Po chwili ciszy, jak bumerang powróciły obawy o Grecję. Kij w mrowisko włożyła Christine Lagarde, dyrektor zarządzający Międzynarodowego Funduszu Walutowego, która w imieniu instytucji, zasygnalizowała UE, że nie będzie dalej uczestniczyła w finansowaniu programu pomocy dla zagrożonej bankructwem Grecji.
Jak poinformowała niedawno niemiecka prasa na podstawie nieoficjalnych informacji, najnowszy raport trojki może być dla Grecji bardzo fatalny, ponieważ kraj ten nie zrealizowali aż 210 z ponad 300 obligatoryjnych przedsięwzięć oszczędnościowych. Zalega przede wszystkim w prywatyzacją i zwalczaniem uchylania się od płacenia podatków. Dodatkowo wiadomo, że rząd w Atenach nie zdoła ograniczyć poziomu zadłużenia kraju do 120 proc. PKB do 2020 r., tak jak uzgodniono wcześniej. Z kolei, postulowane przez Grecję przesunięcie o dwa lata realizacji celów oszczędnościowych jest niemożliwe do zaakceptowania, bowiem więcej czasu na realizację programu reform i oszczędności będzie kosztować wierzycieli dodatkowo 50 mld euro. Tymczasem wiele rządów krajów strefy euro nie kwapi się do tego, by wziąć na barki kolejne ciężary, związane z ratowaniem Grecji.
Hiszpania ponownie w centrum uwagi
Gorąco jest również w Hiszpanii i to nie bynajmniej z wysokich temperatur, tylko z ognistej sytuacji makroekonomicznej kraju. Choć ministrowie finansów państw strefy euro zatwierdzili w piątek wart do 100 mld euro pakiet pomocowy dla hiszpańskiego systemu bankowego to po południu rentowność hiszpańskich obligacji dziesięcioletnich skoczyła do 7,2 proc. Wielu inwestorów obawia się, że w przyszłości pomocy będzie potrzebowała sama Hiszpania. W takich obawach utwierdzają ich pesymistyczne prognozy gospodarcze. Madrycki rząd przewiduje, że Hiszpania nie wyjdzie z recesji aż do 2014 r. W przyszłym roku PKB ma spaść o 0,5 proc., gdy poprzednie prognozy mówiły o spadku o 0,2 proc. Stopa bezrobocia ma pozostać zbliżona do 25 proc. aż do końca 2013 r. Poważne kłopoty przeżywają również finanse publiczne hiszpańskich regionów. W piątek Walencja zapowiedziała, że skorzysta z pomocy finansowej rządu. Władze centralne przygotowały specjalny fundusz wart 18 mld euro przeznaczony na wsparcie dla samorządów regionalnych mających problemy ze zdobywaniem finansowania z rynku. Analitycy spodziewają się, że na regionie Walencji ta pomoc się nie skończy.
Tymczasem na głównych rynkach walutowych nastąpiło dużo istotnych zmian. Przecena akcji na giełdowych parkietach odbiła się rykoszetem na wycenie euro i funta brytyjskiego. Obie waluty w ciągu ostatniej sesji mocno traciły na wartości. Z kolei, na rynku można było zaobserwować silny napływ kapitału do tzw. „safe haven”, czyli bezpiecznych przystani. Na całym zamieszaniu dużo zyskał amerykański dolar. Nieznacznie podrożało także złoto oraz srebro.
Z technicznego punktu widzenia, na rynku EUR/USD wygenerowała się silna korekta spadkowa. Opór na wysokości 1,2320 skutecznie zniewolił byki, dlatego bezapelacyjnie oddały pole przeciwnikowi. Atak niedźwiedzi był dość agresywny. Potwierdza to długość fali spadkowej, która przekracza 100 pipsów. Tym samym, notowania pary walutowej przełamały ważne wsparcie 1,2160, będące tegorocznym minimum. Obecny układ sił wskazuje na przewagę podaży, dlatego to ta formacja będzie dyktować warunki na rynku w najbliższym czasie.
Również na rynku GBP/USD nastąpiła zmiana ról i teraz stery znajdują się w rękach strony podażowej. Wysokie poziomy – 1,5750 skłoniły inwestorów do realizacji zysków. Presja sprzedających okazała się dość silna, bowiem doprowadziła do przełamania linii trendu wzrostowego. W związku z tym, istnieje prawdopodobieństwo pogłębienie dołka. Bieżącym celem niedźwiedzi jest 1,5570.
Wzrost awersji do ryzyka wyraźnie osłabił polskiego złotego. W przypadku pary USD/PLN, na rynku pojawiła się wzrostowa korekta, która ma szanse na kontynuację. W praktyce oznaczać to może większy impuls wzrostowy. W tym przedsięwzięciu, byki może blokować linia trendu spadkowego. Niemniej bieżącym celem byków jest 3,46. Wsparcie zlokalizowane jest na poziomie 3,36. Podobna tendencja może wystąpić na rynku EUR/PLN. W tej sytuacji punktem odniesienia jest 4,21.
Od początku lipca systematycznie na wartości traci frank szwajcarski wobec dolara amerykańskiego. Niemal każda sesja winduje kurs pary walutowej na nowe maksima. Przewaga byków nadal utrzymuje się, ponieważ wciąż znajdujemy się nad wsparciem 0,9750. Dopiero przełamanie tej linii obrony oznaczać może większy nacisk ze strony przedających. Póki, co to byki grają pierwsze skrzypce, dlatego czekamy na dalszy rozwój sytuacji.
Z kolei na rynku USD/JPY podaż przełamała wsparcie na wysokości 78,80. Oznacza to, że można oczekiwać kontynuacji wydłużenia fali spadkowej, tym bardziej, że wciąż obowiązuje trend spadkowy. W związku z tym, aktualnie celem niedźwiedzi jest rejon 78,0.
Krzysztof Wańczyk
Analityk walutowy