Zgarnij zniżkę 40%
Nowość! 💥 Skorzystaj z ProPicks i zobacz strategię, która pokonała S&P 500 o +1,183% Zdobądź 40% ZNIŻKĘ

Chmury nad rynkiem TFI, dojdzie do dużych zmian - UI TFI (wywiad)

Opublikowano 15.10.2018, 09:40
Zaktualizowano 15.10.2018, 10:20
© Reuters.  Chmury nad rynkiem TFI, dojdzie do dużych zmian - UI TFI (wywiad)

© Reuters. Chmury nad rynkiem TFI, dojdzie do dużych zmian - UI TFI (wywiad)

(PAP) Opłaty za zarządzanie, zmiana metod wyceny portfela, zachęty dla dystrybutorów oraz konieczność zmian nazewnictwa funduszy to "czarne chmury ", które mogą wkrótce diametralnie zmienić rynek funduszy inwestycyjnych w Polsce - uważa Zbigniew Jakubowski, wiceprezes Union Investment TFI.

W konsekwencji może się okazać, że na polskim rynku funduszy powstanie oligopol składający się z kilku dużych TFI uzupełniony o grono międzynarodowych graczy, którzy wejdą z ofertą funduszy pasywnych i podbiją rynek niskimi opłatami. Zdaniem Zbigniewa Jakubowskiego, żeby uniknąć takiego scenariusza, planowane przez Ministerstwo Finansów i Komisję Nadzoru Finansowego zmiany w regulacjach powinny być wprowadzane stopniowo i szczegółowo konsultowane ze środowiskiem rynku kapitałowego.

"Wydaje się, że dzisiaj idziemy w kierunku oligopolu kilku TFI należących do dużych grup finansowych. Do tego może pojawić się trochę zagranicznych podmiotów inwestujących przede wszystkim pasywnie. Czym to się skończy? Oligopole raczej nie są znane z podnoszenia jakości dla klienta ani, w przypadku tej specjalizacji, z ostrej walki o stopy zwrotu" - powiedział w wywiadzie dla PAP Biznes Zbigniew Jakubowski.

"Idę o zakład, że jeśli nic się nie zmieni, z szerszą ofertą niż obecnie przyjdą duzi asset managerowie typu Fidelity, VanGuard, Templeton czy BlackRock, nie zostawią w kraju złamanej złotówki podatków, a ponadto niewielkich polskich oszczędności będą używać do +nakręcania+ innych niż nasza gospodarek na świecie. Nadzorcy rynku w krajach zachodnich bardzo silnie dbają o rynek lokalny, a u nas wdrażamy bezkrytycznie unijne regulacje, nie patrząc na przyszły rozwój naszego rynku kapitałowego oraz lokalną specyfikę. Prowadzone są jednocześnie cztery bardzo duże tematy, które mogą wpłynąć na rynek kapitałowy. KNF jest pod presją czarnego PR-u związanego z aferą GetBack, często jest atakowany za niedostateczny nadzór nad rynkiem. Stąd w warunkach tego zewnętrznego ataku, mniej koncentruje się na tempie i długoterminowych konsekwencjach zmian. MF ma w tej sytuacji relatywnie większy komfort działania. Mam nadzieję, że to da przestrzeń do wystarczających konsultacji i analiz" - dodał.

Jego zdaniem, proste zastosowanie parametrów rynku europejskiego na polskim gruncie bez uwzględnienia lokalnej specyfiki może w najgorszym scenariuszu doprowadzić do wyprowadzki części polskich TFI za granicę.

"Mówi się, że niektóre mniejsze prywatne TFI są już na tyle zdesperowane, że myślą o tym, czy nie przenieść się pod innego nadzorcę. Przeprowadzą symulację, czy będzie taniej i łatwiej, gdyby się zarejestrować np. w Luksemburgu, na Słowacji czy Łotwie. Podnosiliśmy na spotkaniu z KNF ten argument" - powiedział wiceprezes Union Investment TFI.

