Ceny ropy rozpoczęły tydzień na najniższym poziomie od 2009 r.
Notowania ropy wciąż znajdują się pod presją podaży. W piątek cena amerykańskiej ropy WTI spadła o 2,3%, docierając do tegorocznych minimów w okolicach 44 USD za baryłkę. Z kolei dzisiaj notowania tego surowca otworzyły się jeszcze niżej – na poziomie 43,39 USD za baryłkę, czyli najniższym poziomie od 2009 r. I chociaż późniejsze godziny przyniosły ruch w górę, to notowania tego surowca poruszają się wciąż poniżej poziomu 44 USD za baryłkę, obecnie służącego jako techniczny opór.
Cenom ropy naftowej nieustannie ciąży jej spora produkcja na globalnym rynku. Wiele krajów Bliskiego Wschodu utrzymuje niemal rekordowe poziomy wydobycia lub nawet zapowiada jego zwiększenie. Dodatkowo, już trzeci tydzień z rzędu rosła liczba funkcjonujących wiertni w Stanach Zjednoczonych. W swoim piątkowym raporcie firma Baker Hughes podała, że w minionym tygodniu liczba punktów wydobycia w USA wzrosła o 6 i dotarła do poziomu 670 – najwyższego od pierwszej połowy maja br.
Pokonanie poziomu 44 USD za baryłkę w dół pokazuje siłę strony podażowej i zwiększa prawdopodobieństwo dalszych spadków, nawet do poziomów nieprzekraczających 40 USD za baryłkę. Jednak na razie wciąż można mówić jedynie o naruszeniu technicznego wsparcia, więc powrót ponad ten poziom w krótkim terminie jest jeszcze możliwy.
Słabe weekendowe dane z Chin zaszkodziły notowaniom miedzi.
Trend spadkowy wciąż dominuje na wykresie miedzi. Dzisiaj rano cena tego surowca znalazła się pod szczególną presją podaży ze względu na dane, jakie w sobotę pojawiły się w Chinach. Chodzi tu o dane dotyczące handlu zagranicznego, które były rozczarowujące (zarówno dynamika eksportu, jak i importu, okazała się mniejsza od oczekiwań). Tymczasem import miedzi do Chin w lipcu wyniósł 350 tys. ton, utrzymując się na takim samym poziomie jak miesiąc wcześniej.
Słabe dane z Chin sprawiły, że dzisiejsza sesja na rynku miedzi rozpoczęła się na niskim poziomie. Jednak kolejne godziny przyniosły odreagowanie, bowiem rozczarowujące dane dały nadzieję na zwiększenie skali stymulowania chińskiej gospodarki przez tamtejsze władze. Tak czy inaczej, nie zmienia to faktu, że trend spadkowy się utrzymuje, a inwestorzy czekają na kolejne dane z Chin, jakie mają pojawić się w środę – one mogą rzucić więcej światła na sytuację w Chinach.