Poniedziałek rozpoczął się od negatywnych dla polskiego rynku informacji, które jak się jednak później okazało, nie zniechęciły inwestorów do pozbywania się polskiego złotego z portfeli. Agencja ratingowa Moody’s opublikowała komunikat, który możemy potraktować jako ostrzeżenie przed przyszłymi działaniami związanymi z oceną wiarygodności naszego kraju. W dzisiejszym raporcie Moody’s znajdują się informacje o tym, że obecny kryzys konstytucyjny w Polsce zwiększa ryzyko polityczne oraz może negatywnie wpływać na klimat inwestycyjny w naszym państwie i tym samym zmniejsza atrakcyjność rynku z perspektywy inwestorów zagranicznych oraz przede wszystkim buduję perspektywę obniżenia ratingu wiarygodności kredytowej w przyszłości.
Takie działania mogą być zwykłym sygnałem ostrzegawczym dla polskiego rządu przed 13 maja, kiedy to agencja Moody’s przedstawi rating Polski. Jeżeli do tego czasu sytuacja wewnętrzna w naszym kraju nie ulegnie poprawie, to przy takim scenariuszu możemy spodziewać się kolejnej w tym roku negatywnej opinii jednej z trzech głównych agencji ratingowych na świecie.
Czy jednak faktycznie jest się czego bać? Cofnijmy się do stycznia tego roku, kiedy to agencja S&P dosyć niespodziewanie obniżyła rating wiarygodności kredytowej Polski, także opierając swoją decyzję na kwestiach politycznych. Początkowo byliśmy świadkami wstrząsu na rynkach. Kurs USDPLN wzrósł w okolice poziomu 4,15, a indeks WIG20 spadł do najniższego poziomu od czasu światowego kryzysu na przełomie 2008 i 2009 roku. Jednak w kolejnych tygodniach straty były systematycznie odrabiane, a inwestorzy mieli na uwadze polityczne tło decyzji agencji S&P oraz silne fundamenty polskiej gospodarki, które wspierały powrót kapitału na nasz rynek. Od końca stycznia kurs pary USDPLN spadł w okolice poziomu 3,72, a indeks WIG20 wspiął się bardzo blisko okrągłego poziomu 2000 punktów, z nawiązką odrabiając wcześniejsze straty.
Dzisiejsze ostrzeżenie wydane przez agencję Moody’s nie spowodowało żadnej reakcji ani na rynku walutowym, ani na naszej giełdzie. Polski złoty umacnia się w stosunku do głównych walut i znajduje się w pierwszej trójce najsilniejszych walut w regionie EMEA. Przed godziną 17:00 kurs USDPLN wynosił 3,7234 (-0,32%), kurs EURPLN to 4,2370 (-0,42%), frank szwajcarski taniał do poziomu 3,8787 (-0,45%), a za jednego funta płaciliśmy 5,315 zł. Warszawską giełdę także zdominowali kupujący. Indeks WIG20 przed końcem sesji rósł o 0,52%, a podobna skala wzrostów była także widoczna na pozostałych indeksach – mWIG40, sWIG80 oraz WIG. Wśród blue chipów ponownie wyróżniały się walory Alior Banku (+6,92%) po zeszłotygodniowych informacjach o przejęciu części działalności banku BPH.
Wśród pozostałych wydarzeń warto odnotować słabość walut surowcowych w trakcie dzisiejszej sesji. Dolar australijski, nowozelandzki oraz kanadyjski były zdecydowanie najgorzej zachowującymi się walutami w głównym koszyku, głównie na fali pogorszenia nastrojów jakie pojawiło się na rynku surowcowym. Kontrakt terminowy na miedź po godzinie 17:00 tracił prawie 1%, platyna była tańsza o 1,31%, a strata kontraktu na pallad to prawie 2%. Jedynie kontrakty na ropę WTI oraz gaz naturalny mogły pochwalić się dodatnimi stopami zwrotu, które wynosiły odpowiednio +0,05% oraz 4,76%. Inwestorzy na rynku ropy naftowej z niecierpliwością czekają na datę 17 kwietnia, kiedy odbędzie się spotkanie w stolicy Kataru na którym najwięksi producenci tego surowca na świecie będą dyskutować na temat ewentualnego ograniczenia obecnego poziomu wydobycia.