Investing.com - W wywiadzie dla La Repubblica premier Kosowa, Albin Kurti, lider socjaldemokratów, ostrzegł przed "wysokim" ryzykiem konfliktu z Serbią, krajem bardzo bliskim Rosji, oraz przed możliwą ingerencją Moskwy w wybory Belgradu.
"Ryzyko nowego konfliktu między Kosowem a Serbią jest wysokie. Byłbym nieodpowiedzialny, gdybym powiedział inaczej, zwłaszcza po tym, jak świat zobaczył, co Rosja zrobiła z Ukrainą - powiedział gazecie premier Kosowa, dodając, że sytuacja "zmieniła się" od 24 lutego.
Bardzo bliskie relacje premiera Serbii Aleksandara Vucica z prezydentem Putinem, który w ciągu kilku miesięcy spotkał się w Soczi po raz 19, niepokoją Prisztinę. Średnio widują się dwa razy w roku, powiedział Kurti, co nie jest normalne dla szefów rządów. Przy tej okazji Vucic dodał: "Rozmawialiśmy o podwójnych standardach i hipokryzji w stosunkach międzynarodowych. Putin zdaje sobie z tego sprawę. Pokazałem mu na mapie północną część Kosowa".
Następnie premier Kosowa wskazał na działania militarne w regionie. "W ubiegłym roku zaplanowali 91 wspólnych ćwiczeń wojskowych, a przeprowadzili 104" - powiedział Kurti, dodając, że "od sierpnia 2001 roku Serbia utworzyła wokół Kosowa 48 wysuniętych baz operacyjnych, 28 wojskowych i 20 żandarmerii". Wszyscy serbscy weterani stali się prorosyjscy. Jakby chciał powiedzieć: "niebezpieczeństwo jest i my je czujemy".
Napięcie (ponownie) wybuchło we wrześniu ubiegłego roku po "kryzysie tablic rejestracyjnych", spowodowanym decyzją Kurti o wprowadzeniu tymczasowych tablic rejestracyjnych dla Serbów wjeżdżających do Kosowa. "Środek w duchu wzajemności" - powiedział Kurti w wywiadzie - ale taki, który zaskoczył nawet Stany Zjednoczone, do tego stopnia, że sekretarz stanu USA Antony Blinken poprosił o opóźnienie wejścia środka w życie o miesiąc, co tymczasowo rozładowało kryzys.
W trzecim tygodniu sierpnia w Brukseli odbędzie się spotkanie przedstawicieli Prisztiny i Serbów na temat ogólnych aspektów stosunków kosowsko-serbskich, choć Kurti nie wydaje się zmieniać swojego stanowiska: "Zamiana tabliczek wprowadzonych przez Miloszevicia to decyzja mojego rządu. Mają dwumiesięczne opóźnienie.
W ciągu kilku godzin obowiązywania środka, jak wyjaśnił później kosowski premier, na posterunkach granicznych, które pozostały otwarte, wydano bez incydentów 2 679. Dlatego musieli wezwać kogoś na barykady: demonstracja nie przyszła spontanicznie od podstaw, została zorganizowana przez Belgrad i wsparta przez Rosję.
Nie pomaga to Prisztinie w zamiarze przystąpienia do NATO, które jest już obecne w regionie z KFOR-em (międzynarodowymi siłami zbrojnymi liczącymi 3800 żołnierzy) i które zadeklarowało "gotowość do interwencji w przypadku zagrożenia stabilności regionu".
"Członkostwo w NATO przyczyni się do utrzymania trwałego pokoju. Nasza orientacja jest przejrzysta. I opiera się na wartościach euroatlantyckich" - powiedział Kurti w podsumowaniu La Repubblica.
Jednak zgodnie z odczytem zaproponowanym przez Daniele Santoro w magazynie Limes, jeśli rzeczywiście istnieje zewnętrzny promotor eskalacji, Chiny "są znacznie bardziej realistycznym podejrzanym niż Rosja", biorąc pod uwagę, że Pekin "stopniowo ustanawia się głównym partnerem Belgradu, nie tylko pod względem handlowym, ale także kulturowym i militarnym".
Kurti, pisze analityk geopolityczny, zdaje się nie wiedzieć, że rosyjskie kierownictwo zaakceptowało obecnie de facto niepodległość jego kraju, przy czym Putin "próbował legitymizować uznanie Donieckiej i Ługańskiej republik ludowych na podstawie precedensu kosowskiego, zamrażając serbskiego partnera".
To właśnie rosnąca agresywność Waszyngtonu, zdaniem eksperta Limesa, "grozi (ponownym) wybuchem bałkańskiej bomby".