Pierwsza połowa bieżącego tygodnia na rynku ropy naftowej upłynęła pod znakiem konsolidacji cen. Notowania tego surowca w Stanach Zjednoczonych poruszały się tuż poniżej psychologicznej bariery 50 USD za baryłkę, wczoraj po raz kolejny testując ją jako techniczny opór – i po raz kolejny opór ten okazał się skuteczny, dlatego cena ropy naftowej w późniejszych godzinach dynamicznie zawróciła w dół, kończąc czwartkową sesję niemal dwuprocentową zniżką, w okolicach poziomu 48,50 USD za baryłkę. Nieudana próba pokonania wspomnianego oporu świadczy o słabości strony popytowej i dzisiaj faktycznie obserwujemy kontynuację spadków. W krótkoterminowej perspektywie istnieje potencjał do zniżki do okolic 45-46 USD za baryłkę.
Wczoraj uwagę inwestorów na rynku ropy naftowej przykuł comiesięczny raport OPEC, w którym kartel podniósł prognozy popytu na ropę naftową w OPEC w 2018 r. o 220 tysięcy baryłek dziennie do poziomu 32,42 mln baryłek dziennie. Zresztą, kartel wyraził optymizm w kwestii przyszłości globalnej gospodarki, podnosząc także prognozy światowego popytu na ropę naftową w bieżącym i przyszłym roku. Chociaż oczekiwania związane z popytem na ropę były optymistyczne, to problemem pozostaje podaż tego surowca, która pozostaje duża. W swoim raporcie kartel podał, że produkcja ropy naftowej w OPEC w lipcu wzrosła o 173 tys. baryłek dziennie do poziomu 32,87 mln baryłek dziennie, głównie ze względu na zwiększone wydobycie w krajach nieobjętych porozumieniem w sprawie limitów produkcji.
W międzyczasie, saudyjski minister ds. ropy naftowej, Khalid al-Falih, powiedział w wywiadzie prasowym, że nie wyklucza dalszych cięć produkcji ropy naftowej – zaznaczając, że działania Arabii Saudyjskiej nie mogą być jednostronne. Niemniej, ani ta wypowiedź, ani raport OPEC, nie wnoszą praktycznie nic nowego w obecną sytuację na globalnym rynku ropy naftowej: wizja nadwyżki tego surowca na światowym rynku również w 2018 r. jest czynnikiem sprzyjającym utrzymywaniu się cen ropy na relatywnie niskich poziomach.