(PAP) Sektor budowlany i eksporterzy mogą najmocniej odczuć pogorszenie koniunktury gospodarczej w 2019 r. - ocenił w rozmowie z PAP Biznes Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Jego zdaniem, w przyszłym roku poziom zatrudnienia w Polsce powinien się stabilizować, a oczekiwania płacowe nieco przystopują.
"Rok 2018 r. był bardzo pozytywny dla Polski. Z każdym kolejnym kwartałem przebijaliśmy prognozy, jeśli chodzi o stopę wzrostu. Dynamika PKB w całym roku powinna być albo zbliżona do 5 proc., albo trochę przekroczy tę liczbę" - powiedział PAP Biznes Arak.
"Niemniej jednak wydaje się, że spowolnienie już teraz jest widoczne, pod koniec 2018 r. W przyszłym roku będziemy mieć wzrost na poziomie 3,8 proc., może 4 proc., jeżeli jakieś dodatkowe elementy pakietu stymulacyjnego po stronie publicznej zostaną zrealizowane" - dodał.
Zdaniem dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego, sektor budowlany i eksporterzy mogą najmocniej odczuć pogorszenie koniunktury gospodarczej w 2019 r.
"Intensywność spowolnienia będzie pewnie, przede wszystkim, dotyczyła sektora budowlanego, w przypadku załamania albo ograniczenia wymiany handlowej będzie też dotyczyła naszych firm eksportowych" - powiedział.
"Sektor budowlany w Polsce nie jest w stanie cały czas funkcjonować na podobnych warunkach, stąd też pojawiają się prośby, żeby indeksować warunki kontraktów publicznych, które będą realizowane przez duże firmy w naszym kraju. We wszystkich firmach z sektora produkcyjnego i budowlanego widać, że w planowaniu na 2019 r. CAPEX i strona przychodowa jest zacznie mniejsza. Ponadto widać, że w firmach dostosowuje się strukturę pracowników do niższego poziomu produkcji, nie planuje się zwiększania zatrudnia" - dodał.
Wśród ryzyk dla spowalniającego, choć wciąż solidnego wzrostu gospodarczego w przyszłym roku Arak wymienia m. in. ewentualne szoki zewnętrzne.
"Nie wiadomo co stanie się z gospodarką francuską i niemiecką, jeśli spowolnienie będzie tam większe niż się oczekuje. Jeśli będzie znacznie większe, spowoduje to zmniejszenie zapotrzebowania na dobra i usługi, które produkujemy w Polsce. Cały czas na horyzoncie pojawia się widmo +twardego Brexitu+, który może wywołać niekontrolowaną reakcję na europejskich rynkach" - powiedział Arak.
Z czynników krajowych, dyrektor PIE zwraca uwagę na potencjalne problemy przedsiębiorców z terminowością realizacji należności, czy niemożność sprostania rosnącym kosztom pracy.
"Jak wynika z naszych badań, zaledwie 12,5 proc. firm wskazuje na poprawę terminowości realizacji należności przez ich partnerów biznesowych. Większość firm nie widzi zmiany w tym zakresie, a to obszar, który ze względu na spowolnienie wzrostu może się pogorszyć" - powiedział.
"Kolejnym elementem jest ryzyko niemożności sprostania wzrostowi wynagrodzeń przez firmy m. in. z sektora budowalnego, które realizują usługi publiczne, czyli te, które domagają się np. indeksacji płac. Może to spowodować większe ryzyko niewypłacalności" - dodał.
Zdaniem Araka, niewiadomą pozostaje też kwestia utrzymania tempa inwestycji publicznych, a także inwestycje w sektorze prywatnym.
"Kolejna kwestia to to, czy uda się utrzymać tempo wzrostu realizacji inwestycji publicznych w 2019 r. – wydaje się, że tak, ale zawsze istnieje ryzyko ich ograniczenia. Na inwestycje prywatne państwo ma mniejszy wpływ, ale faktycznie jest tak, że mamy dużą rezerwę, jeśli chodzi o polskie przedsiębiorstwa nieprodukcyjne, jeżeli chodzi o kapitał i możliwości inwestycyjne. Wydaje się, że przez ostatnie dwa lata rezerwy kapitałowe były konsumowane przez wzrost funduszu płac. W kolejnych kwartałach część tych środków może być przesunięta z powrotem na cele inwestycyjne" - ocenił dyrektor PIE.
W 2019 R. STABILIZACJA POZIOMU ZATRUDNIA, OCZEKIWANIA PŁACOWE NIECO PRZYSTOPUJĄ
Zdaniem dyrektora PIE w 2019 r. poziom zatrudnienia w Polsce powinien się stabilizować, jednak zapotrzebowanie na pracowników wciąż będzie duże.
"Teraz przekroczyliśmy średnią stopę zatrudnia w UE, przypuszczam, że wskaźnik zatrudnia w 2019 r. będzie się utrzymywał na poziomie ok. 71 proc. z możliwością wzrostu w dotychczasowym tempie. Nie będzie tu zatem kategorycznej zmiany. Będziemy mieć jednak szereg pracowników, którzy będą odchodzili z rynku pracy, między innymi osoby z powojennego wyżu demograficznego, co spowoduje, że cały czas zapotrzebowanie na pracowników będzie duże. A mamy coraz mniejszą liczbę osób wchodzących na rynek pracy i rozpoczynających kariery. W przyszłym roku nadal będzie trudno o pracownika na polskim rynku pracy" - powiedział.
W rozmowie z PAP Biznes Arak ocenił też, że w nadchodzącym roku oczekiwania płacowe nieco przystopują, ale wynagrodzenia wciąż powinny rosnąć.
"Ostatnie dwa lata pokazały niemożność zaprognozowania przez firmy funduszu płac, ze względu na presję płacową. Czynnikiem, który będzie jednak wpływał na wzrost wynagrodzeń w dużych firmach jest wejście w życie PPK. Będzie to oznaczać, że część dynamiki wzrostu wynagrodzeń może zostać skonsumowana przez powstawanie programów emerytalnych" - powiedział.
"To nie oznacza, że pracownicy nie dostaną podwyżki, ale jej skala może być skorygowana o dodatkowe obciążenia kosztowe. Choć w części sektorów gospodarki, w największym stopniu dotkniętych niedoborami kadrowymi, rywalizacja o kadry wymusi duży wzrost wynagrodzeń niezależnie od nowych programów" - dodał.
Patrycja Sikora (PAP Biznes)