Zachowanie się wspólnej waluty pokazuje, że większość złych informacji może być już w cenach, a rynek szuka możliwości odreagowania. Niemniej warto będzie śledzić wątek PIIGS, który znów rozpoczyna swój nowy rozdział. To zarówno Grecja, która na jesieni najpewniej znów będzie prosić o dodatkowe dofinansowanie (i znów rynek będzie się zastanawiał, czy je dostanie biorąc pod uwagę słabość procesu reform – w tym prywatyzacji – a także rządu premiera Samarasa po tym jak dwa tygodnie temu DIMAR wycofał się z koalicji). Ale to i też Włochy, których rating według S&P jest minimalnie powyżej poziomu śmieciowego, a premier Enrico Letta nie jest zbyt silny politycznie, czy wreszcie Hiszpania, której mogą grozić przedterminowe wybory – jeżeli rozpocznie się oficjalnie śledztwo nt. nielegalnego finansowania partii premiera Rajoya. Niestabilnie jest też w Portugalii. Wczoraj zwracałem jednak uwagę na fakt, iż rynek może żyć w przeświadczeniu, że wszystkie problemy będą chowane pod dywan do 22 września, kiedy to odbędą się wybory do niemieckiego Bundestagu. Tylko, że ta teza utrzyma się tylko przez kilka tygodni, gdyż po prostu wątków jest zbyt wiele…
Na wykresie EUR/USD widać, że wczorajsze minimum wypadło 4 pipsy powyżej dolnego ograniczenia kluczowej strefy wsparcia 1,2750-1,2805. Dzisiejsze wybicie powyżej 1,2805 potwierdza tylko postawioną wczoraj tezę, że ten tydzień powinien rozpocząć korektę ostatniego umocnienia się dolara (w fali od 19 czerwca). Najbliższy opór to złamana wczoraj strefa 1,2845-55. Niewykluczone, że rynek nie zdoła jej pokonać do czasu publikacji zapisków FED, zwłaszcza, że w okolicach 1,2855 przebiega też spadkowa linia trendu na wykresie dziennym. Jej złamanie będzie jednak oznaczać możliwość przetestowania strefy 1,2955-85 jeszcze w tym tygodniu. Ważne opory to też 1,2895 i 1,2940.
Zapiski najpewniej potwierdzą gotowość FED do ograniczania programu QE3 (ale to rynek już wie), nie dadzą jednak klarownej odpowiedzi, na jaką skalę potencjalnego ruchu można liczyć na jesieni. Teoretycznie, przybliżyć to może kolejne posiedzenie FED zaplanowane na 31 lipca, czy też okresowe zeznania Bena Bernanke nt. stanu gospodarki przed Kongresem w dniach 17-18 lipca. Tylko, że Rezerwa Federalna ma świadomość, że wycofywanie się z QE3 jest znacznie trudniejsze, niż jego wprowadzenie i będzie uwzględniać wszystkie elementy ryzyka. A do nich zaliczyć trzeba będzie utrzymującą się słabość europejskiej gospodarki i coraz bardziej niepokojącą sytuację w Chinach (zmartwieniem nie jest tylko spowolnienie wzrostu gospodarczego, ale sytuacja w sektorze bankowym, który może być nadmiernie obciążony złymi długami).
Opublikowane w nocy dane nt. bilansu handlowego Chin za czerwiec dały kolejny powód do dyskusji – wprawdzie nadwyżka wyniosła 27,1 mld USD wobec szacowanych 27,8 mld USD, to już eksport spadł o 3,1 proc. r/r (oczekiwano +3,7 proc. r/r), a import zmalał o 0,7 proc. r/r. Niższy eksport to wynik spadku wolumenu do USA ( o 5,4 proc. r/r), ale zwłaszcza strefy euro (8,3 proc. r/r). W odpowiedzi na te dane premier Li Keqiang zapewnił, że sytuacja nie jest niepokojąca, dopóki … nie dojdzie do wyraźniejszego spowolnienia. Reakcja rynku na słabe dane z Chin była krótkotrwała. Ciekawie na tym tle zachował się AUD/USD, który zaczyna wyglądać lepiej, niż można by było się tego spodziewać.
Ostatnie dwa tygodnie przyniosły dość ładną formację klina spadkowego na dziennym wykresie, którą w ostatnich dniach opuściliśmy górą. Tym samym rejon 0,91 stał się mocnym wsparciem. Nie można wykluczyć, że zwyżka dojdzie nawet do 0,9387 – ten poziom wyznaczony jest przez dołek z października 2011 r. Realnie, mocna strefa oporów rozciąga się jednak już przy 0,9265-0,9325.
Marek Rogalski