Kluczowe informacje z rynków:
USA/ FED: Zgodnie z oczekiwaniami Jerome Powell otrzymał od prezydenta Donalda Trumpa nominację na
nowego szefa FED. Jego kandydatura musi teraz zostać zaakceptowana przez Senat, co będzie jednak
formalnością. Oficjalnie Powell zastąpi Yellen w lutym 2018 r., kiedy wygasa jej kadencja. Donald Trump nie
podjął jednak decyzji dotyczących obsady wolnych wakatów w FED.
USA / PODATKI: Z zaprezentowanego wczoraj planu reformy podatkowej nie wynika, aby planowane cięcie
stawki CIT do 20 proc. z 35 proc. miało być wprowadzone tylko na jakiś czas, jak na to wskazywały wcześniejsze
spekulacje. Niemniej proponowanych zmian jest tak wiele, że nie ma pewności, czy uda się uchwalić ustawę do
końca roku.
AUSTRALIA: Sprzedaż detaliczna po raz kolejny rozminęła się z oczekiwaniami rynku – we wrześniu jej
dynamika nie uległa zmianie w relacji do sierpnia, podczas kiedy spodziewano się jej odbicia o 0,4 proc. m/m.
WIELKA BRYTANIA: Indeks PMI dla usług odbił w październiku do 55,6 pkt. (szacowano, że spadnie do 53,3 pkt.
z 53,6 pkt.).
EUROSTREFA: W przyszłym roku inflacja w strefie euro może okazać się wyższa, niż to się obecnie przewiduje
– stwierdził Ewald Nowotny z ECB. Jego zdaniem może mieć to związek z widocznym wzrostem cen energii.
Dodał, że w centrum uwagi może znaleźć się bazowa inflacja HICP.
Opinia: Wczorajsza decyzja Donalda Trumpa zamknęła pewien okres niepewności, co do tego, kto będzie przewodził
FED na kolejną kadencję. Prezydent USA niczym nie zaskoczył – mógł chociażby nominować też do FED Johna Taylora
na stanowisko wiceprezesa – w efekcie wpływ tej decyzji na rynki był ograniczony. Warto jednak wspomnieć, że
nominacja Taylora, lub kogoś z „jastrzębi” nadal pozostaje otwartą sprawą, ze względu na wakaty, chociażby po byłym
wiceprezesie, Stanley’u Fischerze, który w połowie października zrezygnował ze stanowiska.
W temacie reformy podatkowej poznaliśmy projekt ustawy, która teraz trafi na ścieżkę legislacyjną w Kongresie. Już
przyszły tydzień może pokazać, czy prace będą szły szybko, czy też zaczną pojawiać się obawy, czy uda się wszystko
domknąć do końca roku. To co istotne, to fakt, że w projekcie nie znalazł się zapis sugerujący, że obniżka stawki CIT do
20 proc. ma być wprowadzona tylko na jakiś czas, jak to wcześniej spekulowano. Niewykluczone, że Partia
Republikańska uznała, że taka informacja mogłaby negatywnie zaważyć na pozytywnym wizerunku, jaki ma być
wykreowany dzięki opublikowanym wczoraj zmianom podatkowym. Być może temat dotyczący wpływu stawki CIT na
wysokość planowanego deficytu budżetowego powróci dopiero po zaplanowanych na listopad 2018 r. wyborach do
Kongresu, co akurat byłoby korzystną w obecnej chwili informacją dla dolara.
Dzisiaj uwagę rynków przyciągną publikowane o godz. 13:30 październikowe dane Departamentu Pracy USA, ale i też
odczyt ISM dla usług z godz. 15:00. W pierwszym przypadku szacunki mówią o gigantycznym, bo aż 314 tys. przyroście
nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym, oraz 305 tys. w prywatnym. Tyle, że należy to traktować jako korektę
wrześniowego spadku etatów, który był wywołany szalejącymi nad częścią południowych stanów huraganami. Niemniej
dzisiejsze oczekiwania mogą dawać pole do ewentualnego, chociaż krótkoterminowego rozczarowania, gdyby odczyty
wypadły gorzej. Warto będzie też zwracać uwagę na dynamikę wynagrodzeń, która po wrześniowym odbiciu, może teraz
powrócić do poprzedniego, wolnego tempa – oczekiwania zakładają 0,2 proc. m/m i 2,7 proc. r/r. Co do odczytu ISM z
godz. 15:00, to oczekiwania zakładają nieznaczną korektę do 58,5 pkt. z 59,8 pkt. Tu jednak trudno o jednoznaczną
interpretację, gdyż mocny skok we wrześniu mógł być spowodowany statystycznymi zaburzeniami związanymi z
huraganami.
Na tygodniowym układzie koszyka dolara FUSD widać, że mamy szanse dobrze zakończyć tydzień. Ryzyko zejścia
poniżej wsparcia przy 94,10 pkt. nie jest duże, a większe prawdopodobieństwo można przypisać kontynuacji zwyżek w
stronę 95,80 pkt., gdzie przebiega 38,2 proc. zniesienie Fibo dla 10-miesięcznej fali spadkowej.
Z walut G-10 dzisiaj najsłabiej w relacji z dolarem radzi sobie dolar australijski – to odwrócenie o 180 stopni wczorajszej sytuacji. Winowajcą jest kolejny słaby odczyt sprzedaży detalicznej, zwłaszcza w kontekście zbliżającego się posiedzenia RBA w najbliższy wtorek 7 listopada. Nie najlepsze dane mogą utwierdzić decydentów w banku centralnym, co do potrzymania podejścia wait & see w polityce monetarnej, jeszcze przez długi czas, co wyraźnie zredukuje i tak już niewielkie prawdopodobieństwo podwyżki stóp w 2018 r.
Na poniższym dziennym układzie AUD/USD widać odbicie od wskazywanego wczoraj oporu przy 0,7730-40.
Po wczorajszych informacjach z Wielkiej Brytanii (Bank Anglii podniósł stopy o 25 p.b., ale mocno ograniczył prawdopodobieństwo kolejnych ruchów w nadchodzących miesiącach), mocno „pokiereszowany” na wykresach jest funt. Na układzie GBP/USD wyrysowała się wczoraj ogromna świeca spadkowa i dzisiaj rano zbliżyliśmy się do kluczowego wsparcia przy 1,3026, jakie bazuje na minimum z 6 października. Obserwowane z tego tytułu nieznaczne odbicie, jest tym samym bardziej podparte technicznymi przesłankami, niż lepszym odczytem dla usługowego PMI, jaki został dzisiaj opublikowany.
Negatywny układ mamy na koszyku handlowym funta – rośnie prawdopodobieństwo wykształcenia się nowej fali spadkowej w kolejnych tygodniach.
Na parze EUR/USD wczoraj mieliśmy negatywny test oporu 1,1680-1,1715, ale nie widać szczególnych sygnałów za powrotem do trendu spadkowego. Słowa Nowotnego z ECB nie są na pewno tym czynnikiem, który mógłby do tego doprowadzić. Niewykluczone, że może nas czekać drugi test w/w rejonu oporu, zanim rynek się określi, co do kierunku w perspektywie kilkunastu dni. Widoczna formacja flagi sugeruje raczej kontynuację wcześniejszych spadków. Mocne wsparcie to 1,1615, ale kluczowe pozostaje minimum przy 1,1573 z 27 października.