Niestety wyniki makroekonomiczne w lutym potwierdzają, że główne gospodarki zaczynają mieć poważne problemy. Wszystkie złe dane zaczynają się niepokojąco kumulować w tym samym czasie. To oznacza, że możemy już teraz wchodzić w kolejną fazę globalnej recesji. A to oznaczać będzie masowe interwencje i wzrost chaosu na rynku.
Od wczoraj mamy nowe dane, które rzucają nowe światło na obraz globalnej gospodarki. Na szczególną uwagę zasługuje publikacja PMI sektora usług z USA. Według raportu ostatnie dane pokazują wejście amerykańskiej gospodarki w fazę recesji w pierwszym kwartale tego roku. Jednocześnie wskazano, że luty to najgorszy miesiąc od czasu początku pierwszego kryzysu. Ceny ponownie spadają, gdyż firmy w dalszym ciągu muszą mocno konkurować o klienta. Tym samym potwierdził się mój scenariusz, że kłopoty w Europie i Azji „zjadły” zalążki wzrostu gospodarczego w USA. A ostatnia podwyżka stóp procentowych przez Fed nie pomaga. Niewykluczone, że Fed będzie musiał się przyznać do błędu i zacząć ponownie obniżać stopy procentowe i to do poziomu negatywnego. Na razie Fed się broni rękami i nogami przed obniżką stop, ale dane są nieubłagane. A do tego pogarsza się i to szybko obraz w Azji i Europie. Między innymi zaczynający się szczyt G20 ma być poświęcony tym problemom. Chodzą plotki, że ma zapaść zgoda na masową stymulacje rynków. Już teraz wszyscy wiedzą, że rozwiązania pośrednie i na „pół gwizdka” się nie sprawdziły.
Dzisiejsza sesja zakończyła się spadkami ponad 6% na {{40820|Shanghai Comp (WA:CMP).}} Ceny ropy ponownie spadają w wyniku słabszego popytu. Gospodarki napędzające do tej pory globalny wzrost zaczynają się kurczyć. Jutro kluczowe dane PKB z USA. Wszyscy liczą, że może nie będzie katastrofy, bo tak na prawdę USA to ostatnia deska ratunku. W Eurostrefie nie ma wzrostu gospodarczego, Niemcy wchodzą na równię pochyłą, więc nie udźwigną wszystkich. Dziś w UK dynamika PKB była zgodna z oczekiwaniami, czyli 0,5% m/m i 1,9% y/y. Ale to dane za Q42015. A kłopoty powstały na przełomie grudnia/stycznia i nie ma ich jeszcze w odczytach. W Japonii także nie ma wzrostu. Rynki wschodzące, w tym Indie poważnie zwalniają, nie mówiąc o Chinach, których PKB jest praktycznie na najniższym poziomie od boomu. Rynki wschodzące nie zrównoważą recesji w gospodarkach rozwiniętych. Jeśli jutro PKB z USA będzie słabsze to mamy praktycznie cały świat w recesji i na początku nowej fazy kryzysu.
Dziś poznaliśmy odczyty CPI z Eurostrefy. Zgodnie z moimi przewidywaniami dane były słabsze od prognoz. W ujęciu miesięcznym inflacja wyniosła -1,4% a w ujęciu rocznym 0,3%. Nie ma realnej możliwości, aby inflacja wzrosła a zaklinanie rzeczywistości przez ECB już przez kilka miesięcy jest wysoce nieodpowiedzialne. To, co robią banki centralne sprawia, że tracą one swoją wiarygodność. Przy po raz kolejny słabsze danych o inflacji w Eurostrefie mogą zmusić ECB do obniżenia stopy procentowej. Na marcowym posiedzeniu z pewnością nastąpi jakiś ruch. Niewykluczone, że na weekendowym szczycie G20 będzie wywierana presja, także na IMF, aby stymulować gospodarki. Nie chce teraz prowadzić wywodu, czy ma to sens, czy nie, bo już niejednokrotnie wypowiadałem się na ten temat. Ale dla inwestora taka sytuacja może stanowić idealną szansę inwestycyjną. Eurostrefa coraz bardziej wchodzi w głąb recesji. I to jest pewne. Zatem nie ma powodu kupować EUR. Jedyne pytanie to, czy USA już teraz znacznie zwolnią, czy dopiero za kwartał. Jeśli jutrzejszy odczyt nie będzie aż tak pesymistyczny to kierunek dla EURUSD będzie spadkowy. Jeśli PKB z USA będą słabsze to będziemy świadkami dynamicznego wzrostu EURUSD, gdyż zmienią się nastawienia inwestycyjne i wzrośnie ryzyko, że USA ponownie wrócą na ścieżkę kurczenia się gospodarki. A zawsze największe ruchy są na początku konkretnej fazy. W tym przypadku na początku fazy są USA a nie Eurostrefa, więc to przez pryzmat wyceny dolara należy ustawiać kierunek EURUSD.
Dziś jeszcze opublikowano komunikat, że Grecja będzie chciała renegocjować warunki programu z IMF z 2012 roku, na miesiąc przed jego zakończeniem. To również bardzo zła sytuacja. Grecja może ponownie prosić o pomoc, bo nie radzi sobie ze stawianiem gospodarki na nogi.
Czwartek to nie tylko ważne dane o inflacji z Eurostrefy, ale przede wszystkim odczyt dynamiki zamówień na dobra trwałego użytku w USA. Wczorajsze PMI z sektora usług pokazały bardzo duże niebezpieczeństwo dla gospodarki. Dzisiejsze o zamówieniach, co ma przełożenie na przemysł, pokazały, że grudniowy niespodziewany spadek zamówień został na razie zanegowany. Zamówienia w styczniu wzrosły o 4,9% wobec oczekiwań 2,5%, a po wyłączeniu środków transportu wzrosły o 1,8% wobec 0,2% po stronie oczekiwań. Tym samym sektor wytwórczy trzyma się jeszcze dobrze i nie powinien ciążyć na gospodarce. To oznacza, że na tym wskaźniku mamy jeszcze przynajmniej dwa miesiące „zapasu” czasu.
Teraz jutrzejsze dane o dynamice PKB z USA dopełnią obrazu i będą podstawą do nowych pozycji na EURUSD na kolejne tygodnie.
Na wykresie H4 (załączonym poniżej) widać, że jak na razie wsparcie wskazane przeze mnie utrzymuje EURUSD w kanale wzrostowym. Oporem jest obecnie 1,1060. Jego przebicie oznaczałoby wejście EURUSD w nowy cykl wzrostu, ale jego przyspieszenie będzie możliwe dopiero po przebiciu 1,1200. Wsparciem jest obecnie 1,0950 i dopiero jego naruszenie będzie otwierać drogę do 1,0901, gdzie stoczy się największa walka podaży z popytem.
Z wyliczeń pivotów na dziś, punktem równowagi dla EURUSD jest 1,1004 ze wsparciami 1,0960 i 1,0914 a oporami 1,1050 i 1,1094.