"Do tej pory takich działań TFI nie podejmowały, ale też nie mieliśmy do czynienia, jak obecnie, z taką kumulacją wielkich zmian. Można powiedzieć, że rynek jest wystawiony na działanie dużych +żywiołów+ - dodał.

OPŁATY ZA ZARZĄDZANIE

Pierwszym wyzwaniem, przed którym staje branża TFI, jest kwestia opłaty za zarządzanie. Ministerstwo Finansów przygotowało niedawno projekt rozporządzenia, w którym proponuje, aby docelowy limit wynagrodzenia za zarządzanie aktywami przez TFI był na poziomie 2 proc. w 2022 roku. Z kolei Narodowy Bank Polski chce, by z obniżkami opłat pójść jeszcze dalej - docelowo do 1,5 procenta, dodatkowo bez możliwości pobierania wynagrodzenia dodatkowego, w przypadku dobrych wyników zarządzania.

Wiceprezes Union Investment TFI zwraca uwagę, że chociaż opłaty za zarządzanie są w Polsce relatywnie wysokie w stosunku do Zachodu, to jednak nie można porównywać jabłek do gruszek. Jego zdanie, proste wyrównanie wysokości opłaty za zarządzanie w Polsce do poziomów za granicą doprowadzi do utraty rentowności przez polskie TFI.

"Na Zachodzie fundusze pobierają opłatę za wejście, w Polsce nie. Druga różnica - u nas w koszty funduszu wliczamy obowiązkowe koszty funkcjonowania, w tym koszty agenta transferowego, banku depozytariusza, podwójne audyty, wszelkie publikacje i koszty transakcyjne. W innych krajach ten katalog kosztów jest dużo szerszy. Obecnie pobierane przez polskie TFI opłaty za zarządzanie obejmują po połowie obowiązkowe koszty i opłatę za asset management. Mamy limit, którego nie możemy przekroczyć. Jeśli tak się dzieje, towarzystwo musi dopłacić do funduszu kwotę przekroczonych kosztów. W naszym przypadku dorzuciliśmy w zeszłym roku 5 mln zł. To dotyczy zwłaszcza małych funduszy, które mają niższe aktywa. Wobec proponowanych zmianach opłatę należałoby podzielić na dwa człony: asset management fee i oddzielnie koszty" – powiedział Jakubowski.

"Koszty na Zachodzie są narzucane na aktywa netto funduszy. Z racji tego, że te aktywa są zazwyczaj duże, to wskaźnik TER (total expense ratio) w ich przypadku jest niski. Powinniśmy porównywać TER polski do TER zagranicznego, przy porównywalnej bazie aktywów. Nawet tak duże na polskim rynku fundusze jak UniKorona Pieniężny są co najwyżej średniakami w skali europejskiej. A przecież nasz rodzimy rynek to wiele TFI, które zarządzają aktywami mniejszymi o rzędy wielkości. Stąd paradoks: polski rynek funduszy jest bardzo niedorozwinięty w stosunku do funduszy zagranicznych. Nominalnie wyższe opłaty wcale nie oznaczają lepszych warunków biznesowych. Są raczej skutkiem ubocznym wciąż zbyt małej wielkości rynku" - dodał.

ZACHĘTY DLA DYSTRYBUTORÓW

Do 21 października ma być znany projekt rządowego rozporządzenia dotyczący systemu zachęt dla dystrybutorów jednostek funduszy inwestycyjnych. Dystrybutorzy będą mogli otrzymywać zapłatę od TFI za sprzedaż funduszy, jeśli wynagrodzenie przeznaczą na poprawę jakości usług na rzecz klientów.

W opinii Zbigniewa Jakubowskiego, w konsekwencji zmian dystrybutorzy mogą zrezygnować z niezależnej dystrybucji i skoncentrować się na dystrybucji zależnej. To oznacza, że na przykład bankowe TFI będzie dystrybuowało jednostki tylko w sieci banku ze swojej grupy kapitałowej. Zamknięte sieci nie muszą bowiem udowadniać, że otrzymane wynagrodzenie przeznaczają na poprawę jakości obsługi klientów, ani pokazywać, w jaki sposób poprawiają swoją jakość. Klienci niezależnych TFI zostaną w praktyce odcięci od dostępu do ich oferty w placówkach bankowych.

