Po trzech dniach główny indeks niemieckiego rynku akcji wzrósł o +0,15%, zamykając wczorajszą sesję na poziomie 12 181,48 punktów. Dzisiaj rano DAX otworzył się na minusie (–0,56%), i po godzinie obrotów oscylował wokół 12 113 pkt. “Charttechnikerzy” utrzymują jednak, że cykliczne dno, które przypadło na wtorek (tj. 12 092,06 pkt.) jest już za nami, co powinno stanowić dobry prognostyk na najbliższe dni i tygodnie. Jest to o tyle też przekonujące, że rynkowe i okołorynkowe dane prezentują się w sumie korzystnie. Jeśli chodzi o te drugie – to zarówno produkcja przemysłowa Niemiec utrzymuje się na zadowalającym wysokim poziomie (w lipcu przemysłowy PMI 58,10 pkt.), nieco gorzej wprawdzie wygląda odczyt usługowego PMI za ten miesiąc (53,10 pkt. – po rekordowym 54,0 pkt. miesiąc wcześniej, jednak tzw. “twarde” dane o sprzedaży detalicznej w czerwcu wskazują wzrost o solidne +1,1% (m/m) i +1,5% (r/r).
Sierpień to tradycyjny miesiąc urlopów, podczas którego aktywność inwestorów jest zazwyczaj mniejsza, niemniej prawdopodobnym jest, że spora cześć inwestorów może zechcieć ustawiać się już pod wyniki wrześniowych wyborów do Bundestagu, o których nieco dalej. Dobre sygnały z gospodarki, znajdują przynajmniej na razie potwierdzenie w wynikach finansowych spółek z DAX. Według rachunków EY (dawniej Ernst & Young) zakumulowany wynik 17 spółek z DAX, które dotąd opublikowały wstępne dane za II kw. br. jest o +28% wyższy niż przed rokiem. Innymi słowy wyniki przedsiębiorstw są dobre jak nigdy wcześniej.
Niemniej na podstawie trzech sesji tego tygodnia – widać, że inwestorzy niezmiennie cenią sobie te spółki, które w tym roku nawet w trudniejszych momentach nie zawodziły, a zatem są to oba koncerny energetyczne (E.ON: +3,22%, RWE: +2,24%) oraz przede wszystkim Deutsche Lufthansa (DE:LHAG) (+4,77%). Teraz narodowy przewoźnik powietrzny zapowiada m.in. redukcję kosztów w dziale technicznym.
Nieźle, a właściwie coraz lepiej prezentuje się także nieruchomościowy nr 1 w RFN, czyli Vonovia Group (+2,74%). Wzrost kursu akcji tej spółki to też swoiste dywersyfikujące “remedium” na aprecjację euro, która wczoraj w relacji do USD otarła się o poziom 1,19. Od początku roku papiery rzeczonej firmy wzrosły o +13,30%. Na wczorajszym zamknięciu kosztowały 35,44 euro, podczas, gdy konsensualny kurs docelowy to 38,65 euro, czyli o ponad 9 % wyżej.
W centrum zainteresowania, nie tyle inwestorów (po trzech dniach: BMW: +1,17%, Daimler: –0,15%, Volkswagen: –0,71%), co głównie opinii publicznej w Niemczech za sprawą tzw. szczytu dieslowego znalazły się koncerny motoryzacyjne. Jego wynik obserwatorzy ocenili dość ambiwalentnie, ale z drugiej strony trzeba zadać pytane, co mogli więcej usłyszeć na tym etapie, niż deklaracje dobrej woli związane m.in. z rozwojem nowych proekologicznych technologii oraz gotowość do współpracy z lokalnymi społecznościami w zakresie ochrony środowiska.
W kontekście biznesowym można zakładać, że zanim na dobre nastanie era e-motoryzacji, której niemieckie koncerny będą liderami, to przedtem powrócą z atrakcyjną udoskonaloną ofertą dieslową, w której także zapewne przewodzić będą światu. W tym tygodniu akcje wiodących globalnych koncernów samochodowych były pod presją ze względu na spadek lipcowego popytu (o -7%) w Stanach Zjednoczonych. W rezultacie BMW sprzedał tam o –13,7% pojazdów mniej, Daimler o –9,2%, a Volkswagen o –5,8%. Relatywnie mniejszy regres zbytu koncernu z Wolfsburga wynikał z tego, że wzrost sprzedaży na rynku amerykańskim odnotowano w przypadku Audi (+2,5%) i Porsche (+0,6%). Trzeba również zauważyć, że “tąpnięcia” odnotowały również Ford (–7,4%) oraz General Motors (NYSE:GM) (–15,0%). Jedynym z wielkich koncernów, który zdołał w lipcu więcej sprzedać w USA niż w tym samym czasie przed rokiem była Toyota (+3,6%).
Kwestia rzeczonego szczytu dieslowego uważana jest za jeden z najważniejszych w tym czasie akcentów przedwyborczych. Przy okazji problemów z jakimi boryka się niemiecki sektor motoryzacyjny, rośnie świadomość ekologiczna, która może przełożyć się na wyniki wyborów. Według ostatnie sondaży 40% poparciem cieszy się CDU/CSU, 22% respondentów opowiada się za dla SPD, a po równo, tj. po 8% dosłownie “łeb w łeb” idą cztery partiie, tj.: “Zieloni”, Die Linke, Alternatywy dla Niemiec oraz FDP. O tej ostatniej partii pisaliśmy na naszych stronach przed paroma miesiącami, zapowiadając możliwość jej powrotu do gry na niemieckiej scenie politycznej.
Na niespełna już dwa miesiące przed wyborami (24 września) nie wykluczałbym, że mogą też tworzyć przyszło koalicję wraz z CDU/CSU. Niemniej wówczas potrzebny byłby chyba ktoś jeszcze.
Pod wpływem m.in. dieslowego “rezonansu społecznego”, nadchodzące wybory mogą okazać się znaczącym sukcesem “Zielonych”, nawet jako partii nr 3 w RFN, czyli po chadekach i socjaldemokratach, a przed liberałami.