Zgarnij zniżkę 40%

Czy Trump jako prezydent może być katastrofą dla Apple?

Opublikowano 30.09.2016, 15:42
Zaktualizowano 02.09.2020, 08:05

Autor: Clement Thibault

Podczas pierwszej debaty prezydenckiej w ostatni poniedziałek, kandydat na prezydenta startujący z partii republikańskiej, Donald J. Trump, zaatakował Ford Motor Company (NYSE:F) za ich inwestycję w Meksyku oraz plany produkowania pojazdów na południe od granicy USA. Ford jednak nie jest jedyną spółką przyciągającą gniew Donalda.

Niedawno Apple (NASDAQ:AAPL), spółka o najwyżej wycenianej wartości rynkowej oraz producent iPhone'ów, Mac'ów oraz innych urządzeń i oprogramowania, pojawiała się w newsach obok nazwiska Trumpa. Ta mało powiązana ze sobą para wydaje się nie być w najlepszych relacjach z wielu powodów. Od początku tego roku Trump i Apple (w osobie prezesa, Tima Cooka) wymieniali docinki przy różnych okazjach.

Czy Trump i Apple są na kursie kolizyjnym?

Na to wygląda.

Trump zapoczątkował te kwaśne relacje w styczniu, wytykając Apple decyzję o produkcji zagranicznej. W lutym nawoływał do bojkotu produktów Apple po tym, jak spółka odmówiła odblokowania iPhone'a zabójcy z San Bernardino, który zastrzelił 14 osób i poważnie ranił 22 innych. W marcu ulubionym tematem Trumpa były wizy H-1B – legalny, ale coraz bardziej niesławny sposób zatrudniania zagranicznych pracowników przez spółki technologiczne (i nie tylko).

Apple odpowiedziało w czerwcu odmawiając wsparcia konwencji GOP, powołując się na poglądy Trumpa jako główny powód. Dolewając oliwy do ognia, Tim Cook osobiście przeprowadził kilka zbiórek na rzecz Paula Ryana z Partii Republikańskiej oraz Hillary Clinton z Partii Demokratów, rywali Trumpa.

Konfrontacja rozpoczęła się w styczniu, wraz z mocnym oświadczeniem Trumpa i handlu i przemyśle. Powiedział on, że uważa, że Stany Zjednoczone są przeszkodą dla Chin, które – według niego - „szantażują finansowo” USA przez manipulację walutą.

Jest to reklama strony trzeciej. Nie jest to oferta ani rekomendacja Investing.com. Zapoznaj się z polityką tutaj lub usuń reklamy .

W przeciwieństwie do zachodnich gospodarek, które opierają się na wolnym rynku, chiński kurs wymiany walut jest z góry narzucony przez bank centralny, który dewaluuje juana w coraz szybszym tempie, według niektórych ekspertów. Rząd kraju zainicjował politykę gospodarczą, która ma na celu zapewnienie konkurencyjności chińskiego eksportu. Obecnie wartość juana jest bliska pięcioletniego minimum.

Zdaniem Trumpa ta dewaluacja osłabiła amerykański sektor produkcyjny, powodując „utratę zatrudniania przez dziesiątki milionów Amerykanów”. Apple, poprzez Foxconn Technology i Pegatron Corp., produkuje swoje iPhone'y w Chinach, co jest oczywistą bolączką Trumpa i głównym przedmiotem sporu pomiędzy nim a spółką.

W swoim przemówieniu w Lynchburgu 18 stycznia, Trump wskazał na Apple, oświadczając agresywnie:

„Zmusimy Apple do produkowania tych ich komputerów i innych rzeczy w tym kraju, a nie za granicą”.

Biorąc pod uwagę jedynie wynagrodzenia w sektorze produkcyjnym, to może być duży problem dla Apple. Średnie roczne wynagrodzenie w Chinach w sektorze produkcyjnym wynosi 55,324 juanów, czyli 8281$. Dla porównania, przy 40-godzinnym tygodniu pracy, średnie wynagrodzenie w amerykańskich fabrykach wynosi rocznie około 42 000$, nieco ponad pięć razy więcej, niż Apple obecnie płaci swoim robotnikom w Chinach.

Pomimo że nie wiadomo dokładnie ile pracowników Foxconn i Pegatron pracuje przy iPhone, to można wziąć pod uwagę, że Apple sprzedał ponad 230 mln sztuk w zeszłym roku, a Motorola (NYSE:MSI), która ma swoje fabryki w Teksasie, zatrudnia ponad 2000 pracowników do produkcji około 5 mln smartphone'ów rocznie. Logicznym wnioskiem jest więc, że jest około 100 000 chińskich robotników pracujących przy produktach Apple, aby spełnić wymagania rynku. Amerykańska fabryka Motoroli została zamknięta w 2014 roku, między innymi ze względu na wysokie koszta.

Jest to reklama strony trzeciej. Nie jest to oferta ani rekomendacja Investing.com. Zapoznaj się z polityką tutaj lub usuń reklamy .