"Trwają konsultacje w tej sprawie, ale jesteśmy już za pięć dwunasta. Są rozbieżne poglądy na ten temat: ZBP i banki podchodzą inaczej niż KNF do tego, jakie usługi podnoszą jakość dla klienta. Idziemy w dobrym kierunku, ale czasu jest coraz mniej" - powiedział.

"Walczyliśmy o to, żeby nie obciążać TFI odpowiedzialnością za ocenę działań dystrybutora i potwierdzanie, czy można je uznać za działania podnoszące jakość. Jest to rozwiązanie, którego rzetelne egzekwowanie trudno wyobrazić sobie w naszych realiach rynkowych. Mamy łącznie 500 podmiotów, z którymi współpracujemy. Część z nich nie jest świadoma nadchodzącej wichury. Jak sprawdzić, co podniosło jakość dla klienta? Dyrektywa mówi, że jeśli TFI ma wątpliwości, to ma nie wypłacać środków dystrybutorowi" - dodał.

Ocenił, że jest poza tym szereg wątpliwości co w praktyce można uznać za nakłady na podnoszenie jakości dla klienta, na przykład koszty funkcjonowania sieci placówek bankowych.

"Należy zadać sobie pytanie, jaka byłaby jakość obsługi klienta, gdyby banki nie ponosiły kosztów na utrzymanie swoich sieci sprzedaży. Z całą pewnością jakość obsługi klientów uległaby znacznemu pogorszeniu, sensownym zatem wydaje się uwzględnienie tego typu kosztów jako poprawiające poziom relacji i satysfakcji odbiorców usług. Regulator skłania się jednak do zbyt niskiego - naszym zdaniem - limitu tych kosztów" - powiedział wiceprezes Union Investment TFI.

„Koszty takie jak szkolenia, seminaria czy narzędzia do uproszczonego doradztwa inwestycyjnego, analizy portfela inwestycyjnego, czy analizy ryzyka inwestycyjnego powinny być raczej bezdyskusyjnie uznane jako podnoszące poziom jakości obsługi" - dodał.

WYCENA LINIOWA

Ministerstwo Finansów chce wprowadzić zmianę zasad wyceny instrumentów dłużnych będących w portfelach funduszy inwestycyjnych. MF uzasadnia potrzebę nowelizacji wzrastającym ryzykiem systemowym, wynikającym z błędnej oceny ryzyka instrumentów dłużnych, w tym w szczególności ryzyka kredytowego i ryzyka płynności.

MF zaproponuje określenie wartości godziwej w pierwszej kolejności jako wartości rynkowej. Zaproponuje też ograniczenie zastosowania metody efektywnej stopy procentowej wyłącznie do instrumentów rynku pieniężnego o terminie zapadalności mniejszej niż 92 dni. MF chce wydać nowelizację rozporządzenia w I kwartale 2019 roku.

W ocenie Zbigniewa Jakubowskiego to kolejny projekt, który powinien być szczegółowo skonsultowany z rynkiem i ekspertami, a - jak wskazał - o takiej inicjatywie na razie nic nie wiadomo.

"Postawię pytanie: czy wycena rynkowa w jakikolwiek sposób chroni klienta. Dzisiaj mamy na rynku TFI, które mają ogromne problemy z obsługą odkupień jednostek uczestnictwa oraz certyfikatów inwestycyjnych, mając całość portfeli wycenionych po cenie rynkowej. Dlaczego klienci, którzy zainwestowali tam swoje oszczędności nie są w stanie wyjść z tych funduszy? Odpowiedź jest stosunkowo prosta, o ile zna się realia polskiego rynku: to nie wycena rynkowa, tylko głębokość rynku broni klienta. Ministerstwo Finansów twierdzi, że wycena rynkowa jest najlepsza. Pozwolę sobie się nie zgodzić, bo przy tej wycenie nadal podmioty nie są w stanie sprzedać aktywów" - powiedział.

