W środę uwaga inwestorów przeniesie się z polityki, która wczoraj zdecydowała o losach złotego, na dane makroekonomiczne. Ponownie gorąco może być na GBP/PLN.
Środowy poranek przynosi niewielkie wahania złotego, po tym jak wczoraj osłabił się on do większości walut. W tym mocno do funta. O godzinie 08:33 za euro trzeba było zapłacić 4,2575 zł, dolar kosztował 3,5540 zł, frank 3,70 zł, a funt 4,7290 zł. Nastoje na rynkach globalnych są umiarkowanie pozytywne. Dziś w centrum uwagi inwestorów z rynku walutowego znajdą się przede wszystkim dane makroekonomiczne. To one zdecydują o tym, na jakich poziomach zakończą dzień polskie pary.
Wczoraj złoty stracił na wartości po tym, jak Komisja Europejska poinformowała, że przeszła do drugiego etapu w procedurze praworządności przeciwko Polsce ws. zmian w sądownictwie. Swoje "pięć groszy" do tego osłabienia dorzuciło ponadto słabe zachowanie innych walut regionu (w tym węgierskiego forinta), a także wyprzedaż akcji, jaka w drugiej połowie dnia, miała miejsce na giełdzie w Warszawie. Pod koniec dnia nastroje tylko trochę poprawiła agencja S&P, która wczoraj przyznała, że prawdopodobne jest podwyższenie prognoz dla polskiej gospodarki. Będzie to mieć miejsce przy okazji zaplanowanego na 20 października przeglądu polskiego ratingu. Nie jest wykluczone, że wówczas podniesione zostaną nie tylko prognozy, ale również ocena wiarygodności kredytowej polskiej gospodarki (raczej perspektywa ratingu niż sam rating).
We wtorek złoty najmocniej stracił do funta, który podrożał o ponad 5 gr, a od dołka z końca sierpnia aż o 18 gr. Dziś ponownie gorąco może być na tej walucie. Po tym jak wczoraj inwestorzy poznali dane o wyższej od prognoz sierpniowej inflacji konsumenckiej i producenckiej w Wielkiej Brytanii, co stało się impulsem do umocnienia funta, windując notowania GBP/PLN w ciągu dnia do prawie 4,75 zł, dziś zostaną opublikowane dane z tamtejszego rynku pracy.
O godzinie 10:30 inwestorzy poznają lipcowe dane nt. stopy bezrobocia (prognoza: 4,4 proc.) i średnich tygodniowych wynagrodzeń (prognoza: 2,3 proc. R/R), a także sierpniowe dane nt. liczby wniosków o zasiłki dla bezrobotnych (prognoza: +0,6 tys.). Poprawa na rynku pracy, zwłaszcza jeżeli będzie szła w parze z silniejszym od oczekiwań wzrostem płac, może stać się kolejnym impulsem wzmacniającym funta, stawiając jednocześnie Bank Anglii w trudniej sytuacji. Jednak i bez tego czwartkowe posiedzenie banku będzie jednym z ciekawszych w ostatnich miesiącach. Bank obecnie bowiem balansuje na cienkiej linie pomiędzy wspieraniem gospodarki, która ucierpi przez brexit, a przeciwdziałaniem inflacji, która jest najwyższa od 4 lat.
Raport z brytyjskiego rynku pracy nie będzie jedynym, który może dziś przysporzyć emocji na rynku walutowym. Przed południem zostaną jeszcze opublikowane dane o produkcji przemysłowej w lipcu w strefie euro (prognoza: 3,4 proc. R/R). Po południu zaś inwestorzy poznają lipcowe saldo rachunku bieżącego Polski (prognoza: -675 mln EUR) i kluczowe w dniu dzisiejszym sierpniowe dane nt. inflacji producenckiej w USA (prognoza: 2,5 proc. R/R). Te ostatnie będą wprost odnoszone do przyszłotygodniowej decyzji Fed ws. polityki monetarnej.
O ile dane z Eurolandu i Polski mogą mieć tylko niewielki wpływ na wahania złotego, to już raport z USA może istotnie wpłynąć na nastroje na rynkach finansowych, pośrednio determinując zachowanie polskiej waluty. Wyższa od prognoz inflacja sprawi, że wróci temat podwyżek stóp procentowych przez Fed (póki co rynek w pełni wycenia kolejną podwyżkę dopiero w połowie 2018 roku), co wzmocni dolara i osłabi złotego nie tylko wobec "zielonego", ale również wobec innych walut. Dane o niższej inflacji staną się impulsem do przeceny dolara, co bezpośrednio przełoży się na spadek notowań USD/PLN.
Również w kolejnych dniach dane makroekonomiczne pozostaną kluczowym elementem tej walutowej układanki. W czwartek zostaną opublikowane m.in. raporty o inflacji CPI w USA, produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej w Chinach, natomiast o polityce monetarnej będzie decydował wspomniany już Bank Anglii, a także Narodowy Bank Szwajcarii. W piątek w centrum uwagi będą amerykańskie raporty o produkcji przemysłowej, sprzedaży detalicznej, indeksy NY Empire State i Uniwersytetu Michigan, a także liczne wystąpienia przedstawicieli ECB.
Sytuacja na wykresie dziennym EUR/PLN wskazuje na prawdopodobne wahania tej pary w najbliższych dniach w przedziale 4,23-4,27 zł, z późniejszym powrotem notowań w okolice oporów zlokalizowanych blisko poziomu 4,30 zł.
Na wykresie USD/PLN trwa wzrostowa korekta w trendzie spadkowym, co skorelowane jest z podobną spadkową korektą na EUR/USD. W tym przypadku 9-miesięczna linia trendu tworzy opór na poziomie 3,60 zł. Jego przełamanie mogłoby zmienić układ sił na USD/PLN. Dopóki to nie nastąpi trzeba się liczyć ze spadkiem do 3,50 zł.
Ostatnie wzrosty wywindowały notowania GBP/PLN na jednomiesięczne maksima. Pomimo, że ruch do góry jest bardzo dynamiczny, to wciąż należy go klasyfikować jako korektę w trendzie spadkowym. Układ sił zmieniłby się dopiero w momencie wybicia powyżej 4,87 zł, gdzie opór tworzy 9-miesięczna linia bessy.
W trendzie spadkowym znajduje się również para CHF/PLN. W odróżnieniu jednak od USD/PLN i GBP/PLN, w tym przypadku jest spore ryzyko przetestowania jeszcze w tym tygodniu sierpniowego dołka (3,6765 zł). Aczkolwiek już jego przełamanie nie będzie prostą sprawą. Na gruncie analizy wykresu dziennego bardziej prawdopodobne jest odbicie od niego i ruch w górę.