Poprzedni, czyli tygodniowy komentarz z parkietu DAX w odniesieniu do aspektów mezo i mikroekonomicznych (tzn. branża/spółka) koncentrował się praktycznie tylko na wymiarze automobilowym.
Między innymi też dlatego, że po części został on napisany “na świeżo”, czyli tuż po zakończonej wówczas debacie wyborczej telewizyjnej A. Merkel – M. Schulz. Podczas której nie zapominając o słusznej “winie i karze” – Pani Kanclerz dobitnie i stanowczo wskazała na społeczne oraz ekonomiczne aspekty tej gałęzi przemysłu dla Niemiec i Unii Europejskiej. W tym również warto pamiętać także dla Polski, z zakładami zlokalizowanymi w Poznaniu – Antoninku, Wrześni czy Starachowicach (Volkswagen) oraz Daimlera (Jawor). W rezultacie na tle zyskującego w trakcie trzech minionych dni wskaźnika DAX (+0,59%) akcje spółek motoryzacyjnych zyskiwały w przypadku: Daimler: +4,20%, BMW: +3,49%, Volkswagen: +3,71%.
Przedwyborcze wsparcie udzielone temu sektorowi otwiera potencjalnie miejsce na nadgonienia tegorocznych stóp zwrotu, o czym swego czasu wspominaliśmy, a wczoraj podobną opinię wygłosili eksperci Goldman Sachs, wskazując wprawdzie na Daimlera, lecz uwagę tę można chyba w dużej mierze odnieść też do dwóch pozostałych koncernów.
Przypomnę więc, że od początku roku DAX zyskał: +5,60%, zaś: Daimler (–11,64%), BMW (–9,30%), a Volkswagen (–3,19%). Problem jednak teraz w tym, że z jednej strony mamy, m.in.: kryzys koreański, pierwszą poważną próbę tracącego gwałtownie poparcie E. Macrona – strajk generalny (12 bm.) w sprawie reformy kodeksu pracy, a z drugiej strony – giełdowe statystyki z ostatnich 30 lat, która wskazują, że wrzesień bywa dla DAXa raczej spadkowym. Innymi słowy ryzyko jest doprawdy spore, choć sytuacja na scenie politycznej Niemiec – w kontekście niecałych już 3 tygodni do wyborów robi się coraz bardziej klarowna, i notowaniom powinna raczej służyć. Zwłaszcza, że istnieje jak sądzę spore doprawdy prawdopodobieństwo, że w przypadku przełożenia się obecnych sondaży na wyniki wyborów – nie koniecznie już zostanie odnowiona Wielka Koalicja.
Według ostatniego, tj. wczorajszego sondażu (Allensbach): CDU/CSU: 38,5%, SPD:24,0%, FDP: 10,0%, Die Linke: 8,0%, AfD: 8,0%, Zieloni: 7,5%, pozostali: 4,0%. Oznaczałoby, że Chadecy mogliby utworzyć koalicyjny gabinet z będącymi przez 4 lata poza Bundestagiem liberałami z FDP, i zapewne jeszcze Zielonymi. Rosnąca pozycja FDP na scenie politycznej Niemiec nie powinna być zaskoczeniem dla czytelników naszych stron. Po raz pierwszy wspomnieliśmy o tym 21 listopada ubiegłego roku. Wejście do rządu liberałów oznaczałby zwiększenie opcji pro-biznesowej, poza tym można by było też oczekiwać szybszego wypracowania kompromisu z Rosją, na którym niemieckim koncernom coraz bardziej zależy.
W ostatnich dniach pojawiła się propozycja przełamania impasu poprzez m.in. wprowadzenie wojsk ONZ do Donbasu. Rosjanie upatrują w tym szansy, która w obliczu obecnego anturażu geopolitycznego taką niewątpliwie jest. Gdyby dalej podążać tym nurtem, to wśród największych beneficjantów odprężenia politycznego we wschodniej Europie – pośród spółek z DAX, mógłby się znaleźć Siemens. Akcje nowoczesnych industrialnych Niemiec “w pigułce” na przestrzeni trzech ostatnich sesji zyskały +1,25%, w sierpniu straciły: –4,31%, a od początku roku są “pod kreską” o –3,55%. Jeśli zatem wziąć pod uwagę tylko sam fakt koniunktury w RFN czy Eurolandzie jest to raczej mało uzasadnione. Na wczorajszym zamknięciu walory monachijskiego koncernu kosztowały 112,65 euro, zaś uśredniona cena docelowego kursu z rekomendacji to 129,95 euro, czyli dobre +15% wyżej.
W kontekście dzisiejszego posiedzenia EBC w centrum uwagi znajdować się pewnie będą oba banki. Wczoraj kurs Deutsche Banku zyskał: +1,51%, a Commerzbanku: +0,84%. Niemniej wśród spółek finansowych warto tez moim zdaniem obserwować sukcesywnie odbudowującą swój wizerunek (i kurs) Deutsche Börse. Pomimo “przystopowanej” fuzji z Londynem oraz niefortunnych sytuacji związanych z podejrzeniami członka zarządu o insider trading, kurs giełdowego operatora wzrósł od początku roku o +21,26 %.