"W przypadku, gdy mamy do czynienia ze sporadycznymi obrotami, uprawniona jest teza, że dokonana pojedyncza transakcja nie stanowi tzw. prawdziwego rynku. Na naszym rynku często jest tak, że ktoś handlując kilkoma obligacjami jest w stanie ruszyć notowaniami, bo nie ma instytucjonalnego popytu oraz podaży. Jeśli z kolei wejdziemy w tworzenie własnych modeli, to też będą różne wyceny dotyczącego tego samego emitenta i tej samej emisji w poszczególnych TFI. W warunkach handlu dojdzie wówczas do groźnych wahań cen jednostek, które mogą krzywdzić klientów, którzy szybciej umorzyli jednostki, a zastosowany model nie doszacowywał ceny, po jakiej odbyła się transakcja, a w drugą stronę w przypadku przeszacowania ceny klienci wychodzący wcześniej z funduszu mają nieuzasadnioną premię w stosunku do pozostałych inwestorów. Dochodzimy do paradoksów, bo każdy model będzie inny, inne czynniki będzie brał pod uwagę. Czy KNF wtedy nie powie, że mieliśmy złą wycenę?" - dodał.

Zdaniem wiceprezesa Union Investment TFI wprowadzając wycenę rynkową powinno się doprowadzić do przejrzystości rynku międzybankowego, żeby TFI było łatwiej wyceniać papiery korporacyjne.

"Z zaskoczeniem zobaczyłem w sprawozdaniach niektórych funduszy ceny z rynku dealerskiego (transakcji bezpośrednich) jako aktywny rynek. Nigdy nie widziałem publicznie dostępnej ceny z rynku międzybankowego. Jeśli mamy z niego korzystać, to należałoby doprowadzić do publikacji choćby częściowej statystyki tego rynku, gdyż obecnie jest on zupełnie nietransparentny. Jeśli nie dojdzie do zmian, to prostą konsekwencją będą sztuczne wyceny, bo ktoś ustali dowolnie cenę na poziomie x, w zależności od potrzeb wyżej lub niżej" - powiedział.

ZMIANY W NAZEWNICTWIE FUNDUSZY

Od 21 lipca obowiązują przepisy rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie funduszy rynku pieniężnego. Przepisy te regulują m.in. politykę inwestycyjną takich funduszy oraz zakazują używania nazw sugerujących przynależność do tej kategorii przez fundusze inwestycyjne niespełniające kryteriów.

Według klasyfikacji Analiz Online oraz Izby Zarządzających Funduszami i Aktywami (opierających się odpowiednio: na polityce inwestycyjnej funduszu zapisanej w statucie oraz na deklaracjach składanych przez TFI) na krajowym rynku funkcjonuje około 60 funduszy z kategorii "gotówkowe i pieniężne". Narodowy Bank Polski zaznacza jednak, że według definicji EBC, na której opiera się także metodologia NBP, obecnie w na polskim rynku nie ma funduszy, które spełniałyby kryteria funduszu rynku pieniężnego.

Obecnie działające fundusze mają czas do 21 stycznia 2019 r., by dostosować się do tych regulacji.

"21 stycznia 2019 r. wchodzi dyrektywa unijna zakazująca używania słów w rodzaju lokata, kasa, płynnościowy, gotówkowy, itp. U podstaw jest, żeby nazwy nie były mylące dla klientów, ale to są kwestie lingwistyczne. Jest cała lista, czego nie wolno. Nam się kończy słownik, nie wiemy, jakich słów użyć do nazwania funduszy tak, żeby było to zgodne z dyrektywą, a jednocześnie proste i zrozumiałe dla klientów" - powiedział Zbigniew Jakubowski.

"Fundusze już teraz stosują różne triki, jak sobie z tym poradzić. Mogą pojawiać się pomysły w rodzaju nazywania funduszy nazwami np. kolorów. Ale nie jestem pewien, czy takie rozwiązania ułatwią życie klientom" - dodał.

