Złoto kilka miesięcy temu zaczęło się cieszyć troszeczkę większym zainteresowaniem, jednak po tym przyszła trwająca ponad siedem miesięcy korekta, która doprowadziła do ok. 20% przeceny i zainteresowanie to się ostudziło. Klasyczny przykład w którym media najchętniej omawiają inwestycje, które większe wzrosty mają już za sobą.
Dla osób preferujących przekaz audio-wizualny, poniższy artykuł został również opublikowany na kanale YouTube: „Czy warto inwestować teraz w ZŁOTO”?
Obecnie złoto od marcowego dołka wzrosło o ponad 14% i do rekordowych poziomów brakuje jeszcze tylko ok. 8%. Mimo trwającego ruchu zwrotnego, jakoś nie widzę, żeby złoto ponownie cieszyło się wzrostem zainteresowania, a to może być dobry prognostyk na większe wzrosty w przyszłości.
Najpierw jednak sprawdzimy sobie czy otoczenie rynkowe sprzyja wzrostom tego surowca.
Złoto przez wiele osób traktowane jest jako bezpieczna przystań w okresie kiedy na rynkach akcyjnych trwa panika, oraz w otoczeniu kiedy inflacja jest ponadprzeciętnie wysoka. Sprawdźmy zatem wykresy:
Podczas koronawirusowego krachu rynek akcji spadł o ok. 35%, złoto ten początkowy okres paniki mimo tych spadków rosło i dopiero później, z kilkunastu dniowym opóźnieniem przyłączyło do korekty i spadło ok. 15%. Można więc powiedzieć, że portfele zdywersyfikowane o ten kruszec, troszeczkę uchroniły przed uczestnictwem w panice. Sprawdźmy czy w poprzednich przypadkach było podobnie. Cofnę się więc dalej w przeszłość i sprawdzę, czy krach na akcjach z 1987 roku przebiegł na złocie podobnie jak koronawirusowy krach:
Sam okres paniki na akcjach nie był skorelowany ze złotem, tzn. kruszec w tym czasie utrzymywał swój dotychczasowy trend, który był wzrostowy. Dopiero później zaobserwować można było wyraźnie ujemną korelację, czyli okres odrabiania przeceny na akcjach był jednocześnie okresem spadków na złocie.
Kolejnych podobnie dużych krachów na akcjach w młodszej historii nie mogliśmy zaobserwować. Musielibyśmy się cofnąć ok. 100 lat w przeszłość, a wiek temu te dwie klasy aktywów trudno można było ze sobą porównać, gdyż wtedy dolar oparty był na parytecie złota, co znacząco zmienia wnioski jakie można na tej podstawie wyciągnąć.
Dlatego przejdę teraz do tezy w którym złoto chroni portfel przed spadkami podczas dłużej utrzymującej się bessy na akcjach:
Na wykresie widzisz okres kryzysu finansowego z 2008 roku i tu sytuacja również wyglądała całkiem podobnie, tzn. mimo bessy na akcjach (dolny wykres), złoto nie korelowało z tym rynkiem i znajdowało się w trendzie bocznym. Warto również zwrócić uwagę na to, że kiedy dochodziło do wyznaczenia dołka bessy na akcjach, złoto notowało w okolicach swoich historycznych szczytów.
W 2000 roku sytuacja wyglądała bardzo podobnie – wtedy złoto właśnie rozpoczynało hossę, która z pominięciem okresowych korekt, trwała aż do 2011 roku.
