Najważniejszym wydarzeniem ostatniego dnia tygodnia była publikacja danych z amerykańskiego rynku pracy. Zmienność na rynku walutowym w pierwszej połowie sesji europejskiej była mocno ograniczona, jako że inwestorzy z niecierpliwością czekali na wyniki zmiany zatrudnienia oraz poziomu stopy bezrobocia w największej gospodarce świata. To jednak nie te informacje wyznaczały kierunek dla notowań indeksu dolara amerykańskiego, który o godzinie 16:30 tracił już 0,5%. W sektorze pozarolniczym w lutym pojawiło 242 000 nowych miejsc pracy, co jest wynikiem znacznie lepszym od konsensusu ekonomistów. Największy przyrost był widoczny w sektorze opieki zdrowotnej i pomocy społecznej oraz w sektorze handlu detalicznego, w których zatrudnienie wzrosło odpowiednio o 57 000 oraz 55 000. Natomiast kolejny miesiąc spadku zatrudnionych odnotowało górnictwo, w którym ubyło 19 000 miejsc pracy i od szczytu we wrześniu 2014 roku liczba miejsc pracy w tym sektorze zmniejszyła się o 171 000. Stopa bezrobocia w Stanach Zjednoczonych w lutym zgodnie z prognozami ekonomistów pozostała na poziomie 4,9%.
Rozczarowanie nadeszło ze strony dynamiki wynagrodzeń. Przeciętne wynagrodzenie godzinowe w lutym spadło o 0,1% w ujęciu miesięcznym, podczas gdy konsensus spodziewał się wzrostu na poziomie 0,2%. Jeszcze większym negatywnym zaskoczeniem była dynamika wynagrodzenia tygodniowego, które w ujęciu m/m spadło o 0,7%, co jest największym spadkiem w historii notowań. Informacje o wynagrodzeniach bardzo szybko popsuły nastroje dolarowych byków, którzy zaledwie kilka minut po publikacji znaleźli się w odwrocie. Słabość dolara w szczególności wykorzystały dwie waluty z koszyka surowcowego – dolar australijski oraz dolar nowozelandzki. AUDUSD przed godziną 17:00 rósł o około 0,8%, przekraczając poziom 0.7400, ostatnio widziany w sierpniu 2015 roku. Natomiast para NZDUSD może pochwalić się jeszcze wyższą stopą zwrotu sięgającą 1%. W obydwu przypadkach czynnikiem wspierającym wzrosty jest poprawa sentymentu na rynku surowcowym, a także ostatnie działania stymulujące w Chinach, tym razem w postaci obniżenia stopy RRR.
Spadek awersji do ryzyka jest potwierdzany także przez inwestorów giełdowych. Na europejskich giełdach piątek kończy się wzrostami głównych indeksów, natomiast w skali całego tygodnia hiszpański IBEX urósł o ponad 5,3%, portugalski PSI20 o 5,2%, włoski FTSE MIB o 4,23%, francuski CAC40 o 3,35%, natomiast tygodniowa stopa zwrotu niemieckiego indeksu DAX to prawie 3%. Giełdowym bykom udało się zatem przez cały tydzień utrzymać przewagę na rynku, jednak przyszły tydzień przyniesie kluczowe nie tylko dla tego rynku wydarzenia. Europejski Bank Centralny 10 marca podejmie decyzje w sprawie poziomu stóp procentowych oraz dalszych losów programu luzowania ilościowego. W tym przypadku rynek spodziewa się dalszego luzowania polityki pieniężnej, jednak warto nie być zbyt optymistycznym w tej kwestii, mając na uwadze grudniowe rozczarowanie działaniami EBC.
Na polskim rynku jesteśmy świadkami systematycznego wzrostu kursu złotego na szerokim rynku. Na koniec tygodnia za dolara amerykańskiego zapłacimy 3,93 zł, jedno euro wyceniane jest na 4,325 zł, natomiast frank szwajcarski tanieje do poziomu 3,957 zł. Naszej walucie udaje się zatem odrobić całość strat wynikających ze styczniowej kontrowersyjnej decyzji agencji S&P o obniżeniu ratingu wiarygodności kredytowej Polski. Jednak przyszły tydzień może ponownie spowodować większą zmienność na parach z polskim złotym, jako że 11 marca poznamy decyzję RPP w sprawie poziomu stóp procentowych. Konsensus ekonomistów nie spodziewa się żadnych zmian, jednak rynek widzi miejsce na jedną obniżkę o 25 punktów bazowych, co ostatecznie tworzy przestrzeń dla niespodzianki.