Zbigniew Jakubowski poinformował, że polski rynek kapitałowy potrzebuje spójnej, długoterminowej strategii, która będzie stymulowała jego rozwój.

"Na takiej wizji można wypracowywać wspólnie z wszystkimi zainteresowanymi podmiotami decyzje kierunkowe, które najlepiej będą służyć interesom inwestorów. Ważna jest też logistyczna strona zmian w regulacjach – chodzi o odpowiednie rozplanowanie w czasie, rozstrzygnięcie wszelkich kwestii technicznych, prawnych i podatkowych, zanim rozwiązania będą wprowadzane w życie. Wszyscy uczestnicy rynku muszą mieć możliwość dostosowania się do nowych wyzwań. Nie możemy też zapominać o rzetelnej i wyczerpującej komunikacji z inwestorami, przygotowywaniu ich na zmiany. Im lepiej zaplanowane będą tak poważne przedsięwzięcia, tym spokojniejsze i bardziej racjonalne decyzje uczestników rynku" - podsumował wiceprezes Union Investment TFI.

Piotr Rożek, Tomasz Jóźwik (PAP Biznes)

Najnowsze komentarze

Zainstaluj nasze aplikacje
Zastrzeżenie w związku z ryzykiem: Obrót instrumentami finansowymi i/lub kryptowalutami wiąże się z wysokim ryzykiem, w tym ryzykiem częściowej lub całkowitej utraty zainwestowanej kwoty i może nie być odpowiedni dla wszystkich inwestorów. Ceny kryptowalut są niezwykle zmienne i mogą pozostawać pod wpływem czynników zewnętrznych, takich jak zdarzenia finansowe, polityczne lub związane z obowiązującymi przepisami. Obrót marżą zwiększa ryzyko finansowe.
Przed podjęciem decyzji o rozpoczęciu handlu instrumentami finansowym lub kryptowalutami należy dogłębnie zapoznać się z ryzykiem i kosztami związanymi z inwestowaniem na rynkach finansowych, dokładnie rozważyć swoje cele inwestycyjne, poziom doświadczenia oraz akceptowalny poziom ryzyka, a także w razie potrzeby zasięgnąć porady profesjonalisty.
Fusion Media pragnie przypomnieć, że dane zawarte na tej stronie internetowej niekoniecznie są przekazywane w czasie rzeczywistym i mogą być nieprecyzyjne. Dane i ceny tu przedstawiane mogą pochodzić od animatorów rynku, a nie z rynku lub giełdy. Ceny te zatem mogą być nieprecyzyjne i mogą różnić się od rzeczywistej ceny rynkowej na danym rynku, a co za tym idzie mają charakter orientacyjny i nie nadają się do celów inwestycyjnych. Fusion Media i żaden dostawca danych zawartych na tej stronie internetowej nie biorą na siebie odpowiedzialności za jakiekolwiek straty lub szkody poniesione w wyniku inwestowania lub korzystania z informacji zawartych na niniejszej stronie internetowej.
Zabrania się wykorzystywania, przechowywania, reprodukowania, wyświetlania, modyfikowania, przesyłania lub rozpowszechniania danych zawartych na tej stronie internetowej bez wyraźnej uprzedniej pisemnej zgody Fusion Media lub dostawcy danych. Wszelkie prawa własności intelektualnej są zastrzeżone przez dostawców lub giełdę dostarczającą dane zawarte na tej stronie internetowej.
Fusion Media może otrzymywać od reklamodawców, którzy pojawiają się na stronie internetowej, wynagrodzenie uzależnione od reakcji użytkowników na reklamy lub reklamodawców.
Angielska wersja tego zastrzeżenia jest wersją główną i obowiązuje zawsze, gdy istnieje rozbieżność między angielską wersją porozumienia i wersją polską.
© 2007-2024 - Fusion Media Limited. Wszelkie prawa zastrzeżone.