Środowa sesja na Giełdzie Papierów Wartościowych przyniosła kolejną sesję, w trakcie której warszawski parkiet szukał wzrostu w kontrze do rynków otoczenia. Już w pierwszych godzinach sesji indeks WIG20 zachowywał się lepiej od innych średnich, ale szybko próba wzrostu zamieniła się w oczekiwanie na dane z rynku pracy w USA. Raport ADP okazał się kosmetycznie gorszy od oczekiwań, ale daleki od obaw, iż atak zimy położy się długim cieniem na rynku pracy. Wzrost liczby etatów o 175 tys. nie trafił w prognozę bliską 190 tys., ale trudno również było uznać odczyt za słaby. Rynki przyjęły dane ze należytym dystansem a raport tylko przesunął fazę oczekiwania na znacznie istotniejsze dane publikowane przez Departament Pracy USA. Pochodną było większe skupienie uwagi GPW na zachowaniu rynków otoczenia i w finałowych minutach obserwowana przez większą część sesji zwyżka WIG20 o 0,5 procent została zredukowana do 0,2 procent.
Bilansem dnia jest skromny wzrost indeksu przy relatywnie niskim obrocie, który stabilizuje WIG20 w okolicach 2350 pkt. Dla technicznie zorientowanych graczy sesja jest potwierdzeniem, iż rejon 2350-2300 pkt. stał się punktem, w którym popyt robi się aktywniejszy a inwestorzy zostali zachęceniu do gry na rynku po przeszło 10-procentowym spadku. Nie ma jednak wątpliwości, iż bez wyczerpania ruchu korygującego na rynkach światowych trudno oczekiwać od GPW siły, na bazie której zbuduje stabilną falę wzrostową przeciwstawiając się atmosferze na rynkach rozwiniętych i niechęci do rynków wschodzących. W najlepszym położeniu są gracze, dla których spadki są okazją do kupowania na przecenie z perspektywą posiadania akcji przez kilka lub kilkanaście miesięcy. W takim ujęciu obecne poziomy jawią się, jako jedna z korekt w trendzie wzrostowym, na której można powiększać zaangażowanie z założeniem, iż w końcówce roku ceny będą wyższe.
Adam Stańczak