Używając powyższego oszacowania, koszt przeniesienia produkcji Apple do USA jest niemal niemożliwy i mocno odradzany.

Podczas rozmowy z Barackiem Obamą w 2011, Steve Jobs oświadczył bardzo wyraźnie:

„Zatrudnienia [w fabrykach] nie wrócą do USA, ponieważ Chiny mają obecnie najbardziej rozbudowaną na świecie infrastrukturę produkcyjną”.

Zaledwie na miesiąc po komentarzu Trumpa na temat produkcji, pojawiła się kolejna okazja do zaczepki. W lutym, po grudniowej strzelaninie w San Bernardino, prezes Apple, Tim Cook, odmówił wykonania nakazu sądu o odblokowaniu iPhone'a mordercy, mówiąc, że nakaz ten narusza bezpieczeństwo wszystkich użytkowników iPhone. Wielu Amerykanów, łącznie z Trumpem, uznało tę odmowę za niepatriotyczną.

Podczas przemówienia w Północnej Karolinie, Trump nawoływał do bojkotu produktów Apple. W wywiadzie dla Bloomberga powiedział później:

„Ja go dopadnę [prezesa Apple], zobaczysz, jego głowa będzie się toczyła po całej Dolinie Krzemowej”.

Kandydat republikański poszedł o krok dalej w swoim konflikcie z Apple (oraz całą resztą amerykańskich korporacji) w marcu, podczas przemówienia na temat swoich poglądów na reformę imigracyjną i wizę H-1B, która pozwala amerykańskim spółkom zatrudniać wyspecjalizowanych zagranicznych pracowników, jeśli specjaliści danej dziedziny są trudni do znalezienia w USA. Podczas Roku Fiskalnego 2014 ponad 313 000 zagranicznych pracowników skorzystało z wizy H-1B, a 64% z nich zostało zatrudnionych w pracy „związanej z komputerami”.

Pomimo że spółki technologiczne nakłaniają rząd do rozszerzenia programu, wzrosła ogólne opozycja dla sprowadzania zagranicznych pracowników, o których często mówi się, że odbierają pracę amerykańskim obywatelom, przystając na niższą płacę. Trump aktywnie przewodzi temu nurtowi, mówiąc, że przerwie program, jeśli zostanie wybrany na prezydenta. „Bardzo dobrze znam wizę H-1B... Nie powinniśmy jej mieć. Jest bardzo, bardzo zła dla pracowników”.

Jest to reklama strony trzeciej. Nie jest to oferta ani rekomendacja Investing.com. Zapoznaj się z polityką tutaj lub usuń reklamy .

Później jednak złagodził swoje stanowisko, mówiąc, że kraj powinien nadal przyjmować wyspecjalizowanych pracowników, ale tak czy inaczej nawołuje o „przerwę” w wydawaniu wizy H-1B, równocześnie zwiększając wynagrodzenia pracowników H-1B, aby zminimalizować korzyści dla firm, płynące z zatrudniania ich. Apple zasponsorował 4020 aplikacji o wizę H-1B w latach 2013-2015 i jest na 20 miejscu pośród wszystkich sponsorów wiz, za takimi gigantami technologicznymi, jak Intel (NASDAQ:INTC), Amazon (NASDAQ:AMZN), czy IBM (NYSE:NYSE:IBM).

Początkowe odpowiedzi Apple na zaczepki Trumpa pojawiły się w lipcu, podczas konwencji GOP. Po tym, jak Apple wspomagał po równo konwencje zarówno Partii Republikańskiej, jak i Demokratycznej w przeszłości, w 2016 spółka zadecydowała, że nie da konwencji GOP wsparcia ani finansowego ani technicznego. Jak podaje Politico, decyzja została podjęta w odpowiedzi na komentarze Trumpa dotyczących kobiet, imigrantów i mniejszości, ale biorąc pod uwagę strzały wymierzone przez kandydata prosto w spółkę, Apple prawdopodobnie miało ku temu jeszcze kilka innych powodów.

Tim Cook przeprowadził również dwie zbiórki pieniędzy w ostatnich miesiącach, obie wspierające rywali Trumpa. Końcem czerwca odbyła się zbiórka dla Paula Ryana, a końcem sierpnia – dla Hillary Clinton.

Przemysł technologiczny wsparł Clinton datkiem w wysokości około 4 mln dolarów, zebranych przez spółki Doliny Krzemowej, a Trumpa – poniżej 200 tys. dolarów (rzekomo Alphabet (NASDAQ:GOOGL) dało Hillary 600 tys. dolarów, a Apple było w pierwszej dziesiątce darczyńców kandydatki)

Burza w szklance wody czy prawdopodobieństwo zemsty?

Są tacy, którzy twierdzą, że prezydentura Trumpa będzie korzystna dla Apple, ponieważ wspiera on obniżenie podatków korporacyjnych, aby przekonać spółki do relokacji z powrotem do USA. Apple, który trzyma ponad 200 mld dolarów w gotówce w Irlandii, korzystając z tamtejszych niskich podatków korporacyjnych, prawdopodobnie najbardziej korzysta z tej luki prawnej.

