Rien ne va plus. Tak najkrócej można podsumować ubiegłotygodniowy “ruch” (tj. +0,02%) podstawowego indeksu niemieckiego rynku akcji. Z tą może jeszcze uwagą, że czego jak czego, ale akurat atmosfery kasyna wokół DAX w minionym tygodniu raczej nie było. Mimo, że na jej namiastkę sporo inwestorów liczyło w kontekście Jackson Hole, lecz ostatecznie powiało sennością, czyli klimatem niewielkiej miejscowości spod Gór Skalistych.
Z drugiej strony, biorąc pod uwagę ciągle mocnego eurodolara, o którego “automatycznym” (dosłownie) wpływie na DAX było w poprzednim bieżącym komentarzu, można stwierdzić, że głównym stabilizatorem rynku okazały się mocne fundamenty niemieckiej gospodarki. Wzrost gospodarczy w II kw. br. wyniósł +0,6% (kw/kw) i +2,1% (r/r), natomiast sierpniowy odczyt ifo (115,9 pkt.), był minimalnie tylko niższy od lipcowego (116,0 pkt.), czyli wyraźnie powyżej konsensualnych oczekiwań (115,4 pkt.).
Po wzrostowej stronie rynku znalazły się w poprzednim tygodniu akcje 9 spółek, jedna (tj. Heidelberg Cement) wyszła na zero, zatem aż 20 było na minusie. Z tych, które zyskiwały szanse na kontynuację progresji w najbliższych dniach, obok zwyczajowo energetyki (choć w minionym tygodniu progresję wykazał tylko RWE: +2,11%, a akcje E.ON zakończyły na spadkach: –1,72%), najwięcej mógłby posiadać Daimler. W omawianym okresie papiery motoryzacyjnej spółki zyskały: +3,08%. Stało się to za sprawą podanych przez (“Manager Magazine” informacji na temat możliwego przekształcenia koncernu w trójczłonową strukturę holdingową. W rezultacie każdy z wydzielonych członów: pojazdy osobowe, ciężarówki i autobusy oraz usługi finansowe, miałaby na siebie zarabiać dużo więcej niż obecnie. Media podają również, że data realizacji tego planu zamykałaby się jeszcze w tej dekadzie. Warto dodać, że od początku roku papiery Daimlera straciły: –12,09%, co na tle całego DAX, który zyskał w tym czasie: +5,98 % mogłoby stanowić asumpt do nadrabiania “straconego czasu”. Problem jednak w tym, że owe zmiany w Daimlerze, o ile jeszcze się potwierdzą, to na obecnym etapie może być trochę mało, aby “przepchnąć się” przez aferalną retorykę w trakcie końcówki kampanii wyborczej, podczas której branża samochodowa znów jest na indeksie. Daimler nie jest zatem jedynym koncernem samochodowym, którego papiery od początku roku znajdują się na minusie, za ten okres tracą także walory Volkswagena (DE:VOWG) (-4,50%, w minionym tygodniu: –0,51%) oraz BMW (odpowiednio: –0,31% i –10,66%). Osobiście podzielam pogląd, że szczególnie w dłuższej perspektywie ich aktualne wyceny są atrakcyjne, lecz krążące wokół nich “niedźwiedzie”, jeśli nawet nie są w zdecydowanej przewadze to ciągle pozostają bardzo silne, zwłaszcza w “sojuszu” przedwyborczym z polityką.
Jeśli chodzi o najsilniejszy papier w poprzednim tygodniu, tj. Freseniusa (+3,48%), to jego progresja, zwłaszcza na tle rachitycznego rynku jest pewną zagadką. Trzeba jednak brać pod uwagę fakt, że jest to holding medyczny, który rozwija się w oparciu o akwizycje, nie można więc wykluczyć, że obserwowany wzrost kursu to taka “antycypacja”, zwłaszcza, że akcje spółki – córki: Fresenius Medical Care pozostały w tym czasie “pod kreską” (–0,27%).
Akcenty około medyczne, tj. farmaceutyczne (Merck (NYSE:MRK): +1,94%, Bayer: +1,02%), a patrząc nieco szerzej chemiczne – BASF (+1,11%) były na parkiecie DAX w poprzednim tygodniu wyraźne. Zyskujący najwięcej w tym gronie najwięcej Merck`a rezultat komunikatu o akceptacji Komisji Europejskiej w sprawie dopuszczenia nowego leku na stwardnienie rozsiane (Cladribin). Koncern z Darmstadt zamierza dystrybuować lek także w USA.
Chwilę refleksji w kontekście najbliższych dni, i nie tylko, mogą wywoływać drożejące w ubiegłym tygodniu akcje Deutsche Börse Group (+1,33%), były one też liderem notowań na tle słabego rynku w piątek, gdy zyskały: +1,13%, zaś od początku sierpnia podrożały o +2,51%. Jeśli zestawić zwyżkę kursu z nasilającą się w mediach presją, choć może to wynikać też ze specyfiki kampanii wyborczej, o definitywnym odejściu obecnego prezesa giełdowego operatora (wiosną ma mu się skończyć kontrakt), to nie wykluczone, że rynek zacznie się przygotowywać pod “nowe otwarcie”. Tak personalne, jak i instytucjonalne.
Efekt zmian, lecz nie personalnych, a branżowych “przerabiać” będą zapewne akcjonariusze Deutsche Lufthansy (w tygodniu: +0,14%). Narodowy przewoźnik zdecydować miał o przejęciu od bankrutującego Air Berlin – austriackiej linii NIKI. Wakacyjna linia kojarzona jest powszechnie z osobą firmującego ją Niki Laudą – legendy Formuły 1. Do podziału po Air Berlin byłyby jeszcze m.in. lukratywne pakiety slotowe, czyli czasy startów i lądowań za Atlantykiem, m.in. w Kalifornii. Ze swej strony nie zakładałbym jeszcze, że Air Berlin ostatecznie zostanie zlikwidowany, może bowiem okazać się tak, że znajdzie się jeszcze inwestor. Musiałby nim być jednak ktoś – kogo zaakceptują związki zawodowe, bo z nimi, gdzie jak gdzie, ale w Niemczech należy się z nimi liczyć, i to mocno.
Osobliwym jednoosobowym natomiast związkiem zawodowym (strajkującym w swojej sprawie), stał się w tych dniach Ousmane Dembele, pragnący w ten sposób dopiąć transferu z Borussii do FC Barcelona. W rezultacie na konto notowanego w ramach SDAX przedsiębiorstwa klubowego z Dortmundu trafić ma 105 mln euro plus 40 mln euro (w bonusach). Kurs futbolowej spółki wzrósł w minionym tygodniu do 7,56 euro, czyli aż o +12,5%. Jeśli te przychody transferowe połączyć z dobrą grą w Bundeslidze (w sobotę 2:0 z Hethą) oraz z nie najgorszym w sumie losowaniem w Lidze Mistrzów, bo oprócz Realu przeciwnikami do wyjścia z grupy zapewne z II miejsca są: Tottenham i APOEL Nikozja, to tak dynamiczny wzrost kursu akcji wydaje się być w pełni uzasadniony.