Przejdę do kolejnej tezy w której złoto szczególnie w okresie wysokiej inflacji radzi sobie lepiej od akcji. Wydaje się to logiczne, bo inflacja to inaczej spadek wartości dolara, a złoto notowane w tej walucie różnicę tą wyrównuje, czyli kiedy wartość dolara spada, rośnie cena złota. Jednak najpierw warto sprawdzić kiedy w ogóle w przeszłości mieliśmy wyższą inflację i sprawdzimy czy w trakcie ich występowania cena surowca rosła ponadprzeciętnie dużo:
Dolna grafika pokazuje poziom inflacji w USA w okresie 1975 do dzisiaj, górny: cenę złota. Zauważyć można, że najwyższą inflację mieliśmy w 1980 roku, więc i w tym okresie, czyli dokładniej w 1977-1980, kiedy ta inflacja z roku na rok była coraz wyższa, również złoto rosło. Później kiedy inflacja spadała (do 1988), cena złota również spadała. Po tym czasie (po 1988) poziom inflacji utrzymywał się w przedziale 2,5-5%, jednak złoto w okresach szczytowych odczytów w tym czasie nie rosło (okres 1988-2000) – po 1988 roku (szczyt na wykresie), kruszec ten był w trendzie spadkowym. Dopiero od 2000 roku cena ponownie zaczęła rosnąć i to w trakcie okresu, kiedy poziom inflacyjny nie odnotowywał jakichś większych odchyleń w górę. Oznacza to, że inflacja poniżej 5% nie ma jakiegoś znaczącego wpływu na cenę złota. Dlatego w oparciu o te dane wnioskować trzeba, że złoto rosnąć będzie dopiero wraz z wzrostem inflacji powyżej 5%.
Jednak sam poziom inflacji jako wyznacznik tego w jakim tempie złoto może rosnąć to troszkę mało. Wzrost inflacji nie powoduje wzrostu tylko złota, a wszystkich aktywów. Więc oprócz wzrostu cen surowców, również akcje, nieruchomości i inne aktywa notowane w walucie na którą oddziałuje inflacja, rosną.
Dlatego warto sprawdzić dodatkowy czynnik, który może na wycenę aktywów wpłynąć – np. stopy procentowe skorygowane o tą inflację, czyli realne stopy procentowe.
Konkretny przykład: Załóżmy, że na swoim rachunku bankowym posiadamy 1000 zł oprocentowanie w wysokości 5% w skali roku. Po upływie roku należne oprocentowanie to 50zł. Jednak czy po roku jesteś bogatszy o te 50zł? Posiadana przez Ciebie kwota zwiększyła się o 5%, jeśli jednak w przeciągu minionego roku wzrosła inflacja, w efekcie dokonasz za te kwotę mniej zakupów, niż w momencie ulokowanie pieniędzy w banku. Wzrost inflacji sprawił, że siła nabywcza posiadanych pieniędzy nie zwiększyła się o te 5%. Zatem jeśli stopa inflacji wyniosła 4%, to ilość dóbr, jakie możesz zakupić, zwiększyła się jedynie o 1%. A jeśli stopa inflacji wynosiła 10%, oznacza to, że ceny dóbr wzrosły w większym stopniu niż złotówki zgromadzone na Twoim rachunku. W tym wypadku siła nabywcza pieniądza obniżyła się o 5%.
Podobnie wygląda to przy zaciąganiu kredytu – odsetki od długu są w takim przypadku zbliżone i czasami nawet niższe od inflacji, a to oznacza, że realnie koszt kredytu jest niższy. Dlatego w okresie realnych stóp procentowych, które sa poniżej zera, spółki zadłużające się zyskują więcej od spółek bez długu i jest to zarazem główny powód w którym akcje typu growth w ostatnich latach zyskały dużo więcej od akcji typu value.
Złoto musi więc konkurować z innymi aktywami, które w takim otoczeniu mogą być lepszym wyborem do inwestycji. Dlatego warto sprawdzić jak zachowuje się złoto kiedy właśnie te realne stopy procentowe są poniżej zera.
Na powyższym wykresie widzisz stopy procentowe skorygowane o inflację od 1971 roku, czyli od roku w którym USA wycofała się od parytetu dolara do złota. Sytuacja w jakim się obecnie znajdujemy nie jest czymś nowym – realne ujemne stopy procentowe mieliśmy już w latach 70 XX wieku.