Jest to reklama strony trzeciej. Nie jest to oferta ani rekomendacja Investing.com. Zapoznaj się z polityką tutaj lub usuń reklamy .

Tak czy inaczej, jest niemal oczywistym, że relacje pomiędzy Donaldem Trumpem a Apple są kwaśne. Jeśli pójść tropem pieniędzy, jest jeszcze jedna warstwa w tej historii. Jak podaje Fortune Magazine, największym udziałem Trumpa na giełdzie papierów wartościowych jest... Apple. Jego część udziałów jest szacowana na wartość aż 1,25 mln dolarów.

Notowania Apple 2014 - 2016

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że ta informacja może uspokoić inwestorów Apple. Dlaczego Trump miałby celowo wyrządzać szkodę swojemu własnemu portfelowi? Zgodnie z tym samym raportem z Fortune Magazine, w lipcu 2015 roku Trump posiadał udziały w Apple o wartości aż 6,5 mln dolarów. Biorąc pod uwagę, że od tego czasu wartość akcji Apple spadła o około 10%, liczby nadal sugerują, że Trump konsekwentnie pozbywał się ich w ostatnim roku.

Czy ta burza w szklance wody powinna martwić udziałowców Apple? Pomimo że Trump jest znany ze swoich śmiałych wypowiedzi, które mają na celu przyciągnięcie maksymalnej uwagi mediów, uważamy, że warto zachować czujność.

Jeśli Apple znajduje się w Twoim portfolio, lub jeśli planujesz zakup udziałów spółki przed wyborami prezydenckimi w USA, warto wziąć pod uwagę, co może się zdarzyć, jeśli Trump wygra 8 listopada. Pomimo że nie udzielił wyborcom zbyt wielu szczegółów swojego programu politycznego, to trwające starcie pomiędzy nim a Doliną Krzemową pojawia się w wielu jego wypowiedziach, pod sztandarem uczynienia Ameryki ponownie wielką („Make America Great Again”). Jeśli Trump wygra i spełni choć kilka swoich gróźb wobec Apple, obawiamy się, że nie skończy się to dobrze dla spółki, ani dla reszty sektora technologicznego.

Najnowsze komentarze

Zainstaluj nasze aplikacje
Zastrzeżenie w związku z ryzykiem: Obrót instrumentami finansowymi i/lub kryptowalutami wiąże się z wysokim ryzykiem, w tym ryzykiem częściowej lub całkowitej utraty zainwestowanej kwoty i może nie być odpowiedni dla wszystkich inwestorów. Ceny kryptowalut są niezwykle zmienne i mogą pozostawać pod wpływem czynników zewnętrznych, takich jak zdarzenia finansowe, polityczne lub związane z obowiązującymi przepisami. Obrót marżą zwiększa ryzyko finansowe.
Przed podjęciem decyzji o rozpoczęciu handlu instrumentami finansowym lub kryptowalutami należy dogłębnie zapoznać się z ryzykiem i kosztami związanymi z inwestowaniem na rynkach finansowych, dokładnie rozważyć swoje cele inwestycyjne, poziom doświadczenia oraz akceptowalny poziom ryzyka, a także w razie potrzeby zasięgnąć porady profesjonalisty.
Fusion Media pragnie przypomnieć, że dane zawarte na tej stronie internetowej niekoniecznie są przekazywane w czasie rzeczywistym i mogą być nieprecyzyjne. Dane i ceny tu przedstawiane mogą pochodzić od animatorów rynku, a nie z rynku lub giełdy. Ceny te zatem mogą być nieprecyzyjne i mogą różnić się od rzeczywistej ceny rynkowej na danym rynku, a co za tym idzie mają charakter orientacyjny i nie nadają się do celów inwestycyjnych. Fusion Media i żaden dostawca danych zawartych na tej stronie internetowej nie biorą na siebie odpowiedzialności za jakiekolwiek straty lub szkody poniesione w wyniku inwestowania lub korzystania z informacji zawartych na niniejszej stronie internetowej.
Zabrania się wykorzystywania, przechowywania, reprodukowania, wyświetlania, modyfikowania, przesyłania lub rozpowszechniania danych zawartych na tej stronie internetowej bez wyraźnej uprzedniej pisemnej zgody Fusion Media lub dostawcy danych. Wszelkie prawa własności intelektualnej są zastrzeżone przez dostawców lub giełdę dostarczającą dane zawarte na tej stronie internetowej.
Fusion Media może otrzymywać od reklamodawców, którzy pojawiają się na stronie internetowej, wynagrodzenie uzależnione od reakcji użytkowników na reklamy lub reklamodawców.
Angielska wersja tego zastrzeżenia jest wersją główną i obowiązuje zawsze, gdy istnieje rozbieżność między angielską wersją porozumienia i wersją polską.
© 2007-2024 - Fusion Media Limited. Wszelkie prawa zastrzeżone.