(PAP) Poniedziałkowa sesja na amerykańskich giełdach przyniosła nieduże zmiany głównych indeksów. S&P 500 zanotował szósty kwartalny wzrost z rzędu. Jest to najdłuższa taka seria od 1998 r.
Na zamknięciu Dow Jones Industrial spadł o 0,15 proc., do 16.826,60 pkt.
S&P 500 zniżkował o 0,04 proc. i wyniósł 1,960,23 pkt.
Nasdaq Comp. wzrósł o 0,23 proc., do 4.408,18 pkt.
„Na rynku jest trochę nerwowości. Inwestorzy obawiają się, że zbyt silnie wzrosnąć mogły wyceny akcji. Niepokoić może również niska zmienność w ostatnim czasie” – ocenił Tim Gobbens, analityk Alliance Trust.
„Brakuje przekonania co do kierunku w jakim będzie dalej zmierzał rynek. Wątpliwości mogą rosnąć. Jeśli niestabilna będzie pozostawała sytuacja geopolityczna i w konsekwencji wysokie będą ceny ropy naftowej” – dodał.
Wskaźnik cena do zysku dla indeksu S&P 500 wynosi obecnie 16,6 i jest blisko najwyższego poziomu od 4 lat. Indeks S&P 500 zyskał w tym roku ponad 6 proc.
Indeks zmienności VIX znalazł się w ubiegłym tygodniu w pobliżu poziomu 11 pkt. Odczyty wskaźnika w ostatnim czasie są najniższe od lutego 2007 r.
Obserwowany obecnie niski poziom zmienności na światowych rynkach jest uzasadniony przez czynniki fundamentalne - uważa Klaus Baader, główny ekonomista dla regionu Asia Pacific w Societe Generale. Jego zdaniem zmienność powinna pozostawać niska w najbliższym czasie.
„Wiele się wydarzyło ostatnio na rynkach, wzrosło ryzyko geopolityczne, w górę poszły ceny ropy naftowej. Jednocześnie jednak poziom zmienności pozostał podobny. Nie chodzi tu tylko o zmienność na rynkach akcji, ale również na rynku obligacji czy rynku forex” – powiedział Baader w CNBC.
W ocenie ekonomisty, niska zmienność nie jest efektem nadmiernego optymizmu na rynkach, ma bowiem oparcie w czynnikach fundamentalnych.
„Programy płynnościowe realizowane przez banki centralne prowadzą do spadku zmienności na rynkach. Jednocześnie jednak na niską zmienność wskazują dane makroekonomiczne z amerykańskiej gospodarki. Zmienność odczytów dotyczących zatrudniania w USA jest najniższa od 1960 r.” – powiedział.
W centrum uwagi rynków utrzymuje się sytuacja na Bliskim Wschodzie. Walczące w Iraku i Syrii dżihadystyczne ugrupowanie Islamskie Państwo Iraku i Lewantu (ISIL) ogłosiło w niedzielę utworzenie kalifatu, reżimu polityczno-religijnego, na opanowanych przez siebie terenach w tych dwóch krajach.
ISIL dąży do obalenia zdominowanego przez szyitów rządu premiera Nuriego al-Malikiego. Władze Iraku ostrzegają, że konflikt na terenie ich państwa staje się poważniejszy od tego z lat 2006-2007, w następstwie którego śmierć poniosły dziesiątki tysięcy ludzi.
Inwestorzy poznali w poniedziałek lepsze od oczekiwań dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. Liczba umów na sprzedaż domów, podpisanych w maju przez Amerykanów wzrosła miesiąc do miesiąca o 6,1 proc. - podało Krajowe Stowarzyszenie Pośredników w Handlu Nieruchomościami (National Association of Realtors). Analitycy z Wall Street spodziewali się, że liczba umów na sprzedaż domów wzrośnie o 1,5 proc. miesiąc do miesiąca.
Indeks aktywności sektora wytwórczego (PMI) w rejonie Chicago spadł w czerwcu do 62,6 pkt. z 65,5 pkt. w poprzednim miesiącu. Analitycy spodziewali się indeksu na poziomie 63,0 pkt.
Ze spółek zyskiwały akcje Yahoo. Do przeważaj rekomendacje dla spółki podniosła firma brokerska Piper Jaffray, argumentując decyzję tym, że 23 proc. udział jaki Yahoo posiada w chińskim gigancie z branży internetowej Alibaba jest niedowartościowany.
Rosły na wartości również akcje spółki farmaceutycznej MannKind. Amerykański regulator zaaprobował najnowszy lek spółki oparty na insulinie.
Negatywnie wyróżniały się akcje General Motors. Spółka traciła po ogłoszeniu zamiaru wycofania z rynku ponad 8 mln samochodów z lat 1997-2014 m.in. z powodu wadliwych stacyjek.