Oczekiwania na decyzje w sprawie wymierzania „karcącego ciosu” reżimowi w Damaszku petryfikują geopolityczny narzut na cenach ropy naftowej. W minionym tygodniu jej ceny wzrastały z różną dynamiką. W przypadku Brent było to +1,6%, powodując, że kurs z piątkowego zamknięcia wyniósł 115,89 USD/bbl. Lekka, słodka ropa amerykańska WTI odnotowała progresję rzędu +2,4%, kończąc tygodniowy handel z ceną 110,26 USD/bbl. Efekt wyczekiwania, ale z nutą optymizmu, uwidocznił się też podczas niedzielnej sesji na rynkach Zatoki Perskiej. Najważniejszy indeks tego regionu, saudyjski Tadawul wzrósł w tym dniu zaledwie o +0,02%, ale wskaźnik spółek należących do przemysłu petrochemicznych odnotował progresję na poziomie +0,33%.
Na rynku złota, w minionym tygodniu - w obrocie sieciowym: –0,2% (kurs zamknięcia 1391,70 USD/oz, a na fixingu –0,5% (cena 1387,00 USD/o), krótkoterminowe trendy wyznacza dolar oraz notowania amerykańskich papierów skarbowych. Niemniej ważkie kwestie mają też miejsce w tzw. sferze realnej. To jest - w próbach szukania kompromisu w sporach płacowych toczonych pomiędzy stroną związkową a władzami górniczych koncernów, eksploatującym złoto w kopalniach Południowe Afryki (ok. 10% – 12% globalnej podaży). Poza tym, zaangażowani w kruszcowy rynek przyglądają się również wzmożonym obrotom fizycznym kruszcem - pomiędzy Hongkongiem a Chinami. Państwo Środka w ostatnim czasie zliberalizowało i upowszechniło handel złotem, ale wygląda na to, że znaczne pokłady „żółtego metalu” reeksportowane są przez ten Specjalny Region Administracyjny Chińskiej Republiki Ludowej. Dla wielu jest to jeszcze jeden (asekuracyjny) syndrom zbliżającej się nieuchronnie społeczno – ekonomicznej burzy nad tą częścią Azji. Generalnie raz jeszcze wypada powtórzyć, że owo przesilenie, które absorbuje teraz uwagę świata, to przede wszystkim jeszcze jeden istotny impuls akceleracyjny – przebudowujący geopolityczne płyty tektoniczne. Podaż uwalnianych systematycznie z łupków gazu paliw, staje się newralgicznym w tej grze orężem.
Niezły w sumie tydzień miały metale przemysłowe, o czym pisano w poprzednim komentarzu w kontekście ich zapotrzebowania na produkcję zbrojeniową. Pewnie struktura przedmiotowa zeszłotygodniowej dynamiki kursów jest przypadkowa, ale jakby nie było po części - pokrywa się także z technologią współczesnego pola walki. I tak: aluminium (+0,9%), cyna (+6,5%), cynk (–0,4%), miedź (+1,0%), nikiel (+1,0%), ołów (–0,4%). W zeszłotygodniowym, szerokim spojrzeniu na kursy tego segmentu towarowego - mieściło się również srebro. „Biały metal” w handlu elektronicznym podrożał o +1,4%, dochodząc do 23,88 USD/oz, a w ramach fixingu kurs potaniał o –2,4%, spadając do 23,05 dolarów za uncję. Zainteresowanie metalami przemysłowymi w jeszcze większym stopniu będą niedługo zgłaszać Japończycy, za sprawą przyznania właśnie Tokio – praw do organizacji Letnich Igrzysk Olimpijskich w 2020 r.
Na rynku towarów rolno - spożywczych w dalszym ciągu niewiele się zmienia. Gdyby więc nie mniejsza od oczekiwanej - ilość nowych wygenerowanych miejsc pracy w sierpniu w USA, to obserwowana od miesięcy mizeria byłaby w pierwszym tygodniu września jeszcze większa. Tym niemniej, handel towarowymi, jak i innymi aktywami – pozostanie pod presją efektów zbliżającego się posiedzenia Rezerwy Federalnej (17 – 18 września). W międzyczasie pewne przejściowe zakłócenia może wywoływać wahający się pod wpływem ewentualnych rakietowych podmuchów dolar.
W segmencie zbożowych obserwujemy wprawdzie pewne, co najwyżej – średnioterminowe zróżnicowanie tendencji, lecz rynek ten, biorąc pod uwagę pułapy cenowe z początku roku, ciągle tkwi w trendzie niedźwiedzim. Najbliższa wygrzebaniu się z jego uścisku jest „modna” od czasów tąpnięcia z przełomu lipca i sierpnia soja, której ubiegłotygodniowe ceny znów wzrosły (fasolka +0,9%, śruta +1,2%). Bieżące notowania soi wpiera w ostatnich dniach nadmiar suchości w paśmie upraw amerykańskiego Środkowego Zachodu, ale traderzy w rosnącym napięciu oczekują informacji - co do szacunkowej wielkości upraw w Stanach Zjednoczonych w całym 2013 r.
