(PAP) Podniesienie stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych to za mało by wesprzeć dolara. Jerome Powell w roli prezesa wykazał się dużą ostrożnością, z czego po części skorzystał złoty. Patrząc jednak na atmosferę panującą na rynku można powiedzieć, że do wiosny PLN ma jeszcze daleko - zaznacza analityk walutowy Ekantor.pl.
Marcowe posiedzenie Federalnego Komitetu do spraw Operacji Otwartego Rynku zakończyło się pierwszą w tym roku podwyżką stóp procentowych, ale szóstą w cyklu zapoczątkowanym w grudniu 2015 roku. Taka decyzja była jednak brana pod uwagę w wycenie dolara już od pewnego czasu. Pytanie stawiane przez inwestorów nie brzmiało więc czy, a ile razy stopy procentowe Fed zostaną podniesione w 2018 roku. Odpowiedź najwyraźniej jednak zawiodła, co pozwoliło dać wytchnienie walutom EM.
Nie czas jeszcze na brawurę
To było pierwsze wystąpienie nowego prezesa Fed po posiedzeniu FOMC. W dodatku posiedzeniu, które zakończyło się podwyżką. Stawka była więc wysoka. Słowa Jerome Powella mogły zdefiniować nastroje inwestorów w najbliższym czasie. Ci jednak, którzy oczekiwali agresywniejszej polityki w wykonaniu Rezerwy Federalnej - poczuli się zawiedzeni. Powell podczas swojego wystąpienia dokonał podsumowania obecnej sytuacji i właściwie nie powiedział nic, o czym nie było wiadomo. Gospodarka kraju rozwija się, sytuacja na rynku pracy jest silna. Stopa bezrobocia utrzymuje się na niskich poziomach, a jej dalszy spadek może przełożyć się na przyspieszenie inflacji - i to był cios dla dolara. Powell zauważył również, że mimo sprzyjających warunków wolniejsze tempo podwyżek powinno służyć gospodarce, choć z drugiej strony nie należy z nimi zbyt długo zwlekać. Rynek nie dostał więc argumentu mogącego świadczyć o tym, że w 2018 roku może dojść do czterech podwyżek - W reakcji na komunikat kurs EUR/USD odnotował wzrost do wartości 1,23. Jeżeli Powell użyłby bardziej “jastrzębich” sformułowań - to byłyby one przysłowiowym asem w rękawie dolara. Tak się jednak nie stało. Osłabienie dolara wsparło złotego, jednak czy na długo? Na horyzoncie już pojawił się kolejny temat dla inwestorów. Mowa o napięciach handlowych na linii USA-Chiny. Pod koniec tygodnia wejdą w życie nałożone przez Donalda Trumpa cła na stal i aluminum. Poza tym administracja Trumpa może niebawem poinformować o kolejnych krokach wymierzonych w państwo za wielkim murem. To nie będzie podsycać apetytu na ryzyko. Zatem złoty może na tym stracić. W dodatku krajowe nastroje również nie opowiadają się po stronie PLN - podkreśla Katarzyna Orawczak z firmy Ekantor.pl.
Dystans staje się widoczny
Ze złotym bywa tak, że na dobre informacje z kraju pozostaje on obojętny, ale te gorsze - potrafią na nim ciążyć. I tak właśnie jest w tym przypadku. Polska waluta wciąż pozostaje wrażliwa przede wszystkim na informacje z szerokiego rynku, ale równocześnie pamięta ostatnie słowa prezesa NBP. Nie dość, że nie dały one nadziei na podwyżkę w 2018 roku to jeszcze pokazały możliwość pozostawienia obecnych poziomów do 2020 roku. Rozbieżności pomiędzy działaniami banku amerykańskiego i polskiego będą się się zatem pogłębiać. Przysłowiowej oliwy do ognia dolały dane, a przede wszystkim silniejszy od spodziewanego spadek inflacji CPI. Złoty co prawda, patrząc z perspektywy ostatnich dwóch lat wciąż pozostaje relatywnie mocny, ale nie można wykluczyć, że dobra passa waluty z ubiegłego roku wygasza się.
Na chwilę obecną średni kurs EUR/PLN wynosi 4,22, dolar wyceniany jest na 3,42 PLN, natomiast za franka szwajcarskiego zapłacić trzeba 3,61 PLN - dodaje analityk Ekantor.pl.
------
Polska Agencja Prasowa S.A. nie ponosi odpowiedzialności za treści zlecone przekazane do publikacji i oznaczone w serwisie jako "Centrum Prasowe”