(PAP) Polityczne skutki wyjścia Grecji ze strefy euro byłyby fatalne, gdyż kraj w stanie załamania finansowego stałby się satelitą Rosji - pisze w poniedziałkowym "Washington Post" były rektor Harvardu i były minister finansów USA prof. Lawrence Summers.
Jeśli dojdzie do wyjścia Grecji ze strefy euro, to spełnią się najgorsze obawy wszystkich stron biorących udział w negocjacjach w sprawie pomocy dla Aten.
"Historycy rozumieją, jak doszło do wybuchu I wojny światowej, ale nadal, sto lat później, trudno im uwierzyć, że można było do tego dopuścić. Historycy gospodarki będą być może wspominać bieżący tydzień i zastanawiać się, jak można było pozwolić na finansowe rozmontowanie Europy" - pisze ekonomista.
Jeśli nie dojdzie do sensownego kompromisu między Atenami a ich wierzycielami, sytuacja Grecji stanie się znacznie gorsza niż obecnie, a kraj stanie się "upadłym państwem". Europa odzyska znacznie mniej pieniędzy pożyczonych Grecji, niż gdyby doszło do uporządkowanej restrukturyzacji długu. Grecy zaczną masowo emigrować na północ Europy, co stanie się obciążeniem dla budżetów innych krajów - ostrzega Summers.
Najbardziej niebezpieczne jest jednak to, że Grecja może się znaleźć w strefie wpływów Rosji - kontynuuje ekonomista.
Premier Aleksis Cipras musi sobie zdać sprawę, że konieczny jest kompromis, który jego europejscy partnerzy będą w stanie zaakceptować. "Oznacza to, że musi też zarzucić ideologiczną retorykę i uznać, że problemy Grecji powstały w dużej mierze z jej własnej winy" - pisze Summers.
Ale wierzyciele Grecji muszą też się zgodzić na jakąś formę redukcji greckiego zadłużenia i zdać sobie sprawę, że w pewnych obszarach Grecy nie mają już pola manewru, ani możliwości pójścia na dalsze ustępstwa. A ponadto, że dokonali już wielu reform w kwestii rządowych wydatków i zwolnili blisko 30 proc. pracowników sektora publicznego - argumentuje.
Z kolei Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który udzielił Grecji rekordowej wysokości pożyczek, "musi zdać sobie sprawę, że nie chodzi już o liczby. Teraz chodzi o najwyższej rangi europejską politykę. Zadaniem MFW jest teraz poprzeć każde porozumienie, które pozwoli uniknąć załamania (Grecji)" - konkluduje Summers.
Na początku czerwca noblista Joseph Stiglitz postawił na łamach dziennika "Social Europe" podobną diagnozę.
"Teraz, gdy Rosja stała się agresywna, nie jest to dobry moment na to, by pozwolić Grecji wyjść ze strefy euro" - ocenił Stiglitz. Pisząc o możliwych konsekwencjach takiego kroku, zaznaczył, że "nie leży to w interesie Europy - ani świata - by na jej peryferiach znalazło się wyobcowane od sąsiadów państwo, zwłaszcza teraz, gdy geopolityczna destabilizacja stała się oczywista".
Grecja jest zdana na zagraniczną pomoc finansową od 2010 roku, kiedy to stanęła na krawędzi bankructwa. Od tego czasu drastyczne cięcia wydatków budżetowych, recesja i wysokie podatki doprowadziły do spadku dochodów Greków o jedną trzecią. Bezrobocie sięgnęło 26 proc.
Obecny program ratunkowy dla Grecji wygasa z końcem czerwca. Jeśli do tego czasu nie będzie porozumienia w sprawie przekazania Atenom ostatniej transzy tego programu - ok. 7,2 mld euro - to Grecji grozi niewypłacalność. Do 30 czerwca Grecja ma zwrócić MFW 1,6 mld euro, ale nie ma na to środków.