Pierwszy raz od dłuższego czasu po raporcie z rynku pracy USA oczekuje się mocnego wpływu na sytuację rynkową. Dolar amerykański utknął w ciasnym zakresie wahań osłabiony zaskakującym zwrotem Fed, ale przy jednoczesnym wsparciu niepewności inwestorów, którzy widzą w nim bezpieczeństwo. Dziś gra będzie się toczyć o wysoką stawkę nie tylko dla USD, ale dla sentymentu na szerokim rynku.
Miesiąc temu raport za luty silnie rozczarował, wskazując na wzrost zatrudnienia w sektorze pozarolniczym o 20 tys. Wartość ta była szokująca i mocno odstająca od 234 tys. średnio w poprzednich 12 miesiącach. Za dużo słabszy wynik odpowiadało wygładzanie trendów zatrudnienia po silnych odczytach z poprzednich miesięcy oraz niekorzystne warunki pogodowe (m.in. dla budownictwa). Normalnym jest, że teraz rynek oczekuje odreagowania, powrotu danych do średniej (prog. 177 tys.) i wymazania wrażenie po lutowym raporcie. Jednak proste myślenie „po słabym przychodzi odbicie” może okazać się zgubne. Przede wszystkim lutowe rozczarowanie trzeba „uśredniać” z imponującym wynikiem za styczeń (311 tys.), a nie z tym, co przyniesie marzec. Sprzyjającej warunki atmosferyczne w styczniu skutkowały szybszym startem naboru do pracy m.in. w turystyce i budownictwie. Atak zimy w lutym zatrzymał ten proces i przynajmniej w odniesieniu do tego odbicie w marcu jest dość prawdopodobne, ale nie ma gwarancji, że będzie na tyle silne, na ile rynek oczekuje. W ostatnich dniach rynek dostał kilka odczytów z USA z mieszanymi rezultatami, ale zawsze starał się szukać pozytywnej strony. ISM dla przemysłu był mocny, a w słabym ISM dla usług wybrano poprawy subindeksu zatrudnienia. Gorszy ADP został zignorowany (bo miesiąc temu kompletnie rozminął się z NFP), a cotygodniowy raport o wnioskach przyniósł rekordowo niską wartość niewidzianą od 1969 r. Wydaje się zatem, że pod kątem ustawienia oczekiwań rynkowych większą niespodzianką będą słabsze wartości, a których ryzyko wystąpienia jest podwyższone.
Dla USD raport NFP będzie lepszy, jeśli będzie gorszy. Słabe dane potwierdza pojawienie się kłopotów na rynku pracy i utwierdza inwestorów w przekonaniu, że cykl podwyżkowy Fed się zakończył na dobre, a dane tylko potwierdzają dyskontowaną już obniżkę o 25 pb w perspektywie 12 miesięcy (zmiana wyceny już bardziej dolarowi nie zaszkodzi). Jednak problemy gospodarki USA to zagrożenie dla globalnego ożywienia i większy cios w budowany w tym tygodniu pozytywny sentyment rynkowy. Dolara uratuje jego status bezpiecznie przystani i przy gorszych danych może ostatecznie zyskać na crossach z walutami ryzykownymi (np. AUD) lub na EUR/USD, który w ostatnim czasie stał się barometrem sentymentu. Wyjątkiem będzie USD/JPY, gdyż złe dane uderzą w S&P500 i zbiją w dół rentowności obligacji skarbowych USA, co będzie silnym sygnałem do sprzedaży USD/JPY.
W drugą stronę, dobre dane niewiele pomogą USD z prostego powodu, że niemożliwe jest, aby po jednym odczycie z rynku pracy Fed zmienił swoje nastawienie o 180 stopni. I tak samo rynek nagle nie porzuci oczekiwań, że kolejny ruch Fed w przyszłości będzie obniżką. Zatem lepsze dane przede wszystkim wzmocnią nadzieje na odbicie globalnego ożywienia, co przy gołębio nastawionych bankach centralnych tworzy warunki dla rajdu ryzyka. Pamiętajmy jednak, że to dopiero pierwsze elementy większej układanki. Do pełni szczęścia potrzeba trwałości odbicia w danych w Chinach i strefie euro, zakończenia sporu handlowego USA-Chiny i rozwiązania kwestii brexitu. Póki te sprawy pozostają rozgrzebane, inwestorzy pozostaną ostrożni.