(PAP) Comarch (WA:CMR) traktuje kontrakt na utrzymanie systemu informatycznego ZUS "biznesowo" i zamierza na nim zarabiać. Grupa nie obawia się przejęcia systemu po Asseco Poland (WA:ACPP) - poinformował PAP Biznes Janusz Filipiak, prezes i główny akcjonariusz spółki. Według słów Filipiaka, Comarch nie planuje obecnie żadnych akwizycji. Nie wyklucza wypłaty dywidendy z tegorocznego zysku.
ZUS wybrał ofertę Comarchu w przetargu na utrzymanie systemu informatycznego KSI - podał ZUS w komunikacie. Wartość czteroletniej umowy to 242 mln zł brutto. Jak poinformował ZUS w komunikacie, spośród trzech oferentów: konsorcjum Comarch, konsorcjum Atos oraz Asseco Poland, najwyższą liczbę punktów w końcowej ocenie uzyskał Comarch i to on ma być nowym wykonawcą czteroletniej umowy utrzymaniowej KSI. Do tej pory utrzymaniem systemu zajmowało się Asseco.
"Zdecydowanie podkreślam, że patrzymy na ten kontrakt z punktu widzenia biznesu, a nie z punktu widzenia ambicji. To jest zbyt duży temat, żeby tak to traktować. Co do ceny - to jest ponad 200 mln zł, to bardzo dużo pieniędzy. ZUS wystosował zapytanie o rażąco niską cenę - ja zleciłem niezależną wycenę, nie osób, które przygotowywały naszą ofertę, ale innych osób z Comarchu, i wyszło nam, że zarobimy na tym. Comarch nigdy nie zarabia dużo na pojedynczym kontrakcie, ale będziemy w stanie tę cenę obronić" - powiedział Filipiak.
Zgodnie z warunkami postawionymi w przetargu, Comarch ma maksymalnie 12 miesięcy na pełne przejęcie utrzymania KSI ZUS. Urząd powołał zespół, który będzie nadzorował przejmowanie systemu przez nowego wykonawcę.
"Duży kontrakt w ARiMR przejęliśmy w dwa miesiące. Był to może mniejszy temat niż KSI, ale w przypadku systemu ZUS na przejęcie mamy rok - to bardzo dużo czasu. Jest pełne wsparcie zarządu firmy dla tego projektu. Comarch zatrudnia 5,5 tys. osób, więc zmobilizowanie powiedzmy 200 osób nie będzie dużym wyzwaniem" - powiedział prezes.
Utrzymanie systemu informatycznego ZUS to jeden z nielicznych dużych przetargów IT w tym roku. Administracja publiczna w coraz większym stopniu stawia bowiem na insourcing, czyli realizację projektów informatycznych wewnętrznymi zasobami. W ocenie Filipiaka, sektor publiczny powinien przy realizacji dużych zadań informatycznych współpracować ze specjalistycznymi firmami.
"Nasze postrzeganie jest takie, że ciężko będzie to (duże projekty informatyczne - PAP) wykonać siłami samej administracji publicznej. To się wiąże z tym, że wchodzą nowe technologie i z tym, że systemy będą musiały współpracować pomiędzy ministerstwami. Są to bardzo duże wyzwania informatyczne, i uważam, że ośrodki rządowe powinny szukać współpracy z firmami informatycznymi, tak jak na całym świecie" - powiedział prezes.
Dodał, że popyt na usługi informatyczne w Polsce obecnie "przyhamował".
"To wynika z faktu, że w latach dwutysięcznych wszyscy zainwestowali w nowe technologie. W tej chwili jest to raczej dodawanie wartości do tego co jest, niż jakieś duże inwestycje. To nie jest krytyka rynku, po prostu tak jest" - powiedział.
Receptą Comarchu na tę sytuację jest m.in. dalsza ekspansja zagraniczna.
"W zeszłym tygodniu odwiedziliśmy z synem kraje Ameryki Południowej. Zatrudniamy tam obecnie 80 osób i zarabiamy poważne pieniądze. Realizujemy projekty również w Azji" - powiedział prezes.
Prezes zwrócił uwagę na utrzymującą się presję płacową w branży informatycznej. Filipiak poinformował, że w listopadzie podjął decyzję o przyznaniu podwyżek 750 pracownikom, po 2 tys. zł każda.
"To definiuje skalę problemu (wzrostu wynagrodzeń - PAP). Stać nas na to, zrobiliśmy staranną analizę, ale wymusił na nas to rynek. W tej chwili dobrzy informatycy kilka lat po studiach chcą zarabiać 12-16 tys. zł i temu trzeba sprostać" - powiedział.
W pierwszym półroczu fundusz płac podstawowych w grupie Comarch wzrósł o 8,9 proc. rok do roku.
Według słów Filipiaka, grupa nie planuje obecnie żadnych akwizycji. Jeszcze we wrześniu w rozmowie z PAP Biznes prezes informował, że Comarch analizuje możliwość akwizycji w Polsce spółki o przychodach na poziomie około 70 mln zł. Informatyczna grupa badała również pod kątem potencjalnych przejęć rynek francuski.
Prezes nie wyklucza, że grupa wypłaci dywidendę z zysku za 2017 rok.
"Mieliśmy dwa kwartały słabsze, trzeci kwartał jest lepszy, jak zwykle w Comarchu. Czwarty kwartał wygląda dobrze i on zdecyduje, czy wynik całoroczny będzie dobry czy bardzo dobry. Wtedy będziemy patrzeć co zrobić z dywidendą, ale nie wykluczam jej" - powiedział.
Z zysku za 2016 rok Comarch wypłacił 12,2 mln zł dywidendy, co dało 1,5 zł na akcję.
Łukasz Kucharski (PAP Biznes)