(PAP) Polska gospodarka raczej korzysta na zjawisku deflacji i w tym momencie deflacja nie stanowi zagrożenia - ocenił Jerzy Hausner z RPP.
"Żeby deflacja stała się niebezpieczna dla gospodarki, musiałoby nastąpić zjawisko, które ogólnie nazywamy spiralą deflacyjną. Tak samo jak nie poziom inflacji jest niebezpieczny dla samej gospodarki, tylko pojawienie się efektów tego poziomu w postaci spirali inflacyjnej. A spirala deflacyjna działa na zasadzie, że konsumenci powstrzymują się od zakupów przypuszczając, że ceny będą jeszcze niższe. Chcę zwrócić uwagę, że w Polsce konsumenci zwiększają zakupy w reakcji na to, że ceny są niskie. Konsumenci nie są tym przestraszeni tylko są zadowoleni. Mamy do czynienia z bardzo wysokimi przyrostami konsumpcji i spożycia indywidualnego" - powiedział Hausner w piątek dziennikarzom.
"I w związku z tym jeżeli analizujemy jakieś zjawiska w tej perspektywie, to nie ważny jest sam poziom. Bardzo ważne jest to, czy występują tego rodzaju zjawiska. Ważne są też przyczyny. Bo niezależnie od tego, czy uznamy to zjawisko za groźne czy nie, to będziemy musieli na końcu powiedzieć - a co mamy zamiar z tym zrobić. I jeżeli nie mamy wpływu na przyczyny, to jest pytanie, czy możemy stosować instrumenty, które są właściwe dla występowania przyczyn krajowych i wewnętrznych? A to są głównie przyczyny zewnętrzne, które nie ustąpią. Oczywiście możemy dyskutować, czy ceny ropy naftowej nie będą nieco wyższe. Ale my tego nie wiemy i one na pewno nie wrócą bardzo szybko do poziomów, które miały miejsce" - dodał.
Hausner dodał, że w związku z tym oceniać należy nie sam poziom deflacji, ale jej przyczyny, długość okresu utrzymywania się tego zjawiska, a przede wszystkim czy nie pojawiają się zjawiska o charakterze spirali.
"Nie pojawiają się w polskiej gospodarce (zjawiska spirali - PAP). Chcę wyraźnie powiedzieć. Z tego punktu widzenia żadne sygnały nie wskazują na to, że to zaczyna być dla nas groźne. Natomiast to wcale nie znaczy, że nie ma problemu. Problem jest. Ale nie sądzę, żeby trzeba było w tym upatrywać w tym momencie bardzo poważnego, natychmiastowego zagrożenia" - powiedział.
"Póki co polska gospodarka raczej na tym korzysta, niż znajduje się w zagrożeniu. A kiedy (deflacja się skończy - PAP)? My musimy się opierać na prognozach. Te prognozy, które są obecnie dostępne, mówią, że ostatnim miesiącem, w którym będzie pojawiała się deflacja, jest kwiecień. A czy ja mam powiedzieć, że jestem tego pewien? Nie jestem tego pewien? Raczej przypuszczam, że to może być o miesiąc-dwa miesiące dłużej. Dlatego, że dotychczas korygowaliśmy te prognozy. Więc kiedy się można w tej sprawie wypowiedzieć? Wtedy, kiedy otrzymamy oficjalną projekcję NBP. Najbliższa projekcja będzie właśnie przedstawiona po posiedzeniu lutowym. Mogę powiedzieć, że większość członków RPP przypuszcza, że otrzymamy projekcję, która będzie wskazywała na to, że znowuż zostanie przedłużony ten okres (deflacji - PAP). Czy z tego tytułu my natychmiast podejmiemy działanie? Nie wiem, nikt tego nie wie. Będziemy dyskutować, problemy nie lekceważymy" - dodał.
Członek RPP uważa, że grudniowy poziom deflacji był najniższy.
"To, co wydaje mi się raczej pewne, to że ten odczyt, który mieliśmy za grudzień, jest odczytem najniższym. Sądzę, że tego można być prawie pewnym, że to jest najniższy odczyt. Ten najniższy poziom ujemnej inflacji mamy za sobą. To nie znaczy, że zaraz szybko nam wzrosną ceny. Po prostu ich dynamika spadku będzie mniejsza" - powiedział Hausner.