(PAP) Po upłynięciu na wschodzie Ukrainy rozejmu między siłami rządowymi a prorosyjskimi separatystami kryzys ukraiński wraca do poprzedniej fazy. Kijów zapowiedział kontynuację działań wojskowych, Rosja naciska na "prawdziwy rozejm", UE rozważa sankcje wobec Rosji.
Intencją rozejmu, ogłoszonego przez Kijów 20 czerwca i tydzień później przedłużonego do 30 czerwca, było - jak przypomina agencja AP - danie szansy separatystom na rozbrojenie się. Miało to stworzyć warunki do wdrożenia 15-punktowego planu pokojowego prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki. Plan przewidywał m.in. gwarancje bezpieczeństwa dla wszystkich uczestników rozmów pokojowych, utworzenie 10-kilometrowej strefy buforowej na granicy ukraińsko-rosyjskiej i opuszczenie wschodniej Ukrainy przez nielegalne grupy zbrojne.
Jednak rebelianci nie rozbroili się, a zawieszenie broni było systematycznie naruszane. Separatyści nie podporządkowali się też ultimatum UE, by do 30 czerwca zajęte przez nich przejścia graniczne z Rosją oddać siłom ukraińskim i by umożliwić międzynarodowy monitoring rozejmu. W trakcie rozejmu separatyści uwolnili natomiast, zgodnie z żądaniem Unii, uprowadzonych obserwatorów OBWE.
Uzasadniając decyzję o końcu zawieszenia broni, Poroszenko oświadczył, że polityczne dowództwo separatystów zademonstrowało, iż nie jest w stanie kontrolować działań "grup terrorystycznych" i band maruderów. MSZ w Kijowie podało, że od początku rozejmu zginęło 27 żołnierzy sił rządowych. Ukraińska opinia publiczna popiera wznowienie działań militarnych, bo jest przekonana, że przerwanie walk umożliwiło separatystom otrzymanie nowego wsparcia z Rosji - pisze agencja AFP.
Jednak - jak pisze Associated Press - otwarte pozostaje pytanie o to, jakie działania wojskowe mogą teraz podjąć siły ukraińskie. Dotąd bowiem okazały się one niezdolne do wyparcia separatystów ze Słowiańska w obwodzie donieckim, jak też do odzyskania kontroli nad przejściami granicznymi z Rosją.
Rosja wyraziła poparcie dla planu pokojowego Poroszenki. Jednakże, zdaniem Kijowa i Zachodu, pozwala na przepływ broni i najemników na Ukrainę przez swoją granicę. Moskwa odrzuca te oskarżenia; twierdzi także, że ma ograniczony wpływ na separatystów.
Ze swej strony Rosja mówi o potrzebie "prawdziwego rozejmu" na wschodniej Ukrainie, nie zaś przedłużania "ultimatum" dla grup zbrojnych. Konieczne są "rzeczywiste rozmowy na temat istniejących problemów" między rządem w Kijowie, a separatystami - powiedział przed tygodniem prezydent Władimir Putin. Zapewnił też, że jego prośba do parlamentu o uchylenie zezwolenia na użycie sił zbrojnych na Ukrainie nie oznacza, iż Moskwa zaniecha obrony interesów rosyjskiej mniejszości w tym kraju.
Rosja zaangażowała się w trójstronne konsultacje z separatystami z udziałem przedstawicieli Ukrainy i OBWE. Dwa z trzech spotkań w ramach tych konsultacji odbyły się w trakcie trwania zawieszenia broni. Teraz, jak zauważa agencja AFP, konsultacje zostały odroczone bez podania następnego terminu.
30 czerwca minęło ultimatum, jakie separatystom postawiła Unia Europejska na szczycie 27 czerwca. Na tym samym szczycie UE zapowiedziała, że może podjąć wobec Rosji "znaczące kroki restrykcyjne". Oznacza to groźbę wprowadzenia sankcji tzw. trzeciej fazy, uderzających w sektory rosyjskiej gospodarki. Reuters przypomina we wtorek, że obawy o zantagonizowanie Rosji wciąż budzą wahania niektórych państw członkowskich UE, czy zastosować te sankcje.