Sopot, 05.06.2019 (ISBnews) - PSD2 (ang. Payment Services Directive 2) nie przyniesie rewolucji w bankowości, ale należy liczyć się z tym, że nowi gracze będą chcieli odebrać bankom część rynku - głównie w zakresie płatności. Prawdziwa rewolucja, która już nastąpiła tkwi w tym, że to klient decyduje, na jakich zasadach chce bankować, uważają uczestnicy panelu "Ekosystem płatniczy zgodny z PSD2 – rywalizacja i współdziałanie w obliczu otwartej bankowości" zorganizowanego podczas Europejskiego Kongresu Finansowego (EKF) w Sopocie.
"Nie spodziewam się większej rewolucji i większej zmiany. Dla mnie większym wyzwaniem związanym z PSD2 jest cała sfera pozyskiwania danych klienta, dostępu do rachunku ze wszystkimi potencjalnymi korzyściami dla klienta. My wiele mówimy o regulacjach, o zmieniających się trendach, często zachwycamy się rozwiązaniami z innych systemów zagranicznych, natomiast tak naprawdę decyduje wygoda klienta. Jeśli o tym mówimy, to na dziś 79% osób, które dokonują podstawowych czynności płatniczych w sklepach, czy e-commerce nie wyobraża sobie nawet, jak jeszcze może być jeszcze łatwiej i wygodniej. Musimy klienta zachwycić, a staje się to coraz trudniejsze" - powiedział prezes ING Banku Śląskiego Brunon Bartkiewicz podczas dyskusji panelowej.
"Ja wielkich zmian ze względu na PSD2 nie spodziewam się, ale jeśli będzie to miało miejsce, to oczywiście wszyscy będziemy stopniowo do tego się przystosowywać. Jak zawsze" - dodał.
Z prezesem ING BSK zgadza się dyrektor ds. projektów strategicznych w mBanku Joanna Erdman. Jak podkreśliła, banki działają w środowisku dynamicznym od wielu lat i regulacyjnie oraz technologicznie muszą odpowiadać na pewne wyzwania sektorowe praktycznie cały czas.
"PSD2 daje dostęp do otwartych systemów bankowych - to coś, czego nie było wcześniej i to powoduje taką niepewność co do tego, jakie będą efekty uboczne - pozytywne i negatywne. Myślę, że ten pierwszy okres po wdrożeniu PSD2 to nie będzie rewolucja. To będzie pomału dostosowanie się do nowych warunków" - powiedziała Erdman.
Opinie te podziela także dyrektor obszaru transformacji bankowości detalicznej Santander (MC:SAN) Bank Polska Andrzej Pyka. Według niego, rewolucji nie będzie, ale sukces należy do przygotowanych.
"Staramy się przygotować do zmian, bo w dostępie do płatności i rachunku pojawią się nowi gracze i oni po prostu wezmą kawałek rynku. To, jak duży będzie to kawałek będzie zależało od tego, jak bardzo ta oferta spodoba się klientowi i jak będzie wygodna. Na pewno część ruchu odpłynie, trudno powiedzieć, jak znaczna, ale duży bank też ma środki, zasoby, też ma dostęp do technologii i może bardzo skutecznie bronić się i kontrować" - powiedział Pyka.
W jego ocenie, PSD 2 sprawi, że konkurencja o klienta będzie bardziej intensywna. Dzięki agregacji rachunków, banki będą miały większą niż dotąd wiedzę o zwyczajach i potrzebach swoich klientów i o tym, jak bankują na co dzień. To da im możliwość tworzenia jeszcze lepszej, bardziej dopasowanej oferty. Zacznie się tak naprawdę nowy etap gry o wygodę klienta.
"Oczywiście, zwiększy się intensywność konkurowania, czyli otwiera się nowe pole gry w oparciu o doświadczenie klienta. Regulator dał trochę czasu na przygotowanie i bardzo dobrze. My jesteśmy gotowi, jesteśmy ostrożnymi optymistami" - powiedział także dyrektor.
W ocenie prezesa PayU Bartosza Beresteckiego, w długoterminowej perspektywie konsumenci na otwartej bankowości zyskają, bo konkurencja wzrośnie, ale pojawia się pytanie, jak poradzą sobie podmioty z Unii Europejskiej w świetle nowych regulacji.
