Główne amerykańskie indeksy zakończyły piątek niewielkimi wzrostami. Dow Jones zyskał 0.23%, NASDAQ Compositestracił jedyne 0,09%, a S&P 500 zyskał całe 0,08%. Jednak w interwale tygodniowym zarównoświatowe jak i amerykańskie parkiety pogłębiają swoje spadki.
Trwający spór między Ameryką i jej głównymi partnerami handlowymi zdominował nastroje na całym świecie, ale spowolnienie gospodarcze w Europie i Azji również przyczyniło się do zwiększenia niedźwiedziej presji na rynkach. Choć amerykańska Rezerwa Federalna przyspieszyła swoją {{frl || ścieżkę podwyżek stóp procentowych}} w uznaniu dla wciąż rozrastającej się gospodarki USA, banki centralne w Europie i Azji pozostają w tyle.
Jednak z perspektywy inwestora, dopóki amerykańska gospodarka będzie nadal podążać w dotychczasowym kierunku, a akcje utrzymują swoją tendencję wzrostową, pozostajemy byczo nastawieni względem amerykańskiego rynku. Oczywiście nie oznacza to, że wydarzenia, które już mają swoją rolę, takie jak przyspieszająca wojna handlowa, nie zwiększą niepewności w przyszłości.
Amerykański parkiet bije na głowę pozostałe rynki
Amerykańskie indeksy mają obecnie dużą przewagę nad benchmarkami spoza USA. Podczas gdy indeksy europejskie, azjatyckie, a nawet globalne spadły poniżej swoich linii trendu wzrostowego aktywnego na wykresie od lutego tego roku, amerykański parkiet utrzymał się powyżej.
Na powyższym wykresie MSCI All-Country World Equity Index wyraźnie widać, że walka pomiędzy bykami i niedźwiedziami została przeprowadzona na linii trendu wzrostowego pociągniętej od dna utworzonego w lutym 2016 roku. Dwie przeciwstawne siły wykazały podobną determinację, tworząc symetryczny trójkąt (kolor czerwony). Jednak wybicie dołem poziomu - którego odporność została pomyślnie przetestowana w piątek - wskazuje, że podaż przewyższa obecnie popyt na rynku.
Mimo wszystko Europa ma przewagę nad Azją. Podczas gdy azjatyckie benchmarki chylą się ku tendencji zniżkowej, rysując na wykresie serię malejących szczytów i dołków, Europa wciąż utrzymuje wcześniejszy trend wzrostowy.
Indeks MSCI AC Azji i Pacyfiku utworzył nowy szczyt 18 czerwca, po czym dzień później przekroczył linię trendu wzrostowego aktywaną od lutego 2016 r. i pomyślnie przetestował ją 20 czerwca. Ostatecznie, 25 czerwca spadł poniżej dna z 8 lutego, ustanawiając nowy trend spadkowy z dwoma zniżkującymi szczytami i dołkami.
Podczas gdy paneuropejski STOXX 600 spadł poniżej linii trendu, podnosząc alarm dotyczący integralności trendu, indeks musi jeszcze utworzyć co najmniej dwa szczyty i dwa dołki na coraz niższych poziomach, które oznaczałyby, że trend rzeczywiście zmienił się na spadkowy. Formacja w której znajdziemy coraz wyższe maksima izniżkujące dołki, jest uważana za niedźwiedzią i nazywana Formacją Rozszerzenie; na ogół tworzona jest na szczytach rynku. Wymaga to jednak potwierdzenia w postaci decydującego wybicia.
Stany Zjednoczone wciąż przodują jesli chodzi o stopy zwrotu indeksów giełdowych, osiągając zauważalnie lepsze wyniki od pozostałych głównych światowych benchmarków. Indeksy giełdowe w USA pozostają powyżej swoich linii trendu wzrostowego z tego samego okresu, w tym Dow Jones Industrial Average, który był najbardziej dotknięty ze względu na międzynarodowe giganty, które wchodzą w skład indeksu, a które narażone są na wahania eksportu.
Biorąc pod uwagę, że wielu analityków uważa, że potencjalne, niekorzystne skutki wojny handlowej dla amerykańskiej gospodarki byłyby tylko tymczasowe, można sobie wyobrazić, że amerykańscy inwestorzy czekają, aż minie tocząca się burza. Chociaż nie brzmi to zbyt obiecująco dla amerykańskiego parkietu, teraz w dziewiątym roku hossy, która jest drugą najdłuższą hossą od czasów II wojny światowej, nadal łatwo osiąga on lepsze wyniki niż parkiety w innych regionach.
