(PAP) W warunkach wyższej inflacji i hamującego tempa PKB na posiedzeniach RPP w 2020 roku będą pojawiać się zarówno wnioski o podwyżki stóp proc., jak i o ich obniżki, jednak w Radzie nie znajdzie się większość, która zdecyduje się na ruch – ocenia dyrektor biura analiz ekonomicznych Santander (MC:SAN) BP (LON:BP) Piotr Bielski. Jego zdaniem, może wrócić obawa o stabilność sektora finansowego.
„2020 r. będzie rokiem, w którym będą pojawiać się wnioski i o podwyżki i o obniżki stóp procentowych, jednak większość RPP będzie skupiona wokół prezesa NBP, a on zakłada stabilizację stóp procentowych. (…) 2020-2021 to powinien być okres stabilizacji stóp procentowych w Polsce” – powiedział PAP Biznes Bielski.
„Warto zwracać uwagę na to, co może dziać się w sektorze bankowym. Może wrócić obawa o stabilność sektora finansowego, która kiedyś była wskazywana przez RPP jako argument przeciwko obniżkom - potem ten argument próbowano zbić. Niemniej jednak, jeśli sytuacja z kredytami frankowymi eskaluje, to obawy o stabilność sektora będą narastały i w takiej sytuacji obniżenie stóp proc. raczej nie pomoże” – dodał.
Zdaniem ekonomisty, w kolejnych miesiącach inflacja wciąż będzie zaskakiwać in plus.
„W grudniu tego roku CPI może wzrosnąć do 3,5 proc., a na początku 2020 roku odmrożenie cen energii spowoduje, że inflacja wzrośnie wyraźnie powyżej 4,0 proc. W dalszej części roku będzie pewnie hamować. Można jednak założyć, że przez cały 2020 r. inflacja nie zejdzie poniżej 3 proc.” – ocenił.
„Presja kosztowa nie zniknie, koszty pracy się nie zmniejszą, naciski płacowe wciąż są wysokie, ceny energii wzrosną. Oczywiście im większa recesja na świecie, tym większy impuls dezinflacyjny, więc przy ryzykach dla globalnego wzrostu, ta wysoka inflacja długo się nie utrzyma. Inflacja bazowa też będzie podwyższona, może wzrosnąć w okolicę 2,5 proc. i tam będzie się utrzymywać w 2020 r.” – dodał.
Zdaniem Bielskiego, pogorszenie otoczenia zewnętrznego jest na tyle istotne, że wzrost PKB Polski pozostanie na ścieżce hamowania, choć będzie ono postępować stopniowo.
„W przyszłym roku będziemy mieć dalsze spowolnienie, pytanie tylko jak głębokie. Na dziś oczekiwania rynkowe zakładają 3,5 proc. wzrostu PKB w Polsce w 2020 r. i nasz szacunek jest zbliżony. Mam jednak coraz większą obawę, że wbrew temu, co wciąż sugeruje konsensus rynkowy dla gospodarki europejskiej - i w szczególności niemieckiej - przyszły rok nie będzie lepszy niż ten. I Polska też nie będzie w stanie uniknąć wpływu osłabienia koniunktury za granicą” – powiedział.
„Dynamika PKB na poziomie 3,5 proc. w 2020 r. wydaje się realistyczna na ten moment. Trzeba jednak mieć na uwadze, że pozytywny wpływ rządowych pakietów np. na konsumpcję, w drugiej połowie 2020 r. będzie wygasał. Ponadto, w budowlance już widać, że aktywność hamuje, inwestycje publiczne, które tak ciągnęły wzrost gospodarczy, ulegają zahamowaniu. Zatem ryzyko coraz bardziej przesuwa się w kierunku poniżej 3,5 proc.” – dodał. (PAP Biznes)