(PAP) UE poinformowała, że jest gotowa cofnąć kolejne sankcje przeciw Rosji, jeśli obowiązujące od piątku zawieszenie broni we wschodniej Ukrainie zostanie utrzymane. W niedzielę cicho było w Ługańsku, tymczasem w Doniecku słyszano wystrzały.
Wczesnym popołudniem donieckie władze podały, że "sytuacja w mieście jest napięta", szczególnie w okolicach miejskiego lotniska.
Władze Ługańska informowały tymczasem, że druga od ogłoszenia rozejmu noc w mieście minęła spokojnie. Mieszkańcy skarżą się jednak na brak prądu i bieżącej wody. Do Ługańska nie dostarcza się także artykułów spożywczych, leków i paliwa.
Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk w wywiadzie dla telewizji "1+1" powiedział w niedzielę, że w przypadku niedotrzymania zawieszenia broni na wschodzie zaistnieje konieczność wprowadzenia w całym kraju stanu wojennego. "Jeśli ten rozejm zakończy się tak, jak kończyły się wszystkie wcześniejsze rozejmy, i to nie tylko na Ukrainie, innego wariantu nie będzie" - zaznaczył.
Jurij Łucenko, doradca ukraińskiego prezydenta i przewodniczący partii szefa państwa o nazwie Blok Petra Poroszenki oświadczył, że na szczycie NATO zapadły ustalenia dotyczące przysłania na Ukrainę doradców wojskowych oraz dostaw nowoczesnej broni z USA, Francji, Włoch, Polski i Norwegii.
Informacje te zdementowały władze Polski, USA, Włoch i Norwegii.
Na szczycie NATO postanowiono, że kraje członkowskie przeznaczą około 15 mln euro na wsparcie dla Ukrainy. Kijów otrzyma też wsparcie finansowe od poszczególnych państw Sojuszu w ramach dwustronnych porozumień. Wsparcie ma się skoncentrować na takich dziedzinach jak bezpieczeństwo cybernetyczne, logistyka, struktury dowodzenia, kontrola i komunikacja, a także rehabilitacja weteranów.
NATO jako sojusz nie może dostarczyć Ukrainie sprzętu wojskowego, ale mogą to uczynić poszczególne kraje członkowskie – powiedział w Newport sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen.