(PAP) Blisko 20 tys. pasjonatów biegania z całego świata stanęło w niedzielę 12 listopada na starcie owianego legendą biegu z Maratonu do Aten. Co zrobić, aby stać się jednym z nich - jak zorganizować sobie udział w autentycznym maratonie, z jakimi wydatkami trzeba się liczyć?
Prezent na okrągłe urodziny, maratoński jubileusz, pierwszy start za granicą lub po prostu kilkudniowa biegowa wycieczka do zwykle słonecznej Grecji ze zwykle pochmurnej i chłodnej o tej porze roku Polski - w sumie każdy pretekst okaże się odpowiedni. Chodzi przecież o to, by zmierzyć się z legendarną trasą, poczuć blask żywego olimpijskiego ognia, zobaczyć, jak greccy kibice tańczą Zorbę, żywiołowo dopingują i wręczają maratończykom gałązki oliwne, które „gwarantują” powodzenie. Panuje przy tym wręczaniu wdzięczny zwyczaj: Greczynki z reguły obdarowują biegnących panów, a Grecy biegnące panie.
Spontaniczny doping to coś, na co na pewno mogą liczyć biegnący z Maratonu do Aten. Nie warto natomiast liczyć na rekordy życiowe. Nie sprzyja temu ukształtowanie trasy, swoje robi też pogoda. Chociaż impreza odbywa się w listopadzie, prawdopodobieństwo, że temperatura przekroczy 20 stopni Celsjusza jest spore, a to nie sprzyja maratończykom.
Co, jeśli nie biuro?
Organizacyjne przygotowania do startu najprościej zacząć od przejrzenia gotowych ofert biur podróży. Płacąc np. 2,6 tys. zł, dostaje się w zamian: przeloty w obie strony plus transfery z lotniska i na lotnisko, pięć noclegów w hotelu i śniadania, pakiet startowy, kilka dni na zwiedzanie Aten oraz dzień wypoczynku po biegu. W tym samym biurze osoba towarzysząca, która nie będzie zainteresowana startem, zapłaci za przeloty i pobyt 2,2 tys. zł.
Co, jeśli spróbujemy skompletować taki sam zestaw na własną rękę? Wyprawa, dobrze zaplanowana i realizowana krok po kroku z odpowiednim wyprzedzeniem czasowym, może kosztować o wiele mniej.
Od czego zacząć? Trzy najważniejsze kroki do wykonania to: zakup pakietu startowego, rezerwacja lotów, rezerwacja noclegów.
Pokój w czterogwiazdkowym hotelu na pięć noclegów ze śniadaniami dla dwóch osób znajdziemy za ok. 1,5 tys. zł. Przeloty na Fly4free z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem da się zarezerwować za ok. 500 zł w obie strony dla dwóch osób. A do startu zarejestrujemy się poprzez stronę organizatora imprezy - athensauthenticmarathon.gr. Pełny pakiet - z darmowym dostępem do komunikacji w Atenach oraz ze zniżkami na zwiedzanie zabytków - kosztuje 100 euro. To sprawia, że budżet biegu, nie licząc jeszcze wsparcia sponsorów, dochodzi do 2 mln euro.
Zawsze są jakieś koszty dodatkowe
Po przeliczeniu kosztów okaże się, że dwie osoby, w tym jedna zainteresowana startem, zamiast blisko 5 tys. zł na gotową ofertę biura podróży wydadzą ok. 3 tys. zł. Jednak w przypadku podróży na własną ręką trzeba będzie doliczyć jeszcze np. wydatek na taksówkę z lotniska oraz na lotnisko. I na tym etapie warto uważać. - Za kurs do hotelu taksówkarz skasował 60 euro. Ciekawe, że w drodze powrotnej przejazd u innego taksówkarza, ale podobną trasą kosztował tylko 30 euro - opowiadał Grzegorz Gorzechowski, 45-letni biegacz z Zielonej Góry, który spełnił swoje marzenie o maratonie w Maratonie.
Trochę zwiedzania przed dniem wielkiego biegu
Trzy-cztery dni wystarczą, aby zobaczyć Akropol i to, co w Atenach najcenniejsze. A w maratońską niedzielę startujący wczesnym rankiem ustawiają się przy wskazanych w regulaminie biegu stacjach metra, skąd organizatorzy zbierają ich i za darmo wiozą autobusami na start do Maratonu. To właśnie tam płonie ogień olimpijski i czuć powiew mitycznego wyczynu posłańca Filippidesa, który w 490 r. p.n.e., po wygranej przez Ateńczyków bitwie z Persami miał pobiec do Aten, by przekazać radosną nowinę o zwycięstwie, a po tym paść martwy z wycieńczenia.
Cóż, Filippides dźwigał nieco uzbrojenia, najpewniej nie trenował regularnie biegania, nie miał amortyzowanych podeszw w leciutkich butach, nie zdawał sobie sprawy z obowiązku regularnego uzupełniania płynów na trasie, nie wspominając już o żelach energetycznych… Tymczasem dziś treningi wg rozpiski fachowców, wyczynowy sprzęt i suplementacja stanowią standardy dla większości amatorów biegania. Dlatego Filippides z pomnika nie dostrzega śmiertelnego strachu w oczach tysięcy swoich następców. Przeciwnie, atmosfera na starcie przypomina fiestę. Pojawia się mnóstwo ludzi z całego świata, wielu w przebraniu słynnego posłańca. Da się też dostrzec biegaczy poprzebieranych za starogreckich senatorów, a przy odrobinie szczęścia nawet za cesarza.
Organizacja... taka raczej nie po grecku
Trasa na początku wiedzie nieznacznie w dół, ale od ok. 10 km czuć, że robi się pod górkę. I ciągnie się tak dość długo, a po 30 km biegu nawet solidnie przygotowani długodystansowcy często tracą siły. Na szczęście na trasie Grecy dopingują wspaniale, dodają otuchy, śpiewają i tańczą, jakby z głębi serc cieszyli się tym, że tłum biegaczy na kilka godzin blokuje ruch w ich stolicy. - Chociażby ze względu na tych niesamowitych kibiców naprawdę warto choć raz w życiu to zobaczyć i przeżyć - opowiada biegacz z Zielonej Góry.
Niezapomnianych przeżyć dostarcza finisz na monumentalnym, marmurowym stadionie Panathinaiko, na którym gościli uczestnicy starożytnych i nowożytnych igrzysk olimpijskich.
Dzisiejsi uczestnicy maratonu na oryginalnej trasie zwracają uwagę, że poziom organizacji imprezy odbiega od powszechnego wyobrażenia o zamiłowaniu Greków do improwizacji. Wszystko przebiega sprawnie i punktualnie, worki z rzeczami, które zostawia się na starcie, czekają później na mecie w Atenach. Picia i jedzenia na trasie wystarcza dla wszystkich, a służbom medycznym wprawdzie nie brakuje pracy, ale są dobrze zaopatrzone i przygotowane na rozmaite dolegliwości długodystansowców.
Ceny zbliżone do polskich
Dziś nie ma już obaw, że po przylocie do Aten natkniemy się na kolejki przy bankomatach, ograniczenia w wypłatach czy też inne zapamiętane z 2015 r. jaskrawe oznaki kryzysu. Nie znaczy to jednak, że grecka gospodarka w pełni uporała się ze swoimi kłopotami. - Lepsza kondycja gospodarcza Grecji, w której od 2002 r. obowiązuje wspólna europejska waluta, w znacznej części jest efektem szybszego rozwoju całej strefy euro. Po okresie oszczędności kraj ten wreszcie wypracowuje nadwyżkę budżetową. Z drugiej strony Grecję cały czas nęka bardzo wysokie bezrobocie, a możliwości zakupowe konsumentów mierzone sprzedażą detaliczną są ok. 30 proc. niższe niż przed kryzysem - określa Bartosz Grejner, analityk rynkowy serwisu wymiany walut Cinkciarz.pl.
Chociaż gołym okiem widać, że Grecji daleko do lat świetności, to z punktu widzenia turysty sytuacja wydaje się stabilna. Latają samoloty, kursują promy, działają hotele, restauracje, muzea, a oryginalny maraton niemal co roku odbywa się w rekordowej obsadzie. Ceny są zbliżone do realiów życia w Polsce. Znacznie drożej płaci się jednak na greckich wyspach, czasami także w lokalach gastronomicznych.
INFORMACJE O MARCE
Cinkciarz.pl dostarcza usługę internetowej wymiany walut klientom indywidualnym i biznesowym. Serwis wyróżniają atrakcyjne kursy walut oraz szybkość i bezpieczeństwo transakcji. Użytkownik ma możliwość wyboru modelu transakcyjnego oraz narzędzi dopasowanych do jego preferencji. Dostęp do usług serwisu ułatwiają aplikacje mobilne na najpopularniejsze systemy operacyjne. Firma należy do organizacji SWIFT, zrzeszającej największe banki oraz instytucje finansowe. Analitycy Cinkciarz.pl są regularnie wyróżniani przez wiodące agencje informacyjne za trafność prognoz walutowych. Firma jest partnerem Chicago Bulls i Reprezentacji Polski w piłce nożnej.
------
Polska Agencja Prasowa S.A. nie ponosi odpowiedzialności za treści zlecone przekazane do publikacji i oznaczone w serwisie jako "Centrum Prasowe”