Poniedziałek przyniósł poprawę sentymentu rynkowego. To efekt bardzo silnych spadków cen gazu na europejskim rynku w odpowiedzi na obietnice rozwiązań łagodzących kryzys energetyczny na poziomie unijnym. Czy jednak politycy są w stanie faktycznie uratować europejską gospodarkę?
Ceny notowanego w Holandii gazu spadły wczoraj o ok. 20% z rekordowych poziomów notowanych w piątek. Dzięki temu notowania EURUSD wróciły w okolice parytetu, na giełdach mieliśmy próbę odbicia, zaś złoty umocnił się. Rynek nie wie jeszcze do końca co zrobi Bruksela, ale ponieważ na rynkach energii jest obecnie bardzo dużo spekulacji, sama zapowiedź działań spuściła z cen nieco powietrza. Cel jest jasny – niedopuszczenie, aby obecne ceny rynkowe musiały przełożyć się na faktyczne ceny płacone przez firmy i gospodarstwa domowe. Jest to także wyjątkowo cel wspólny niemal wszystkich unijnych polityków – nieosiągnięcie go oznacza zderzenie się z falą (bardzo delikatnie mówiąc) niezadowolenia społecznego. Motywacja do działania jest zatem duża. Co jest brane pod uwagę? Mówi się o trzech rozwiązaniach: wprowadzenie limitów cen gazu i prądu, rozłączenie notowań prądu od gazu (jakkolwiek miałoby to działać, bo energia krańcowa w UE pochodzi właśnie z gazu) oraz jednorazowe opodatkowanie firm osiągających nadzwyczajne zyski wynikające z sytuacji energetycznej, które sfinansują subsydiowanie tańszej energii (niemiecki minister gospodarki nazwał nawet te podatki koniecznymi, aby uniknąć napięć społecznych). Czy to może się udać? Tak, jeśli plan będzie czytelny i towarzyszyć będzie mu realny spadek zużycia energii. Pamiętajmy bowiem, że Unia jest jej importerem netto, ostatecznie więc za ten import musi zapłacić ceny rynkowe, a potem ewentualnie w dowolny sposób rozłożyć ich przełożenie na obywateli. Unia ma niestety długą historię przesadnych interwencji i przerośniętej biurokracji, które ograniczają funkcjonowanie mechanizmów rynkowych i trudno zaprzeczyć, że te pomysły wpisuję się w tę kategorię. Patrząc jednak czysto rynkowo, klarowność sytuacji może zmniejszyć zmienność cen i pomóc uniknąć wielu chaotycznych sytuacji (której mocno medialnym przykładem były ostatnie decyzje Anwilu). Czekamy więc na kolejne szczegóły.
We wtorkowym kalendarzu sporo publikacji danych, z czego najważniejsza to wstępne dane o sierpniowej inflacji w Niemczech (13:00, konsensus 7,8%). O 7:40 euro kosztuje 4,7380 złotego, dolar 4,7361 złotego, frank 4,8972 złotego, zaś funt 5,5447 złotego.