Przyjrzyjmy się gospodarce
Jeśli chodzi o amerykańską gospodarkę, wszystko wygląda w porządku, przynajmniej w oparciu o najważniejsze publikacje. 2-procentowy cel inflacyjny Fed został osiągnięty, po raz pierwszy od kwietnia 2012 roku. Bezrobocie jest na najniższym poziomie od 18 lat; {{ecl-234 | | dochody osobiste}} wzrosły w maju o 0,4%, w porównaniu z 0,2% w poprzednim miesiącu, podczas gdy wynagrodzenia wzrosły o 0,3%. Wszystko to potwierdza słowa przewodniczącego Fed Jerome'a Powella, który przyznał podczas spotkania FOMC 13 czerwca: "Gospodarka ma się bardzo dobrze".
Jednak wydatki konsumpcyjne, które stanowią ponad dwie trzecie działalności gospodarczej w USA, wzrosły w ubiegłym miesiącu o 0,2% - poinformował Departament Handlu. Dane za kwiecień zostały również zrewidowane, aby pokazać wzrost o 0,5% zamiast wcześniej ogłoszonego skoku o 0,6%. Gdzie zniknęły te pieniądze?
Oszczędności wzrosły w zeszłym miesiącu o 482 miliardy dolarów z 448 miliardów dolarów w poprzednim miesiącu, wzrastając do 3,2 procent z 3 procent notowanych poprzednio. Może to sugerować, że konsumenci tracą nerwy i być może zaczynają obawiać się pesymistycznych nagłówków o końcu światowego wzrostu z powodu rodzącej się wojny handlowej.
Różnice w popycie i podaży najważniejszym wskaźnikiem wyprzedzającym
Niemniej jednak wszystko co naprawdę musimy zrobić, to sprawdzić bilans podaży i popytu na akcje, który wielu uważa za wiodący wskaźnik wyprzedzający zwroty w gospodarce. Podczas gdy S&P 500 spada drugi tydzień z rzędu, w ujęciu miesięcznym notuje trzeci wzrost z kolei. Dow Jones Industrial Average spadł natomiast trzeci tydzień z rzędu, tracąc również w ujęciu miesięcznym i kończąc dwumiesięczną passę wzrostów. Podobnie jak S&P, NASDAQ Composite odnotował drugi z rzędu tydzień spadków w ramach trzeciego miesiąca wzrostów. Russell 2000 spadł w minionym tygodniu i była to jego pierwsza tygodniowa strata w ciągu ostatnich czterech miesięcy.
Wskaźniki poza Stanami Zjednoczonymi były zdecydowanie słabsze. STOXX 600 spada drugi tydzień z rzędu, kończac drugi miesiąc z rzędu spadkami. Indeks MSCI AC Azja-Pacyfik spada już trzeci tydzień z rzędu i podobnie jak STOXX 600 notuje drugi miesiąc strat. Ostatecznie indeks MSCI All-Country World Equity odnotował trzeci z kolei tygodniowy spadek, a także drugi miesiąc strat.
Mimo wszystko, argument na poparcie hossy w USA ze względu na silną gospodarkę mógłby również zostać wykorzystany przez zwolenników twierdzenia, że rynki w Stanach sygnalizują, że osiągnęły szczyt. W końcu, jak głosi stare powiedzenie, świeca pali się najjaśniej tuż przed jej zgaśnięciem. Nie bez znaczenia jest tutaj temat krzywej dochodowości, nawet jeśli nadal utrzymujemy naszą byczą postawę.
Różnica w rentowności między obligacjami 10- i 2-letnimi w Stanach Zjednoczonych wynosi obecnie 32,8 punkty bazowe, co stanowi najwęższą różnicę pomiędzy tymi wartościami od 2007 roku. Zagrożenia geopolityczne skutecznie zniechęcały inwestorów do ryzyka. Przenosili się oni na bezpieczne Treasuries, co wpłynęło na rentowności tych papierów.
Krótkoterminowe stopy procentowe również wspierają krótkoterminowe obligacje. Inwestorzy obawiają się, że zwiększona perspektywa podwyżek stóp przez Fed, w obliczu spadku długoterminowych stóp zwrotu, spowoduje odwrócenie krzywej dochodowości. Byłoby to wypaczeniem równowagi ekonomicznej: zobowiązania krótkoterminowe zazwyczaj nie zapewniają wyższych zysków niż zobowiązania długoterminowe. Zwykle, taka sytuacja jest uważana za solidny sygnał nadchodzącej recesji.
