DAX zupełnie nieźle poczynał sobie do wczoraj. Poniedziałkowa sesja zamknęła się wprawdzie na minusie –0,32%, lecz we wtorek, gdy m.in. sygnały z rynku walutowego zaczęły być korzystne – ów regres prawie został zniwelowany (+0,28%), i kiedy można było przypuszczać, że środowe notowania przebiegać będą spokojnie z lekkim nawet akcentem na wzrost, niemiecki rynek (i inne giełdy) dość niespodziewanie znalazły się znów w szponach geopolityki. Kolejna fala napięcia pomiędzy Koreą Północną a Stanami Zjednoczonymi, a właściwie przywódcami tych krajów Donaldem Trumpem, o czym w kontekście USA za chwile, spowodowała znaczne wyprzedaże. W rezultacie główny indeks niemieckich akcji zamknął sesyjny handel na poziomie 12 154,00 punktów, tj. na –1,12%, co oznacza, że od początku tego tygodnia stracił: –1,16%. Jak na dwie sesje do odrobienia jest to sporo, aby DAX mógł tydzień zamknąć “nad kreską”, zwłaszcza też kiedy wakacje w pełni, ale podzielę tutaj pogląd, że jest to mimo to możliwe. Przede wszystkim dlatego, że rynki nie spanikowały, zwłaszcza te walutowe – na parze eurodolar. Stało się tak dlatego, to po wtóre, że tak się jakoś osobliwie składa, że im większe chmury zbierają się nad obecnie urzędującym gospodarzem Białego Domu, tym bardziej stara się być on hardy vel jastrzębi w polityce międzynarodowej. Tymczasem, to po trzecie – to co wydawało się, także mi osobiście, jako political fiction, zaczyna nabierać całkiem realnych kształtów, to znaczy: impeachment. Świat Zachodu byłby wówczas nieco skonfundowany, ale raczej długo by to nie trwało. Konstatując dzisiaj i jutro parkiet DAX może to na swój sposób zacząć uwzględniać w cenach, tzn. nie tyle rzecz jasna (jeszcze?) sam impeachment, ale prawdopodobieństwo oddalania się polityki protekcjonistycznej – już tak. W przeciwnym razie Donald Trump zacząłby kręcić na siebie kolejny, a zarazem jeszcze większy bicz, na to zaś jego otoczenie mu już nie pozwoli.
Przebieg notowań poszczególnych spółek z indeksu DAX kolejny raz pokazuje, jak silną pozycję na parkiecie posiada obecnie tandem energetyczny. Wczoraj E.ON (+3,64%) i RWE (+0,61%) otwierały nader skromną tego dnia listę spółek wzrostowych, a od początku roku zyskały już odpowiednio: +32,87% oraz 59,87%. W ten zatem sposób podejmują one rywalizację o miano lidera wzrostu kapitalizacji na parkiecie DAX w 2017 r. Główni konkurenci “energetyków” to rzecz jasna przewodzący tegorocznej dynamice progresji kursu – Deutsche Lufthansa (DE:LHAG) (+63,41%) oraz Commerzbank (DE:CBKG) (+60,02%). W tym tygodniu akcje narodowego lotniczego przewoźnika zyskały: +0,31%, a numer 2 w niemieckiej bankowości straciły: –4,48%. Regres ów może być symptomatyczny w obliczu tego co w tej chwili dzieje się, a przede wszystkim może się dziać wokół tego banku. Rzecz jak wiadomo dotyczy spekulacji na temat zbycia posiadanego 15,6% pakietu przez rząd federalny, po wrześniowych wyborach do Bundestagu. Kandydatem do odkupienia ma być posiadający obecnie 5,01 % nowojorski fundusz typu private equity Cerberus Capital Management (wraz z konsorcjum). Gra na bankowym papierze będzie teraz stymulowana doniesieniami, na które w czasach plagi tzw. post-faktów czy fakenewsów trzeba być odpornym. W mojej ocenie sytuacji związek różnych czekających nas w najbliższym czasie rewelacji z rzeczywistymi powyborczymi decyzjami, o ile takie w ogóle nastąpią, może być dość luźny. Tak czy inaczej chętnych do spekulowania na tych akcjach nie powinno zabraknąć, a to oznacza, że inwestorzy muszą być przygotowania spore wahania, np. kilkuprocentowe w trakcie poszczególnych sesji.