(PAP) Torpol (WA:TOR) oczekuje, że czwarty kwartał będzie dla spółki najlepszym w całym 2017 roku - poinformował prezes Grzegorz Grabowski. Spółka czeka na podpisanie umowy z Nowe Jaworzno Grupa Tauron (WA:TPE) o wartości 367,28 mln zł netto i jest zainteresowana kolejnymi kontraktami tego typu.
"Jestem przekonany, że czwarty kwartał będzie najlepszym w tym roku zarówno pod względem sprzedaży, jak i wyników" - powiedział prezes podczas konferencji prasowej.
Za ostatnie dziewięć miesięcy Torpol odnotował 377,9 mln zł skonsolidowanych przychodów. Spółka poniosła 0,5 mln zł straty EBITDA oraz 13,6 mln zł straty netto.
"Wyniki za ostatnie kwartały nie są takie, jak byśmy chcieli" - powiedział prezes.
Spółka tłumaczy, że wyniki finansowe za ostatnie trzy kwartały są efektem nadal silnie odczuwanej luki inwestycyjnej na rynku kolejowym w 2016 roku w Polsce oraz w Norwegii.
W samym trzecim kwartale grupa odnotowała 168,7 mln zł przychodów, 1,7 mln zł EBITDA i stratę netto na poziomie 2,1 mln zł.
Portfel zamówień grupy Torpol po pierwszych trzech kwartałach 2017 roku wynosi ponad 3,4 mld zł netto. Zarząd czeka na podpisanie umowy z Nowe Jaworzno Grupa Tauron o wartości 367,28 mln zł netto. Chodzi o zaprojektowanie i wykonanie układu torowego przy budowanym bloku energetycznym o mocy 910 MW w Elektrowni Jaworzno III. Termin realizacji inwestycji to listopad 2019 roku.
"Minął okres odwoławczy w poniedziałek. Nic złego nie powinno się wydarzyć, wybór jest potwierdzony. Jesteśmy gotowi na podpisanie umowy i wchodzenie na realizację" - powiedział prezes Torpolu.
Dodał, że spółka chce rozwijać się w tym kierunku celem dywersyfikacji pod względem zamawiającego.
"Dodatkowo wejście na rynek utrzymaniowy może dać spółce stabilne przychody" - powiedział Grabowski.
Torpol czeka na przetargi w Norwegii. Grabowski informował w listopadowym wywiadzie dla PAP Biznes, że marże uzyskiwane na rynku norweskim są dwukrotnie wyższe niż w Polsce i mogą wynieść 10-11 proc.
Prezes pytany czy nie obawia się presji konkurencyjnej, takiej jaka miała miejsce na polskim rynku kolejowym, odpowiedział: "Głodny rynek to zawsze większy apetyt na ryzyko związane z ceną kontraktową. Jednak na rynku norweskim panują inne systemy wyboru oferty, tam jest większa elastyczność, dużo subiektywizmu. Do wygrania przetargu nie wystarcza tam najniższa cena".
"Jest to również kwestia weryfikacji zasobów sprzętowych oraz systemów jakości, zarządzania i bezpieczeństwa. Mamy już swoje miejsce na tym rynku, jesteśmy zapraszani przez zamawiającego zarówno na rynku tramwajowym, jak i kolejowym. Nie wskoczymy tam na poziom miliardowych przychodów, ale w przyszłym roku możliwe, że uda się +pchnąć+ Norwegię i będą to dziesiątki milionów złotych" - dodał.
Prezes podtrzymał, że w 2018 roku przychody "wyraźnie" przekroczą 1 mld zł, a rentowność powinna utrzymać się na poziomie ok. 4-5 proc.
Sara Borys (PAP Biznes)