Jednak nawet jeśli okaże się, że tak się dzieje, statystycznie potrzeba pięciu kwartałów od chwili wystąpienia sygnału, aby nadeszła recesja. Ponadto, ponieważ nie możemy przewidzieć przyszłości, musimy trzymać się dowodów, którymi dysponujemy. Gospodarka amerykańska (wciąż) kwitnie i pomimo wszystkich potencjalnych zmartwień jakie stoją przed amerykańskimi inwestorami, ci zdecydowanie trzymają się linii trendu wzrostowego.
W związku z tym pozostajemy optymistyczni i uważamy, że niedawny spadek to nic więcej niż dobra okazja do kupna. Może to być właśnie moment, w którym rynek otrząsa się ze słabych rąk, podczas gdy smart money budują swoje pozycje - przyciągając jednocześnie zagranicznych inwestorów poszukujących okazji inwestycyjnych. Jeśli tak rzeczywiście jest, powinniśmy zobaczyć silniejszy, bardziej zrównoważony trend wzrostowy, taki, w którym S&P 500 i Dow Jones przetestują poziomy styczniowych rekordów, dołączając do NASDAQ i Russell 2000, które już to zrobiły.
Ropa i dolar w górę, Bitcoin wciąż z problemami
Ceny ropy wzrosły w zeszłym tygodniu do 74,15 USD - najwyższego poziomu od 2014 roku. Powodem był OPEC, który podniósł swoje pułapy produkcyjne, co zgodnie z logiką powinno skutkować spadkami wyceny surowca. Jednakże, ponieważ niektórzy członkowie kartelu już pompują ropę z maksymalną wydajnością, rzekomy wzrost produkcji o 1 milion baryłek dziennie realistycznie stanie się wzrostem o 700 000 baryłek dziennie. Nawet mimo to, ten wzrost produkcji nie wystarczy, aby zrównoważyć nierównowagę popytu i podaży na rynku.
Technicznie rzecz biorąc, podczas gdy ropa notuje wyraźny wzrostowy trend od 2016 r. i zbliża się do linii trendu spadkowego na poziomie 80 USD, który wciąż jest aktywny od połowy 2008 r. Czy krótszy, dwuletni trend wzrostowy przezwycięży dłuższy 10-letni trend spadkowy.
Bitcoin tymczasem nie może najwyraźniej powrócić do gry. Nawet przy ostatnich dobrych wiadomościach dla tej klasy aktywów na temat tego, że Austria udostępniła kryptowaluty w ponad 400 oddziałach pocztowych i 1300 biurach współpracujących z tamtejszą pocztą, najstarsza z kryptowalut nadal nie może uzyskać wzrostowego momentum. Nie pomogły też pogłoski, że powódź w Chinach Seczuan zniszczyła lokalne centra wydobywania bitcoinów.
Z technicznego punktu widzenia najpopularniejsza kryptowaluta utworzyła w sobotę nowe low na poziomie 5762,9 USD, oficjalnie wycofując się z trendu spadkowego. Bitcoin odbił się, tylko po to by po raz pierwszy od końca lutego zamknąć się poniżej poziomu 6 000 $ dopełniając jednoczesnie potężną formację trójkąta malejącego.
Formacja tapokazuje, że podaż przewyższa popyt. Jednak BTC ponownie powrócił do wzrostów, tym razem powyżej (kropkowanej) linii trendu spadkowego aktywnej od 5 maja, zwiększając tym samym prawdopodobieństwo ponownego testu górnego ograniczenia formacji, przy poziomie 8000 USD.
Właśnie byliśmy świadkami najlepszego kwartalnego runu dolara amerykańskiego od momentu rozpoczęcia prezydentury Donalda Trumpa.
Globalna waluta rezerwowa skorzystała z podwójnego wsparcia: oczywistej, rozszerzającej się, dodatniej różnicy stóp procentowych i potwierdzenia roli dolara jako bezpiecznej waluty w czasach globalnego zamieszania. Z wyjątkiem jena dolar zyskał na wartości w stosunku do wszystkich pozostałych głównych walut po katastrofie z 2008 roku.
W rzeczywistości dolar zyskał wobec jena przez pięć miesięcy w 2008 r. - od kwietnia do sierpnia. Jednak pomimo niedawnego wzrostu, technicznie nie udało mu się pokonać poziomu 95, czyli październikowego szczytu. Podczas gdy piąta nieudana próba przerwania bessy wybrzmiewa na wykresie, w ujęciu długoterminowym USD rozwija formację odwróconej głowy z ramionami budowanej od września 2017 roku i będącej wyraźnym, byczym sygnałem.