Jak to jest w końcu na tym rynku? Mamy Prezydenta Trumpa, który z impetem przystąpił do pracy. Wielu ekspertów trąbi o niebezpieczeństwach kreśląc często wręcz apokaliptyczne wizje. Jeżeli faktycznie jest tak strasznie to czy przypadkiem metale szlachetne nie powinny pukać głową w sufit? Patrząc na wykresy zarówno srebra jak i złota wydaje się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku a ucieczki do bezpiecznych przystani nie widać, nawet pomimo udanej pierwszej połowy stycznia.
Taki stan rzeczy może się niebawem zmienić. Złoto odbiło się co prawda od 1220 USD/oz ale wydaje się, że jeszcze nie raz tam zapuka a być może i docelowo przebije ten poziom. Srebro ma się nawet nieco lepiej i wywiera ciągłą presję na roczne szczyty zwiastując rychłe ich przebicie. Optymistyczny scenariusz wspierany jest tutaj przez formację odwrócenia trendu (głowa z ramionami, żółte obszary) rysującą się na wykresie od połowy listopada. Formacja nie jest jeszcze co prawda aktywna, gdyż do jej aktywacji brakuje nam przebicia linii szyi, będącej jednocześnie horyzontalnym oporem na 17,20 (czerwony obszar). Wyjście ceny powyżej tego poziomu będzie technicznym sygnałem kupna i może być bardzo lukratywną okazją na najbliższe tygodnie.
Takie wyjście zyskałoby zapewne spore momentum wysyłając cenę do górnej niebieskiej linii będącej oporem z formacji flagi. Wyjście ceny z flagi górą teoretycznie ustawia nam pozytywny sentyment na najbliższe parę miesięcy. Zanim jednak z pełnym optymizmem spojrzymy na ten wykres pamiętajmy, że to pieśń przyszłości a do jej spełnienia potrzebujemy przebić ten nieszczęsny opór na 17,2 USD/oz.