(PAP) Realizacja tzw. twardego Brexitu może spowodować najwyższe straty w polskiej branży motoryzacyjnej spośród państw regionu Europy Środkowo-Wschodniej - podaje spółka Exact Systems.
"Potencjalny twardy Brexit uderzy w brytyjski, unijny i polski rynek +automotive+. Brytyjczycy stracą zaufanych i konkurencyjnych cenowo dostawców części (78 proc. pochodzi z importu unijnego), a zakłady produkcyjne w Polsce odczują największy spadek obrotów wśród wszystkich krajów Europy Środkowo-Wschodniej" - uważają eksperci działającej w branży motoryzacyjnej spółki Exact Systems.
Polska w 2017 roku wyeksportowała do Wielkiej Brytanii produkty motoryzacyjne o wartości 1,5 mld euro, importując towary warte 0,8 mld euro.
"Ewentualny twardy Brexit odczujemy podwójnie. Po pierwsze, powinniśmy się liczyć z potencjalnymi stratami w eksporcie bezpośrednim i to najwyższymi w Europie Środkowo-Wschodniej. Spośród wszystkich krajów regionu, na Wyspy trafia najwięcej właśnie naszych produktów motoryzacyjnych. Po drugie, odnotujemy również straty pośrednie, bo utrudniony dostęp do rynku brytyjskiego oznacza mniejszą sprzedaż aut z UE na Wyspach, czyli niższe zapotrzebowanie np. na polskie części w unijnych fabrykach" - powiedział cytowany w komunikacie Jacek Opala, członek zarządu Exact Systems.
Zgodnie z treścią komunikatu, produkcja motoryzacyjna (auta i części samochodowe) w Wielkiej Brytanii nastawiona jest na eksport - aż 80 proc. z 1,67 mln wyprodukowanych w 2017 roku na Wyspach Brytyjskich pojazdów znalazło nabywców za granicą, a ponad połowa z tej grupy (czyli 719 tys.) trafiła do Unii Europejskiej.
W opinii ekspertów Exact Systems, realizacja tzw. twardego Brexitu (bez umowy handlowej) może spowodować zmniejszenie produkcji, zwolnienia pracowników oraz straty w branży transportowej.
"Znacznie wydłuży się czas oczekiwania na części, zakłady będą mieć opóźnienia w produkcji i nie będą nadążać z realizacją bieżących zamówień. Wymusi to zmianę koncepcji produkcji z +just-in-time+ na magazynowanie zapasów i przejście z produkcji globalnej na lokalną. Zanim jednak nastąpi zmiana modelu produkcji, mogą zdarzyć się zatory, zmniejszenie produkcji czy zwolnienia pracowników. Niektóre firmy już przygotowują się na ten scenariusz np. Mini po Brexicie planuje w kwietniu czasowo wyłączać produkcję" - napisano w komunikacie.
"Jeśli branża motoryzacyjna w Wielkiej Brytanii zacznie bazować w większym stopniu na dostawcach zlokalizowanych w swoim kraju, to ucierpią nie tylko fabryki z Polski, ale również polskie firmy logistyczne. Rocznie 2 mln aut ciężarowych wjeżdża do Zjednoczonego Królestwa, z czego ponad 450 tys. należy do polskich przewoźników. Coraz więcej mówi się też o przeniesieniu części transportu drogowego na morski, na czym skorzystać mogą holenderskie i belgijskie porty" – dodano.
Ponadto, w razie twardego Brexitu może dojść do sytuacji, gdy części motoryzacyjne nie będą spełniały wymogów unijnych lub brytyjskich, ponieważ nie będzie jednolitego procesu certyfikacji, przez co mogą wystąpić problemy z homologacją np. silników diesla.
Zgodnie z komunikatem, nadziei dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego należy upatrywać w szansie na wyjście Wielkiej Brytanii ze struktur unijnych przy jednoczesnym pozostaniu na wspólnym rynku (czyli tzw. miękki Brexit).
"Wielka Brytania będzie mieć wówczas status podobny do Norwegii i Szwajcarii. To rozwiązanie dla branży motoryzacyjnej optymalne, ponieważ nie ucierpi obustronna wymiana handlowa. Nie będzie trzeba reorganizować sprawnie działającego modelu biznesowego, opartego na zintegrowanym łańcuchu dostaw i braku magazynowania na zapas. Model ten, zwany +just-in-time+, może funkcjonować jedynie w warunkach wspólnego rynku i otwartych granic" - napisano w raporcie.
Na rynkach w ostatnich dniach wzrasta obawa, że Teresa May może stracić stanowisko premiera i że Wielka Brytania mogłaby wyjść z Unii Europejskiej bez osiągnięcia umowy, a to dla rynków byłby czynnik wysokiego ryzyka. Wielka Brytania ma opuścić Wspólnotę do 29 marca 2019 roku.(PAP Biznes)