Miniony tydzień na rynku EUR/USD przyniósł kontynuację wzrostowego odbicia, a tym samym, jak przypuszczałem w poprzednim raporcie, miało ono dwie wzrostowe fazy. Jak widać na pierwszym z powyższych wykresów kurs eurodolara zbliżył się do ważnej strefy oporów rozciągającej się między 1,29 a 1,2970, co doprowadziło do wyraźnego uaktywnienia strony podażowej. Jak na razie jednak cofnięcia od okolic ww. oporów nie są zbyt duże, a co za tym idzie nie można jednoznacznie stwierdzić, czy cykliczna korekta rozpoczęta 3 października już się zakończyła. Pisałem o tym ostatnich raportach dziennych wskazując poziomy, których pokonanie takie sygnały by wygenerowało. Takim poziomem obecnie są okolice 1,2705, gdzie znajdują się ważne, krótkoterminowe wsparcie. Ich genezę pokazałem na drugim z powyższych wykresów. Z drugiej strony najbliższym oporem są okolice 1,2815 (geneza patrz również ww. wykres) i pokonanie tego poziomu sugerowałoby, że korekta jeszcze się nie zakończyła. W takim przypadku test strefy kończącej się w okolicach 1,2970 byłby wysoce prawdopodobny. Patrząc na wykres indeksu reprezentującego siłę dolara (szczególnie ważonego) wydaje się, że jeśli nawet korekta spadkowa na amerykańskiej walucie jeszcze się nie zakończyła, to powinna się ona wypełnić w ciągu najbliższych sesji.
Do górnej partii modelowej strefy wsparć dotarł w minionym tygodniu rynek USD/CHF i jak widać na powyższych wykresach, uaktywniło to stronę popytową. Moim zdaniem zarówno struktura ruchu w dół, jak i miejsce do którego on dotarł sugerują, że szanse na to, że korekta spadkowa na omawianej parze uległa już wypełnieniu są większe niż 50 %. Dla mnie potwierdzeniem takiego scenariusza byłoby pokonanie okolic 0,9502, gdzie widzę najbliższy, krótkoterminowy opór. Sygnały zakończenia korekty otworzą drogę do kontynuacji umacniania dolara względem franka, z pierwszym celem znajdującym się na szczycie z początku października. W sprzyjających okolicznościach kurs omawianej pary mógłby jednak dążyć do strefy 0,9960-1,010, której geneza została pokazana na pierwszym z powyższych wykresów.
Ciężkie chwile przeżywali w minionym tygodniu inwestorzy liczący na dalsze wzrosty kursu GBP/USD. Główną przyczyną tego było naruszenie przez kurs ww. pary ważnych wsparć, co otwierało drogę do zdecydowanie głębszych spadków. Rynek zdołał się jednak wybronić, co między innymi doprowadziło do utworzenia na danych tygodniowych dość ładnej formacji młota. Na danych krótkoterminowych (dzienne lub dane intraday) można doszukać się wypełniania formacji klina kończącego, który mógł się tworzyć od drugiej połowy września br. Formację tą zaznaczyłem zielonymi liniami na drugim z powyższych wykresów. Zgodnie z klasyczną analizą techniczną, klin kończący jest jedną z bardziej wiarygodnych formacji odwracania trendu przynajmniej w horyzoncie krótkoterminowym. W naszym przypadku sugerowałby to zakończenie przynajmniej dużej części ruchu w dół budującego się od lipca br.. Sygnałem odwrócenia byłoby wybicie z tej formacji górą (pokonanie 1,610), co w naszym przypadku oznaczałoby ruch do okolic 1,6330 lub do 1,660. Genezę ww. oporów pokazałem na drugim z powyższych wykresów. Z drugiej strony najbliższe wsparcia znajdują się na 1,5996 a ważne w pobliżu 1,5945.
Zdecydowane pogłębienie korekty, jednak w zakresie prezentowanych w poprzednich raportach wsparć, oglądaliśmy w minionym tygodniu na rynku USD/JPY. Końcówka tygodnia była już jednak zdecydowanie wzrostowa, co między innymi na świecach o tygodniowej kumulacji doprowadziło do utworzenia ładnego młota. Tym samym mamy obecnie duże szanse na kontynuację wzrostów z atakiem na ostatnie szczyty włącznie. Taki scenariusz stanie się wysoce prawdopodobny, jeśli kurs omawianej pary zdoła pokonać okolice 107,75, gdzie znajdują się ważne opory (patrz drugi z powyższych wykresów). W takim przypadku celem dla omawianej pary byłyby okolice 109,70, a w przypadku jego pokonania droga w kierunku 111,60, a być może nawet 114,20 zostałaby otwarta. Z drugiej strony zejście poniżej 105,19, gdzie znajdują się minima z poprzedniego tygodnia, byłoby dla mnie sygnałem odwracania trendu na omawianym rynku.
Tomasz Marek