Dolar nie był w stanie utrzymać wtorkowych zysków po tym, jak prezes Fed Powell w swoim stylu uznał skok czerwcowej inflacji jak skutek przede wszystkim „przejściowego” wzrostu cen dóbr związanych z otwieraniem gospodarki po pandemii. Dodał, że nie są obecnie spełnione warunki do ograniczania skupu aktywów. Dolarowe byki będą czekać na inne jastrzębie komentarze, ale mogą się nie doczekać.
Nie ma całkowitej kapitulacji od dolara i EUR/USD trzyma się relatywnie nisko - 1,2830. Ale rentowność 10-letnich obligacji skarbowych USA od wtorku obniżyła się o 10 pb, sugerując, że oczekiwania na szybsze zacieśnianie polityki Fed osłabły. Jeśli rolą prezes Powella jest prezentowanie konsensusu z opinii członków FOMC, to ten konsensus dalej zakłada przejściowy charakter podwyższonej inflacji biorący się z wpływu „wąskiej grupy” dóbr (jak to wczoraj zgrabnie ujął Powell). Na teraz takie tłumaczenie jeszcze podziała, ale im dłużej inflacja pozostanie wysoko i bez oznak cofania się, tym bardziej realna stanie się zmiana nastawienia. Póki inflacja jest wysoka, a Fed nic z nianie robi, jest to zła wiadomość dla dolara, któremu szkodzą ujemne realne stopy procentowe. Ale gdy tylko wizja podwyżki stóp procentowych będzie się przybliżać, dolar zacznie zyskiwać. Fed jednak najpierw zacznie od redukcji tempa skupu aktywów (prawdopodobnie pod koniec tego roku), a dokładny termin „taperingu” nie określa sztywno terminu podwyżki. Dolar może być ciągnięty przez spekulacje odnośnie tego, że Fed będzie musiał podwyższać stopy procentowe już pod koniec przyszłego roku (najbardziej jastrzębie prognozy), ale każdy głos wątpliwości z Fed będzie odsuwał te oczekiwania w przyszłość. Dla dolara droga do umocnienia nie będzie prosta. W międzyczasie nastawienie na bardziej jastrzębie mogą zmienić kolejne banki centralne, co będzie zawężać premię związaną z kierunkiem polityki monetarnej między USD a innymi walutami G10. Wczoraj w Kanadzie zakomunikowano kolejne cięcie w programie skupu aktywów, a w Nowej Zelandii bank centralny przed czasem wygasił program skupu aktywów i dał solidne sugestie szykowania się do podwyżki w IV kw.
Dziś drugi dzień wystąpień prezesa Fed w Kongresie w ramach sprawozdania z działalności banku centralnego. Zwykle druga runda pytań od kongresmenów nie przynosi nowych informacji. Rynek będzie też zwracał uwagę na wypowiedzi innych przedstawicieli FOMC – dziś Evans z Chicago, a jutro Williams z Nowego Jorku.
Złoty utrzymuje silną korelację z EUR/USD i wczorajsze wzrosty eurodolara (po gołębich słowach szefa Fed) pozwoliły na umocnienie polskiej waluty. Złoty pozostaje wciąż wrażliwy na wahania nastrojów i potrzeba silniejszego wzrostu apetytu na ryzyko, by EUR/PLN oddalił się od lokalnych szczytów. Wydarzania lokalne znaczą dużo mniej. Wczoraj bez echa przeszło negatywne zaskoczenie w odczycie majowego salda na rachunku obrotów bieżących, podobnie jak dziś potwierdzony CPI na 4,4 proc. r/r. Zagadkowe pozostają losy sentymentu wobec walut rynków wschodzących, ale każdy kolejny dzień stabilizacji będzie kusił inwestorów do szukania okazji kupna niedowartościowanej waluty.