Dzisiaj będzie miała miejsce publikacja najważniejszych danych gospodarczych ze Stanów Zjednoczonych – raport NFP. Dane z rynku pracy obrazują nam w zasadzie kondycję całej gospodarki i od niego w dużej mierze zależały decyzje Rezerwy Federalnej. Fed jednak już dosyć dawno temu wskazał, że cele na rynku pracy zostały osiągnięte, a teraz należy skupić się na stabilizacji cen. Do osiągnięcia tego celu jest bardzo daleko, dlatego bez względu na dzisiejszy odczyt, Fed powinien w dalszym ciągu dążyć do zacieśniania polityki monetarnej. Co to znaczy dla dolara?
Wiele członków Fed wskazuje na potrzebę dalszego zacieśniania. W czerwcu i w lipcu rynek rozgrywał możliwą zmianę postawy ze strony bankierów centralnych w USA, ale ostatnie dane i wypowiedzi utwierdziły nas, że nic takiego nie będzie miało miejsca. Co więcej, przy najbliższym posiedzeniu jest szansa na podwyższenie prognoz dla podwyżek. Na ten rok bardzo prawdopodobne jest 4%, choć jeszcze niedawno mówiono o maksymalnym poziomie 3,5%. Co więcej, prognozy powinny pokazać, że w przyszłym roku nie ma szans na obniżki stóp ze strony Fed, choć taki scenariusz perswadował jeszcze niedawno James Bullard, jeden z najbardziej jastrzębich członków amerykańskiego banku centralnego. Dzisiaj oczekiwany jest odczyt wzrostu zatrudnienia rzędu 300 tys., choć wznowiony raport ADP mówi jedynie o wzroście nieco powyżej 100 tys. Jedynie wyraźny spadek zatrudnienia mógłby cokolwiek zmienić po stronie Fedu. Co więcej, nie jest wykluczony wzrost płac po ostatnich spadkach. Dzisiaj oczekuje się wzrostu do 5,3% r/r z poziomu 5,2% r/r, ale nie powinniśmy wykluczać powrotu w okolice 5,5% r/r, biorąc pod uwagę to co działo się w Europie.
Co z kolei na to dolar? Wydaje się, że przy perspektywie wzrostu stóp procentowych powyżej 4%, rentowności obligacji w USA nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. W takim wypadku można byłoby oczekiwać głębszego zanurkowania EURUSD poniżej parytetu. Niemniej euro też ma coraz więcej podstaw do zakończenia swojej słabości. Po pierwsze oczekuje się już, że EBC podniesie stopy w przyszłym tygodniu o 75 punktów bazowych. Jeśli dojdą do tego spekulacje na temat redukcji bilansu, rynek giełdowy może znaleźć się w tarapatach, a rentowności wzrosnąć do poziomów nieobserwowanych od poprzedniej dekady. Druga rzecz to mocny spadek cen energii. Chociaż są one ekstremalne w perspektywie jednego roku, to jednak w ostatnich dniach zaliczyły kilkadziesiąt procent spadku.
Wydaje się, że sytuacja ustabilizuje się dopiero późnią jesienią. Po pierwsze będziemy po „szalonych” ruchach banków centralnych, a po drugie będziemy po starcie sezonu grzewczego i wtedy będzie wiadomo, czy wystarczy nam gazu i węgla na zimę. Jeśli nie dojdzie do katastrofy, wtedy euro może pokazać swoją siłę, a dolar pójść na długo oczekiwany urlop.
Po starcie sesji w Europie, EURUSD znajdował się cały czas poniżej parytetu. Z kolei za dolara musieliśmy płacić 4,7220 zł, za euro 4,7150 zł, za funta 5,4614 zł, za franka 4,8244 zł.