(PAP) Środa na Wall przebiegała pod znakiem niedużych zmian głównych indeksów po wzrostach z poprzednich sesji, które wyniosły indeks S&P 500, po raz pierwszy w historii, powyżej poziomu 2.000 pkt. Przy pustym kalendarzu makroekonomicznym w środę uwaga inwestorów koncentruje się na wydarzeniach geopolitycznych.
Na zamknięciu Dow Jones Industrial wzrósł o 0,09 proc., do 17.122,01 pkt.
S&P 500 nie zmienił się i wyniósł 2.000,12 pkt.
Nasdaq Comp. stracił 0,02 proc. i wyniósł 4.569,62 pkt.
„Wczoraj indeks S&P 500 przekroczył poziom 2000 pkt, co ma psychologiczne znaczenie. Dzisiaj inwestorzy powstrzymywali się od bardziej zdecydowanych ruchów. Wydaje się, że na razie brakuje katalizatorów do dalszych wzrostów” - ocenił Mark Luschini, główny strateg inwestycyjny w Janney Montgomery Scott.
W środę, przy pustym kalendarzu makroekonomicznym, w centrum uwagi rynków ponownie znalazły się wydarzenia geopolityczne.
Po zakończeniu trójstronnego szczytu Ukraina-UE-Euroazjatycka Unia Celna, ukraiński prezydent Petro Poroszenko poinformował, że wkrótce rozpoczną się prace nad jak najszybszym zawarciem rozejmu na wschodniej Ukrainie, który muszą zaakceptować obie strony.
Władimir Putin oświadczył z kolei, że rozmawiał z Petrem Poroszenką m.in. o potrzebie szybkiego położenia kresu rozlewowi krwi na Ukrainie i rozpoczęciu procesu pokojowego. Dodał, że opowiedział się za jak najszybszym wznowieniem prac grupy kontaktowej ds. Ukrainy.
Tymczasem po 50 dniach zbrojnego konfliktu w Strefie Gazy, w którym zginęło ponad 2143 Palestyńczyków i 70 Izraelczyków, a 11 tys. ludzi odniosło obrażenia, we wtorek obie strony zawarły porozumienie o długoterminowym zawieszeniu broni. Rozejm wszedł w życie tego samego dnia o godz. 19 czasu polskiego.
„Amerykański rynek zyskuje pomimo problemów geopolitycznych. Biorąc jednak pod uwagę czynniki fundamentalne zwyżki są uzasadnione i wydaje się, że są spełnione warunki dla dalszych zwyżek” – ocenił Richard Hunter, analityk Hargreaves Lansdown.
Dobre dane z gospodarki USA napłynęły we wtorek. Indeks zaufania amerykańskich konsumentów wzrósł w sierpniu 2014 roku do 92,4 pkt. Zamówienia na dobra trwałe w USA w lipcu wzrosły z kolei mdm o 22,6 proc.
W środę Stowarzyszenie Banków Hipotecznych (MBA) poinformowało, że w USA zanotowano wzrost indeksu wniosków o kredyt hipoteczny. Indeks wyrównany sezonowo zwyżkował w tygodniu zakończonym 22 sierpnia o 2,8 proc., po uwzględnieniu czynników sezonowych. Indeks jest obecnie o 19,5 proc. poniżej wartości sprzed roku.
Ze spółek zyskiwały w środę akcje sieci sklepów z biżuterią firmy Tiffany. Spółka podała przed sesją lepsze od oczekiwań wyniki finansowe za drugi kwartał oraz podniosła prognozę zysku w tym roku.
Zyskiwały również akcje MannKind. Firma brokerska Jefferies rozpoczęła wydawanie rekomendacji dla akcji koncernu farmaceutycznego od zalecenia „kupuj”.
Taniały akcje Smith & Wesson. Sieć sklepów z bronią poinformowała o obniżeniu prognozy wyników finansowych w tym roku.
Dalszych wzrostów na amerykańskich giełdach spodziewa się profesor Wharton Business School Jeremy Siegel, który jest znany ze swojego optymistycznego nastawienia wobec rynków, ale również z trafności swoich prognoz w ostatnich latach.
„Dane makroekonomiczne w ostatnim czasie były dobre. Dobre były również rezultaty spółek w drugim kwartale. Całoroczne zyski spółek wchodzących w skład indeksu S&P 500 powinny sięgnąć poziomu 120 USD na akcje. Nawet przy S&P 500 na poziomie 2000 pkt, oznacza to wskaźnik C/Z w wysokości 16,5, co przy obecnym otoczeniu niskich stóp proc., oznacza to, że akcje są wciąż tanie” - powiedział Siegel w CNBC.
Kontynuacji hossy na Wall Street nie powinna zaszkodzić wcześniejsza niż to do tej pory zakładano podwyżka stóp procentowych przez Rezerwę Federalną – ocenił Siegel.
„Niewiele się zmieni jeśli nawet Fed zdecyduje się na pierwsza podwyżkę już w marcu lub w kwietniu przyszłego roku. Jeśli stopa funduszy federalnych wzrośnie do 50 pkt bazowych nie zakończy do hossy na rynku akcji. Taki poziom stóp proc jest wciąż niewiarygodnie niski w porównaniu z poziomami notowanymi w historii. Rentowność 10-letnich obligacji wzrośnie z 2,5 proc. do 3 prpc., może nawet do 3,5 proc, takie poziomy są jednak wciąż niewiarygodnie niskie w perspektywie historycznej” – powiedział.