W przypadku pszenicy (w minionym tygodniu: „zwykła” –1,1%, Kansas –1,1%) jej notowania w USA „obrywają” na skutek wzmożonych zakupów Egiptu czy Turcji, omijających zasadniczo amerykańską ofertę na rzecz dostaw z basenu Morza Czarnego (Ukraina, Rumunia, Rosja), a ostatnio także z Francji. Jeśli na rynki towarowe nie nastąpi napływ „świeżej gotówki” wycofywanej np. z handlu akcjami, to ten rok pszenica zamknie zapewne na minusie. Podobne przypuszczenia można formułować względem kukurydzy (w poprzednim tygodniu: –3,0%), przy czym ze względu na skalę tegorocznych spadków perspektywy na grę pod gwałtowne korekty - niezakończonego jeszcze trendu spadkowego są spore. Tkwiący zaś w zwariowanej zmienności szorstki ryż (w minionym tygodniu –2,0%) jest przede wszystkim wyzwaniem dla day-traderów.
Słabe rokowania co do notowań podstawowych składników paszowych istotnie studzą zapał inwestorów angażujących środki na rynku „mięsa czerwonego”. W poprzednim tygodniu chuda wieprzowina (+3,5%), wołowina (buhaje –0,4% , krowi żywiec –0,9%). Wybiegając bardziej wprzód - warto coraz więcej uwagi poświęcać cukrowi (ubiegły tydzień: biały +3,0%, trzcinowy +2,7%). Nie brakuje głosów, że po trzech latach silnych nadwyżek - rok 2014 będzie pod względem plonów słabszy, co przynajmniej powinno już stabilizować ceny. W kontekst ten wpisuje się też przedstawiona w komentarzu z 23 sierpnia - prognoza Goldmana Sachsa, zakładająca średnią cenę trzcinowego słodzika od dziś za rok - na poziomie ok. 19 centów za funt, wobec 16,80 USc/lb – obecnie.
W dłuższej perspektywie - największy potencjał wzrostowy powinien rysować się przed szlachetniejszą odmianą kawy, czyli Arabiką (w ubiegłym tygodniu +1,0%, Robusta –0,8%). Rynek tej używki zdaje się w coraz większym zakresie przyciągać śmiałków pragnących antycypować zmianę trendu, ale ona choć zdaje się być blisko – to jednak ciągle nie nadchodzi. „Tiszej jedziesz dalsze budiesz”, trudno o lepszy komentarz niż to rosyjskie przysłowie - do tego co dzieje się na rynku kakao. W trakcie ostatnich pięciu dni handlowych odnotowało wzrost kursu o +5,0%, a od początku roku jest to progresja na poziomie +14,7%.
Sporą kakofonię słyszy się wokół bawełny. Dzięki efektowi niskiej bazy cenowej z jaką wchodziła w ten rok (kontrakty na 31 grudnia 2012 r. przy kursie 75,23 USc/lb), towarzyszy jej nawet pewien nimb gwiazdy rynków towarowych. Trzeba przy tym jednak zauważyć, że w połowie tygodnia pojawiła się kolejna, trzecia z rzędu korekta prognoz cenowych autorstwa ekspertów Międzynarodowego Komitetu Bawełny. Według niej średnie ceny tego surowca w sezonie uprawnym 2013/2014 r. kształtować się będą na poziomie 103 centów za funt. Byłoby to wprawdzie o ok. 1/5 wyżej niż wynosi jej obecny kurs (tj. 83,18 USc/lb), ale jeszcze w maju br. - ta sama instytucja prognozowała ceny w wysokości 122 USc/lb, różnica in minus jest więc istotna. Głównych przyczyn tej redukcji upatruje się w kolejnym wzroście podaży (m.in. ze strony Brazylii, skąd pochodzi ok. 7% - 8% światowej produkcji) oraz w chimerycznym i nieprzewidywanym chińskim popycie. Rządowa agencja tego kraju, sprawująca pieczę nad około połową światowych zapasów, nie jest zainteresowana windowaniem cen, mimo iż rząd chiński wspiera tamtejszych plantatorów, oferując im stawki znacznie powyżej rynkowych. W tej sytuacji kluczowym fundamentalnym czynnikiem - sprzyjającym wzrostowi notowań bawełny pozostają przede wszystkim jej relacje cenowe do substytutów syntetycznych. Przed „syryjską zwyżką” kursu ropy naftowej - poliester kształtował 76 centów za funt.
Sprzyjająca uprawom cytrusów pogoda na Florydzie (brak nawałnic) oraz w Brazylii, powoduje przecenę notowań mrożonego koncentratu soku pomarańczowego. W zeszłym tygodniu ceny spadły o –2,7%, powodując, że stopa zwrotu od początku roku – obniżyła się do wielkości już tylko jednocyfrowej.
Wojciech Szymon Kowalski