"Jestem raczej umiarkowanym pesymistą. Po pierwsze, Unia Europejska w sposób biurokratyczny próbuje wykreować innowacje i to się chyba rzadko kiedy udaje - że ktoś dyrektywą czy ustawą próbuje ustalić, iż jakiś produkt powinien istnieć. Po drugie, zwykle jest tak, że na początku powinna być potrzeba konsumenta, potem produkt, a na koniec regulacja. Tutaj mamy zupełnie odwrotnie. Jest też pytanie dla nas - czy będzie można zarobić albo przynajmniej nie stracić" - powiedział prezes PayU.
Podkreślił, że najwięksi gracze amerykańscy są w stanie unieść ciężar każdej regulacji. System otwartej bankowości powoduje, że konkurenci poza Europą - zwłaszcza w Chinach i USA - będą mieli dostęp do otwartej bankowości w całej Unii Europejskiej. Firmy europejskie będą więc musiały mocno zrewidować swoje modele biznesowe, nie mając przy okazji takiego dostępu do danych klientów w Azji czy Stanach Zjednoczonych. A to oznacza, że wejście na rynek usług finansowych wielkich globalnych firm wprowadzi nowe reguły gry.
"Oczywiście, jakość i produkt są ważne, ale cały czas kwestia jest tego, kto ma konsumenta, kto ma klienta. Obawiam się, w pewnym momencie ci gracze wprowadzą takie reguły, którym nie będziemy mogli sprostać. Oni grają w innej lidze i nam będzie trudno do tej ligi awansować, mając nawet najlepsze produkty finansowe, bo jesteśmy tylko specjalistami od produktów finansowych. U nich produkt finansowy będzie tylko wartością dodaną do produktu podstawowego" - powiedział Berestecki.
Z taką oceną przyszłej sytuacji polemizuje prezes ING Banku Śląskiego, wskazując, że banki to nie tylko płatności i nie należy sprowadzać ich działalności do tego jednego aspektu.
"Nie straszmy się wielkością podmiotów, które konkurują trochę gdzie indziej. Róbmy swoje i to, na czym głównie nam zależy. Pewnie trzeba się przygotowywać do wszystkiego i każdej ewentualności, ale to nie są przygotowania produktowe, bo produkt, podobnie jak technologia, niewiele znaczy. To potężna różnica między bankiem, a płatnością. Ja tu nie widzę żadnego nowego mechanizmu w postaci PSD2" - podkreślił Bartkiewicz.
"Największa rewolucja to jest to, że naprawdę klient decyduje. To się zmieniło i tu tkwi rewolucja - klient wie, czego chce i wie, co robi" - dodał.
W opinii Jakuba Grzechnika z Visa (NYSE:V) CEE, w krótkim okresie niewiele się zmieni. Nastąpi prawdopodobnie defragmentacja systemu płatności, powstanie wiele narzędzi dedykowanych konkretnym rodzajom płatności.
"Może się okazać, że za parę lat, oprócz narzędzia płatniczego do wszystkiego, będziemy mieli 5 dedykowanych różnym płatnościom - za autostrady, za płatności granicą i wszystkie będą miały rację bytu" - powiedział Grzechnik.
Bankowcy są zgodni co do tego, że najlepszym sposobem na wykorzystanie rozwiązań oferowanych przez fintechy jest współpraca, która gwarantuje korzyści obu stronom.
"My nie chcemy kupować fintechów, ale dać im szansę dla skalowalność. Szukamy partnerów z potencjałem, głównie technologicznym. Ci partnerzy są w mają zwinność fintechu i mogą sprzedawać technologię nie tylko bankom, ale szerszej grupie odbiorców" - powiedziała dyrektor z mBanku.
Jak wskazał Andrzej Pyka, fintechy to tak naprawdę innowacja na styku sektora finansów i technologii. Dzisiejsze banki powinny być fintechami i tak się dzieje - również w banku tak dużym, jak Santander.
"Największą wartość dla klienta i ekosystemu finansowego przynosi nie konkurowanie tzw. fintechami a bankami, lecz współpraca. Mniejsze firmy, oferujące dodatkowe innowacyjne usługi w świecie cyfrowym uzupełniają i rozszerzają ofertę banku. Taka współpraca prowadzi najszybciej do podniesienia wygody bankowania i najlepszego doświadczenia klienta" - podsumował Pyka.
(ISBnews)