, wstrzymywał także wzrosty, nie raz został także pokonany, zmieniał swoja funkcję ze wsparcia na opór oraz w druga stronę równie często, co pogoda w Londynie. Strzałkami i elipsami zaznaczyłem jedynie niektóre z testów i konsolidacji, które miały miejsce. Wszystko wskazuje na to, ze znowu kluczowy mecz zostanie rozegrany własnie na tym poziomie. Skuteczne pokonanie omawianego wsparcia prawdopodobnie uruchomi ogromna ilość zleceń Sell Stop mocno pogłębiając spadki, jednak wg mnie ten scenariusz nie będzie miał miejsca.
Nieskuteczny atak na 1.40 z początku maja br. zapoczątkował spadki, które książkowo wpisują się w formację harmoniczna ABCD, a sam ruch BC stanowi 0.382 ruchu AB. Przy takim rozwoju sytuacji rynek bardzo często stawia "tick" także przy kolejnym akapicie z "Analizy Technicznej" Murhpy'ego, czyli AB = CD, jednak notowania cen mają to do siebie, ze rzadko odwzorowują książki w 100%... Mianowicie pierwsza ekspansja 0.618 została już wypełniona, ale sam impuls CD odbył się pod znacznie łagodniejszym katem niż AB, co jasno pokazuje, że siły podaży słabną! Prawdopodobnie formacja ABCD została już wypełniona, a obecnie ma bardzo duży potencjał, aby przerodzić się w Gartley lub Butterfly, czy nawet w Crab-a. Co więcej, poziom ekspansji 0.618 zbiegł się z bardzo ważnym wsparciem 1.3340, tworząc bardzo mocną strefę potencjalnego odwrotu na rysunku zaznaczoną jako zielony prostokąt.
Zwróćmy uwagę na bardzo ciekawą kwestię linii trendu łączącej punkty B i D na wykresie cen, względem horyzontu powstaje kąt o wartości 34 stopni, podczas, gdy na MACD ten impuls wyznacza jedynie 2 stopnie, 17 (słownie: siedemnaście) razy mniej. Rynek jest wyprzedzany... a same spadki ograniczone, bardzo mocno ograniczone.
Podobnie sprawa wygląda na oscylatorze stochastycznym przy czynnikach z ciągu Fibonacciego (34, 8, 5), na interwale dziennym wartość wskaźnika wynosi 3.17, zaś na tygodniowym 14.21, dla początkujących dodam, że ten wskaźnik przyjmuje wartości od 0 do 100, a już poziom 20 nazywamy wyprzedaniem.
Biorąc wszystkie czynniki pod uwagę, należy jasno przyznać, że co prawda niedźwiedzie pozostają w grze, jednak mają w ręku 2 i 7, a na flop'ie schodzą figury, nadejdą jeszcze turn i river, ale w takiej sytuacji warto spasować i poczekać na kolejne rozdanie, czyż nie?