(PAP) Prorosyjscy rebelianci na wschodzie Ukrainy najpewniej "przez pomyłkę" zestrzelili 17 lipca samolot malezyjskich linii lotniczych - podały amerykańskie źródła wywiadowcze. Według nich brak bezpośrednich dowodów na udział Rosji w zestrzeleniu maszyny.
Rosja "stworzyła warunki" do zestrzelenia, ale to separatyści odpalili pocisk - podały wysokie rangą źródła w wywiadzie USA.
Zastrzegły one, że nie wiadomo, kto dokładnie obsługiwał wyrzutnię i czy Rosjanie byli obecni przy odpaleniu rakiety. Jeśli chodzi o to, kto odpalił, to "nie znamy nazwiska, nie znamy rangi, nie jesteśmy nawet w 100 proc. pewni narodowości" - powiedziały źródła wywiadowcze USA. I dodały, że nie wiadomo też, czy obsługujący rakietę byli szkoleni w Rosji.
Zdaniem amerykańskiego wywiadu zestrzelony malezyjski Boeing 777 został najpewniej namierzony "przez pomyłkę".
Amerykanie już wcześniej podawali, że coraz więcej wskazuje na to, iż samolot Malaysia Airlines z 298 osobami na pokładzie, lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur, został najprawdopodobniej zestrzelony dostarczoną z Rosji rakietą ziemia-powietrze SA 11, która znalazła się w rękach separatystów.
"To jest raczej jasne, że chodzi o system, który był przetransportowany z Rosji i przekazany separatystom" - mówił w niedzielę w telewizji CNN sekretarz stanu USA John Kerry.
Zdaniem USA w ostatnim czasie Rosja wysłała separatystom konwój sprzętu wojskowego, obejmujący nawet do 150 pojazdów, w tym czołgi, a także wiele wyrzutni rakietowych i artylerię. Ponadto w opublikowanym w niedzielę przez administrację USA dokumencie, wskazywano, że separatyści byli szkoleni przez Rosjan, jak używać zaawansowanego sprzętu.
Wywiad USA w swej analizie opiera się na publikowanych zdjęciach i nagraniach wideo w mediach społecznościowych. Na ich podstawie USA twierdziły, że separatyści byli w posiadaniu SA 11 przynajmniej od poniedziałku 14 lipca, gdyż pokazywały to opublikowane tego dnia w mediach społecznościowych zdjęcia. Wskazano też, że na kilka godzin przed katastrofą media społecznościowe pokazały, jak ten właśnie system był transportowany między dwoma miastami kontrolowanymi przez separatystów, w pobliżu miejsca, gdzie samolot spadł i skąd odpalono rakietę ziemia-powietrze.
Kolejne wideo, na które powoływał się m.in. Kerry, zostało opublikowane w sobotę. Pokazywało ono, że system Buk jest wycofywany w kierunku Rosji z brakującym przynajmniej jednym pociskiem. Jednakże później źródła USA przyznały, że nie zbadana została jeszcze autentyczność tego wideo.
We wtorek rzecznik Białego Domu powiedział, że USA nadal są skłonne rozważyć kolejne sankcje wobec Rosji, ale oczekują także kolejnych kroków zwłaszcza od Europy. Ponownie zaapelował też o zapewnienie międzynarodowym śledczym dostępu na miejsce katastrofy. W poniedziałek prezydent Barack Obama oświadczył, że Rosja i prezydent Władimir Putin mają wielki wpływ na separatystów i dlatego są bezpośrednio odpowiedzialni za zmuszenie ich do współpracy w śledztwie w sprawie katastrofy malezyjskiego samolotu.