Dow Jones nie przestaje rosnąć, nadzieje na obniżkę stóp procentowych wzmacniają optymizm inwestorów
Dolar kontynuuje wyprzedaż
Notowania EUR/USD kontynuują rajd powyżej 1,14 dol., ponieważ inwestorzy obawiają się, że jeszcze nie koniec problemów gospodarczych Stanów Zjednoczonych. Oczekiwane przez Trumpa przeniesienie produkcji z Azji do USA jest mało prawdopodobne i mogłaby spowodować nagły wzrost cen produktów USA, obniżając konsumpcje Amerykanów, ich poziom życia, czy wzrost gospodarczy. To z kolei zwiększa prawdopodobieństwo szybkich obniżek stóp procentowych przez amerykańską Rezerwę Federalną (Fed), co znacząco uderza w kurs dolara.
Nic więc dziwnego, że od momentu zaprzysiężenia Donalda Trumpa na 47. prezydenta USA wykres EUR/USD kontynuuje rajd, którego kolejnym celem jest bariera 1,15 dol. Do tej pory rynek zanegował całość powyborczego umocnienia dolara, dostrzegając, że polityka Donalda Trumpa jest chaotyczna i bardziej szkodzi, niż pomaga USA.

Z tego powodu analitycy Bank of America zaktualizowali swoje prognozy dla pary walutowej EUR/USD, przewidując jej wzrost do poziomu 1,15 do końca roku, co stanowi korektę w górę z wcześniejszej prognozy na poziomie 1,10.
Co więcej, do końca 2026 r. BofA prognozuje dalszy wzrost do poziomu 1,20 dol. oraz powtórkę scenariusza z 2017 r.
Kurs dolara czeka powtórka z 2017 r.?
2017 r. był początkiem pierwszej kadencji Donalda Trumpa, podczas której dolar amerykański przechodził przez podobne problemy co teraz. W tym okresie para EUR/USD wzrosła z okolic 1,05 na początku roku do ponad 1,20 pod koniec 2017 r.
Wynikało to przede wszystkim z niepewności politycznej USA, poprawy sytuacji gospodarczej w strefie euro oraz zmiany oczekiwań wobec polityki Fedu.
Mimo iż I prezydentura Donalda Trumpa wiązała się z nadziejami na reformy podatkowe i wzrost inwestycji infrastrukturalnych, tak wiele z jego obietnic nie zostało nigdy zrealizowanych. Rynki zaczęły więc tracić wiarę w tzw. “Trump trade”, podobnie, jak ma to miejsce obecnie.
Równolegle gospodarka strefy euro przyspieszyła, a ryzyko polityczne (np. wybory we Francji i Niemczech) okazało się mniejsze, niż się obawiano. Europejski Bank Centralny (EBC) zaczął sygnalizować możliwość ograniczania programu luzowania ilościowego (QE), co wspierało euro.
Chociaż Rezerwa Federalna (Fed) kontynuowała podnoszenie stóp procentowych, tak rynek zaczął sądzić, że cykl zacieśniania może nie być tak agresywny, jak wcześniej oczekiwano. Rentowności obligacji USA nie rosły tak dynamicznie, co ograniczało atrakcyjność USD.
Porównując te wydarzenia do obecnej rzeczywistości trudno nie odnieść wrażenia, że historia puszcza do inwestorów oko.