Fed stwierdził, że najważniejsze są twarde dane, więc sprawa jest jasna: dzisiaj PKB w pierwszym kwartale, jutro dane z rynku pracy, potem kolejne wskaźniki, i tak do czerwca, kiedy może trzeba podjąć jakąś decyzję. Rezerwa Federalna nie spieszy się, bo i po co. Okazało się, że zwolennikiem podobnej filozofii jest Bank of Japan, który też woli poczekać. Jen rośnie jak na drożdżach.
Amerykański PKB (wstępny) to mocny punkt dnia, choć wcale nie mniejszą wagę mają dane o wnioskach o zasiłek dla bezrobotnych. Miesiąc kończy się mocnymi akcentami-amerykańsko-japońskimi. Z tym, że o ile Japonię mamy już poza sobą, USA dopiero szykuje się do skoku – dzisiejsze i jutrzejsze dane mogą ruszyć notowaniami dolara.
Europa też nie jest bez szans, z pakietem wskaźników o nastrojach w gospodarce, usługach, w biznesie i wśród konsumentów. Niemcy, poza stopą bezrobocia, podadzą dziś dane o inflacji CPI. Po fali spotkań, posiedzeń i komunikatów banków centralnych, przyszła wreszcie pora na sprawdzenie, jak ich polityka sprawdza się w praktyce. Bankierzy BoJ, EBC i Fed twierdzą, że jest z tym całkiem nieźle, ale dopiero czas pokaże, czy tak jest naprawdę, i czy nie są to tylko pobożne życzenia.