W samej końcówce czerwca na nowojorskim parkiecie zadebiutowała spółka BJ's Wholesale Club (BJ 0,16%), która przy okazji stanowiła największą ofertę ostatniego tygodnia. Spółka w IPO sprzedała akcje po 17 USD, czyli w górnej granicy widełek cenowych (pozyskując 638 mln USD), a i sam debiut wypadł okazale otwierając się po 20 USD i osiągając pułap 24,91 USD przed przerwą z okacji Święta Niepodległości.
Czym jest BJ? Spółka jest klubem sklepowym i dyskontem jak Walmart (WMT ) czy Costco Wholesale (COST -0,01%). Zgodnie z prospektem oferuje swoim klientom upusty nawet 25 proc. taniej niż tradycyjne supermarkety. Nie ma być pięknie, ale za to tanio. Firma działa głównie na wschodnim wybrzeżu, w 16 stanach, od Florydy po Maine. Po co więc BJ's (ponowne) IPO?
Spółka pierwszy raz wystawiła się na sprzedaż w 2011 roku, gdy w ofercie prywatnej została zakupiona przez fundusze private equity. Obecnie spółka prowadzi 215 placówek z pulą 5 mln klientów, którzy co roku odnawiają swoje członkostwo. Środkami pozyskanymi ze sprzedaży akcji chce spłacić część z 2,4 mld długu, a właściciele po sprzedaży publicznej zatrzymali 70 proc. akcji.
BJ działa w trudnej branży dyskontowo-spożywczej, z uwagi na małe marże i olbrzymią konkurencję dużych sieci dyskontowych, które nie przebierają w środkach i walczą o klienta na ulicy i w sieci. Niedawno do segmentu dołączył także Amazon (AMZN -0,64%)przejmując sieć Whole Foods. Jest ciasno stąd też BJ jako niewielki gracz ma trudne zadanie i musi bardzo mocno pracować nad ofertą, aby nie zostać "skasowanym" przez konkurencję. W tym celu niedawno doszło do wymiany kierownictwa, które ma "wepchnąć" w spółkę pakiet świeżego powietrza. W ubiegłym oku spółka zarobiła na czysto nieco ponad 50 mln USD przy 12,75 mld USD przychodu i w kolejnych pięciu latach planuje zwiększać przychody o 10 proc. rocznie. To tylko pokazuje trudność branży w której porusza się BJ i generuje szereg problemów z którymi musi zmierzyć się spółka.
Pierwszy i chyba najważniejszy podnoszony przez analityków problem spółki to niska wydajność sprzedaży w przeliczeniu na metr kwadratowy w stosunku do konkurencji. Za ubiegły rok BJ wygenerował średnio 540 USD, z kolei Costco, który wprawdzie działa na dużo większą skalę, wypracował niesamowitą stawkę 1 245 USD. Teoretycznie BJ powinnien wykazywać lepszą wydajność, z uwagi na mniejszy metraż placówek, jednak na rzecz silniejszego konkurenta działają lepsze lokalizacje sklepów, a także wyższy średni przychód na klienta i większa liczba członków klubu. BJ również boryka się z większymi kosztami operacyjnymi i jest zmuszone do narzucania nieco wyższych marż, a to nie wszystkim klientom się podoba. Współczynnik mierzony liczbą odnowień kart klubowych wyniósł 86 proc., to mniej niż Costco gdzie 9 na 10 klientów przedłużyło swoją obecność w sieci.
BJ prowadzi trudny biznes, w dodatku jest dość mocno zadłużony (to jest cena za agresywny rozwój kilka lat temu) i nie ma w sejfie żadnej wolnej gotówki. Jest po prostu biedny, zarabia, ale za mało. Zadłużenie mocno obciąża spółkę i niebawem koszty odsetek pochłoną około 1 proc. przychodu w przyszłości. Z uwagi na bardzo niskie marże w branży w której działa BJ, jest wielce prawdopodobne, że spółka odczuje ten ciężar przy okazji następnej recesji, która prędzej czy później nastąpi. Na korzyść spółki działa poprawiająca się rentowność i trendy w sprzedaży (nie licząc benzyny). Nie zmienia to faktu, że dłuższa perspektywa spółki jest trudna do prognozowania, z uwagi na trudności w branży, w której działa, opanowanej w dużej mierze przez gigantów sprzedaży detalicznej. Spółka notowana jest na giełdzie od tygodnia.