Złoto w tamtym czasie znajdowało się w silnym trendzie wzrostowym, który trwał do 1980 roku, czyli do roku w którym inflacja z roku na rok była coraz wyższa. Później dzięki podwyżkom stóp procentowych, realna stopa procentowa była dodatnia i taki stan trwał do 2000 roku. Okres ten był również okresem trendu bocznego na złocie.
Po 2000 roku realne stopy procentowe ponownie spadły poniżej zera i również w tym czasie złoto przeszło do trendu wzrostowego. Stan ten trwa już ponad 20 lat i mimo korekty w latach 2011-2020, trend ten nadal jest aktualny. Wbicie ponad historyczne szczyty potwierdziło aktualność trendu wzrostowego.
Technicznie potencjalny zasięg wybicia możemy zmierzyć z czasu trwania oraz głębokości korekty, która poprzednio przerwała trend, który trwał od 1999 do 2011 roku. Takim sposobem dojdziemy do prognozy, która następny szczyt wyznaczy na poziomie 3534 $ w październiku 2024 roku, co z obecnych poziomów daje ok. 80% potencjału w trzy lata. Wsparcia z kolei, czyli poziomy które nie powinny być przekroczone, aby aktualny trend pozostał aktualny to ostatni poziom zwrotny, czyli 1670 $, kolejne wsparcie tworzy jeszcze wcześniejszy poziom zwrotny, czyli 1450 $ itd.
Podsumowując: zarówno otoczenie rynkowe, obraz techniczny oraz mniejsze zainteresowanie tym kruszcem przez osoby prywatne wskazywać mogą, że złoto może w kolejnych miesiącach wzrosnąć. Jednak inwestycję tą, jak zresztą każdą, powinno się analizować w oparciu o alternatywy, tzn. która inwestycja, przy podobnej zmienności może przynieść wyższe stopy zwrotu. I tu wiele wskazuje na to, że akcje dalej pozostają lepszym wyborem, co potwierdza również wykres porównujący:
Wykres ten to tzw. wykres siły względnej – jeśli jest on w trendzie spadkowym, wtedy akcje umożliwiają osiągnięcie wyższej stopy zwrotu od inwestycji w złoto, jeśli w trendzie wzrostowym – na odwrót, czyli lepszą inwestycją jest złoto, a kiedy idzie bokiem, inwestycja zarówno w akcje jak i złoto daje te same wyniki. Obecnie od 2011 roku wykres jest w trendzie spadkowym, a w krótszym ujęciu, czyli od 2016 mamy trend boczny z delikatną tendencją zniżkową, co oznacza, że aktualnie akcje nadal są lepszym wyborem.
Długoterminowo mimo tego warto jest dywersyfikować swój portfel o ten kruszec, gdyż jak pokazała historia, złoto dobrze zachowywało się w okresach kiedy akcje doświadczały gwałtownych spadków jak i dłużej utrzymującej się bessy. W takim przypadku dywersyfikacja o ten kruszec, zmniejsza maksymalne obsunięcie portfela. Jednak trzeba pamiętać, że długie korekty trwające nawet 10 lat się zdarzają, przykładem może być wybicie ponad szczyty z 2011 roku, które nastąpiło dopiero w 2020 roku. Więc trzeba pamiętać, że złoto nie jest inwestycją na dekady, tzn. dla maksymalizacji stopy zwrotu, lepiej pomyśleć o sprzedaży w okresie, kiedy hossa na złocie możliwie się kończy. Na razie jednak mamy więcej przesłanek do tego, że wzrosty nadal będą trwały, więc teraz, złoto może być interesującą inwestycją na kolejne kilka lata jako dodatkowa dywersyfikacja.
Jeśli z kolei złoto traktujesz jako zabezpieczenie, to w takim przypadku jego kurs na rynku nie powinien Cię mocno interesować, w takim przypadku powinno się inwestować w niego w formie fizycznej i schować go gdzieś do sejfu.